Horror w Zatoce Niemieckiej. Nie mówili prawdy ws. ładunku. Nowa strategia ratunkowa
Płonący transportowiec u wybrzeży Holandii jest holowany do nowej lokalizacji z dala od szlaków żeglugowych - poinformował holenderski zarząd wodny Rijkswaterstaat. Trwa nowy etap operacji ratowania statku Fremantle Highway, na którym jest znacznie więcej aut elektrycznych, niż początkowo podano.
Statek zostanie odholowany do miejsca położonego 16 km na północ od holenderskich wysp Ameland i Schiermonnikoog. Holowanie rozpoczęto w niedzielę, jednak nie wiadomo kiedy statek dotrze do celu. Wszystko zależy od warunków pogodowych, rozprzestrzeniania się dymu oraz prądów i pływów.
Do pożaru doszło podczas podroży transportowca z Niemiec do Egiptu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożar na statku w Zatoce Niemieckiej
Pożar wybuchł na statku Fremantle Highway, który zarejestrowany jest w Panamie. Transportowiec przewoził nowe samochody. Ogień pojawił się, gdy nagle zapłonęło auto elektryczne. Na miejscu zginął jeden członek załogi z Indii, a rannych zostało siedem osób, które wyskoczyły za burtę, aby ochronić się przed płomieniami.
Firma czarterująca statki "K" Line podała, że na pokładzie znajdowały się 3 783 pojazdy - w tym 498 pojazdów elektrycznych na baterie, znacznie więcej niż 25 początkowo zgłoszonych - donosi Reuters.
Akumulatory litowo-jonowe do pojazdów elektrycznych płoną z dwukrotnie większą energią niż zwykły ogień, a urzędnicy morscy i ubezpieczyciele twierdzą, że branża nie nadąża za ryzykiem.
- Cała 21-osobowa załoga była Hindusami - przekazał właściciel statku, japońska firma Shoei Kisen.
Rzeczniczka Rijkswaterstaat powiedziała holenderskiej agencji prasowej ANP, że w tymczasowej lokalizacji statek będzie znajdował się dalej od szlaków żeglugowych i nieco z dala od wiatru.