Horror dzieci na koloniach zakonu pijarów
12-letni Andrzej Kozłowski z Łodzi na długo zapamięta kolonie w Suchcicach koło Ostrołęki. Rodzice musieli zabrać go po czterech dniach, bo - jak mówi - był głodny i bity.
Razem z Andrzejem na czterotygodniowe kolonie, zorganizowane przez Ognisko Bożego Pokoju, mieszczące się w Łodzi przy ul. Gdańskiej 85, pojechało 44 chłopców w wieku od 9 do 18 lat. Ich opowieści są przerażające.
Nasza wychowawczyni, pani Ela, uderzyła mnie kablem po nogach - opowiada Andrzej. Nie wiem, za co, często ciągnęła też dzieci za uszy.
Chłopiec ma również siniaki po pobiciu przez starszych kolegów. Byliśmy z synem na obdukcji i będziemy szukać pomocy u psychologa - mówi Ewa Kozłowska, mama chłopca.
Rodzice zabrali z kolonii również 12-letniego Oskara Kucharskiego. Pojechali po niego, bo syn płakał do słuchawki, że pani uderzyła go rękawiczką kuchenną w twarz. Ponoć zrobiła tak, bo splunął na trawę.
Dzieci skarżyły się, że chodzą głodne - mówi Jolanta Kucharska, mama Oskara. Chłopcy sami chodzili do oddalonego o 2 km sklepu po zakupy. Oskar w ciągu kilku dni wydał 100 zł na jedzenie.
Z opowieści dzieci wyłania się przerażający obraz: nie miały zorganizowanego czasu wolnego, bez opieki kąpały się w jeziorze lub wałęsały po okolicy. Starsi pracowali przy zasypywaniu rowów kanalizacyjnych.
Podjechaliśmy po syna o godzinie 23, a tam na walizkach przy drodze siedzi trzech chłopców i czeka na rodziców - opowiada Ewa Kozłowska, mama Andrzeja. Byłam wstrząśnięta, że nikt ich nie pilnuje.
Delegatura kuratorium w Ostrołęce przeprowadziła w poniedziałek kontrolę na koloniach. Zgodnie z przepisami, organizator powinien zgłosić fakt ich zorganizowania dwa tygodnie wcześniej, dostarczyć akceptację sanepidu, straży pożarnej, zaświadczenie, że posiada wykwalifikowaną kadrę. Nic takiego nie zrobił.
Teren, na którym przebywają dzieci, jest nieogrodzony, trwa tam budowa, a żaden z opiekunów nie ma przygotowania pedagogicznego - mówi Piotr Rybiński, wizytator łódzkiego kuratorium, który zainteresował się sprawą. Dzieci śpią w namiotach, nie mają szafek, pościeli, a posiłki są przygotowywane w nieodpowiedni sposób.
Ksiądz Eugeniusz z zakonu pijarów, opiekun Ogniska Bożego Pokoju, przebywa z dziećmi w Suchcicach. Jest zdumiony ich zarzutami. Nie wierzy, że ktokolwiek mógł bić chłopców, ani w to, że byli głodni.
Pytany o kwalifikacje "kadry", mówi: Te dzieci potrzebują miłości i serca, a nie pedagoga. Rodzice wiedzieli, że nie będą to tradycyjne kolonie, a ognisko, na którym będzie się można wyciszyć i modlić.
Dzieci, których rodzice zgłosili się do naszej redakcji, są uczniami szkoły podstawowej nr 14 przy ul. Wigury. Skierowanie na kolonie dostały od szkolnego pedagoga. Wczoraj próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale jak nas poinformowano, zarówno on, jak i dyrekcja przebywają na urlopie poza miastem.