PolskaHomofobia - jeden z fundamentów naszej debaty publicznej

Homofobia - jeden z fundamentów naszej debaty publicznej

PiS popiera związki partnerskie gejów i lesbijek! Wolno im demonstrować! Czyżby zwrot na lewo? Może Jarosław Kaczyński postanowił otworzyć się na nowy elektorat? A może przejął holenderskie wzorce i od teraz polska prawica poprze już każdy związek – byle do grobowej deski? - pyta Michał Sutowski z "Krytyki Politycznej" w felietonie dla Wirtualnej Polski.

Homofobia - jeden z fundamentów naszej debaty publicznej
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

09.06.2010 | aktual.: 09.06.2010 09:55

Zaraz, zaraz, nie tak szybko. Trochę jak w Radiu Erewań. Wszystko to prawda, ale... Nie PiS, tylko Zofia Romaszewska, kandydatka PiS na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Popiera związki partnerskie dwóch bliskich osób, żeby mogły po sobie dziedziczyć. Najlepiej dwóch sióstr – ale może lesbijki też się załapią, bo „czy są homoseksualne czy nie są”, to kandydatki nie interesuje. A gejom wolno demonstrować, bo... „absolutnie wszyscy mogą demonstrować”. Jak wszyscy to wszyscy, geje też.

A tak zupełnie poważnie – to oczywiście PiS gejów nie popiera. To tylko była działaczka KOR chlapnęła o dwa zdania za dużo. Na szczęście dla partii i Jarosława Kaczyńskiego, tuż obok zaskakującej – jak na to ugrupowanie – deklaracji, Zofia Romaszewska dodała coś jeszcze. Mimowolnie wymieniła obok siebie gejów, lesbijki i... prostytutki. Nie, żeby zrównywała te kategorie – zredukowała tylko równościowe manifestacje do „demonstrowanie potrzeb seksualnych”, przywołała widmo obsceny rodem z zachodnioeuropejskich bulwarów i stwierdziła na koniec, że „wynoszenie tego seksu na centralny standard życiowy” to „szczyt wszystkiego”. Ale to tak prywatnie, walczyć z seksem jako rzecznik pani Romaszewska nie zamierza.

Swym niefortunnym zestawieniem kandydatka PiS na RPO ułatwiła partii sprawę – nie będzie ich Marek Jurek rozliczał z niekonsekwencji. Zamiast odpierać zarzuty o popieranie liberalnej Sodomy („jak to, związki partnerskie?”), Paweł Poncyljusz powstrzyma ofensywę moralnej zgnilizny. Bo, jak mówi, broniąc wypowiedzi Romaszewskiej: „dziś jeśli chodzi o środowiska homoseksualne, mamy problem nierozróżniania tolerancji od afirmacji”. Co to znaczy? A no tyle, że w wyobraźni posła Prawa i Sprawiedliwości – celnie ujęła to Agnieszka Graff – Polsce grozi „tolerancjonizm” i agresywna mniejszość, która, nie wiadomo jakim prawem, burzy narodową jedność i domaga się tolerancji, czy raczej „tolerancjonizmu”. A przecież większość jest tu u siebie… Domaga się tolerancji, czyli brutalnie narzuca nam swoją inność – a w końcu, jak mówi poseł Poncyljusz „sfera seksualna jest sferą intymną i powinno się to dziać w domu, pod kołdrą”.

Nie zamierzam – jak niektórzy politycy, choćby z PSL, przez których dość niespodziewanie przemówił duch postępu i tolerancji – pastwić się nad wybitną działaczką KOR. Jeśli pominąć jedno skandaliczne sformułowanie, to jej poglądy i tak są bardziej cywilizowane od tego, co o homoseksualistach na co dzień głoszą Jarosław Gowin czy Stefan Niesiołowski z liberalnej ponoć Platformy. Postulat wprowadzenia prawnych form związku dwóch osób jest – w polskich warunkach – umiarkowanie postępowy. A fakt, że tuż obok niego pojawia się prymitywny stereotyp mówi więcej o naszej potocznej świadomości niż o autorce wypowiedzi.

Sprowadzenie praw gejów i lesbijek do zgody na „demonstrację potrzeb seksualnych” to błąd i hipokryzja. Z jednej strony dlatego, że – na przekór fantazjom Jana Pospieszalskiego – homoseksualizmu nie da się zredukować do „opacznego pojmowania roli kiszki stolcowej”. Według homofoba gej czy lesbijka myśli wyłącznie o seksie, niczym Żyd – zdaniem nazisty – o lichwie i macy z dzieci. Z drugiej strony swoje potrzeby (i sukcesy) seksualne demonstruje na co dzień prawie każdy polityk. Czasem wprost – jak jurny Kazik z Isabelle, czasem aluzyjnie – jak Pierwszy Gajowy RP z piątką dzieci i żoną. Rodzina rodziną, wartości wartościami, ale cała Polska widzi, że chłop zdrowy, normalny i że może. I nikomu to nie przeszkadza. No, chyba że nie może, nie chce, albo się nie afiszuje z małżonką i gromadką potomstwa. Tylko hoduje koty. Aaa, to co innego. Zdrowa rodzina prezydenta jest warunkiem pomyślności wszystkich Polaków!

Homofobia to jeden z fundamentów naszej debaty publicznej. Wypowiedź Zofii Romaszewskiej to tylko symptom problemu, który widać na każdym kroku i niemal w każdej partii. Barbarzyńskie poglądy (odbierać parom lesbijskim dzieci chciał Niesiołowski, inny wybitny opozycjonista) są na porządku dziennym, a stereotypy tkwią w głowach całej masy szlachetnych skądinąd osób. Czego dowodem będą wszystkie homofobiczne wpisy pod tym tekstem.

Michał Sutowski (Krytyka Polityczna) dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (202)