ŚwiatHolendrzy wracają do ręcznego liczenia głosów. Komputery nie zapewnią bezpieczeństwa

Holendrzy wracają do ręcznego liczenia głosów. Komputery nie zapewnią bezpieczeństwa

Holendrzy boją się, że Rosjanie zhakują ich systemy komputerowe i zmanipulują wyniki wyborów. Z tego powodu władze postanowiły powrócić do papierowych kart i ręcznego liczenia głosów. Holenderskie wybory parlamentarne 15 marca rozpoczną serię głosowań, które na długo określą kształt Europy.

Holendrzy wracają do ręcznego liczenia głosów. Komputery nie zapewnią bezpieczeństwa
Źródło zdjęć: © REUTERS

06.03.2017 | aktual.: 06.03.2017 15:01

Holenderska komisja wyborcza od dawna skarżyła się na słabość zabezpieczeń oprogramowania obsługującego głosowania. Minister spraw wewnętrznych Ronald Plasterk stwierdził, że w tym roku istnieje szczególne ryzyko zhakowania systemu przez „aktorów państwowych” i zmanipulowania wyników wyborów parlamentarnych. Polityk nie powiedział tego wprost, ale wiadomo, że chodzi o Rosję.

Rosjanie już to robili

Rząd w Hadze bardzo uważnie śledził amerykańską dyskusję na temat wpływu rosyjskich hakerów i trolli na ubiegłoroczne wybory prezydenckie w USA. Według CIA Rosjanie atakowali amerykańskie serwery, aby zyskać wpływ na kampanię wyborczą. Nie ma dowodów na to, żeby próbowali fałszować samo głosowanie.

Holandia jest dużo mniejsza i słabsza, więc władze nie zamierzają podejmować żadnego ryzyka. – Oceniamy, że Rosjanie mogą być zainteresowani wywarciem wpływu na wybory i dlatego musimy powrócić do starej, dobrej metody długopisu i papieru – powiedział telewizji RTL Plasterk.

W Holandii, Moskwa szczególnie zainteresowana jest wzmocnieniem przekazu, a następnie sukcesem antyeuropejskiej Partii Wolności Geerta Wildersa zwłaszcza jego, że sukces wisi na włosku. Prawicowe ugrupowanie od początku roku słabnie, choć nadal przewodzi w sondażach utrzymując minimalną przewagę nad Partią Liberalną premiera Marka Rutte. Według najnowszych badań Partia Wolności uzyska 25 spośród 150 mandatów, czyli zaledwie o jeden więcej od głównego rywala.

Żadne ugrupowanie nie zdobędzie większości, a silna Partia Wolności znacznie utrudni proces tworzenia i późniejsze utrzymanie stabilnej koalicji. Pozostałe partie polityczne zapowiedziały już, że nie będą rozmawiać z prawicą. Wilders nie traktuje tych deklaracji poważnie uważając je za element kampanii wyborczej.

Celem jest osłabienie Unii Europejskiej

Zaplanowane na 15 marca wybory w Holandii otwierają tegoroczną serię głosowań w Unii Europejskiej. Wiosną Francuzi wybiorą prezydenta, a jesienią w Niemczech odbędą się wybory parlamentarne. Idealnym scenariuszem dla Moskwy byłby sukces Wildersa i Marine Le Pen, liderki prawicowego, francuskiego Frontu Narodowego, oraz znaczące osłabienie niemieckiej chadecji na czele z Angelą Merkel.

Taka sytuacja oznaczałaby wzmocnienie eurosceptyków zagrażające spójności Unii Europejskiej. Kreml liczy na to, że łatwiej będzie mu się porozumiewać z pojedynczymi, słabszymi partnerami niż z dużym blokiem państw. W dłuższej perspektywie może to także zwiększyć szanse zniesienia sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję w związku z wojną na Ukrainie.

holandiaeuroparosja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)