Holenderska policja zastrzeliła Polaka; będzie śledztwo?
Tyska prokuratura ma zbadać okoliczności śmierci Bartłomieja Mycha. 30-letni tyszanin zginął w Holandii od kul tamtejszej policji, która przyjęła zgłoszenie o awanturującym
się mężczyźnie uzbrojonym w nóż. W sobotę w Polsce odbył się pogrzeb zastrzelonego.
23.03.2009 | aktual.: 23.03.2009 16:10
- Ta sprawa została zarejestrowana w naszej prokuraturze, po telefonie, który otrzymaliśmy od TVN 24. Dwie godziny później zadzwonił do nas ojciec ofiary, który zostawił swoje dane. Wcześniej ani rodzina, ani służby konsularne nas o niej nie powiadomiły - powiedziała szefowa Prokuratury Rejonowej w Tychach Agata Słuszniak.
Zaznaczyła, że prokuratura nie ma dotychczas żadnych informacji na temat tej tragedii poza doniesieniami medialnymi. Musi dopiero zaplanować czynności, które zamierza przeprowadzić. W pierwszej kolejności prokuratorzy będą chcieli się spotkać z bliskimi zastrzelonego i wszystkimi osobami, którzy mogą mieć wiedzę na temat wydarzeń w Holandii. Będą też chcieli zapoznać się z aktem zgonu.
Słuszniak zaznaczyła, że nie wiadomo jeszcze, czy tyska prokuratura będzie wszczynała własne śledztwo, czy też sprawę wyjaśniać będą wyłącznie holenderskie organy ścigania. Okaże się to zapewne po przeprowadzeniu wstępnych czynności.
Według TVN24, Bartłomiej Mych zginął ponad tydzień temu od policyjnych kul w holenderskim Veenendaal. Tamtejsi funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie o awanturującym się mężczyźnie uzbrojonym w nóż.
Rodzice o śmierci syna dowiedzieli się od kuzyna, bo policja nie poinformowała ani ambasady, ani rodziny; szczegóły akcji policji zostały utajnione, co Holendrzy tłumaczą dobrem śledztwa.