Hojarska zatrudnia krewnych
Gdańskie biuro poselskie Danuty Hojarskiej tętni życiem, ludzie ślą prośby o pomoc nawet ze Szczecina. "Bo wiedzą, że ja jestem skuteczna" - wyjaśnia "Gazecie Wyborczej" posłanka.
O skuteczności szefowej pomorskiej Samoobrony przekonali się jej najbliżsi. W 2004 r. Magdalena Hojarska dostała się na młodzieżowy staż do biura matki. W zatrudnieniu - między córką a matką - pośredniczył Powiatowy Urząd Pracy w Nowym Dworze Gdańskim. Posłanka osobiście wnioskowała w urzędzie o skierowanie dziecka do jej biura. PUP przez trzy miesiące płacił Magdalenie 462 zł miesięcznie.
Prawie trzy czwarte tej kwoty pochodzi z Unii Europejskiej, a dokładniej z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach projektu "Młodzi na rynek pracy - aktywizacja zawodowa" - mówi Monika Mueller z PUP w Nowym Dworze Gdańskim. Resztę dopłacał nasz urząd.
Po córce w biurze Samoobrony zatrudnienie znalazły jeszcze siostrzenica posłanki oraz córka Stanisława Serwina, kierowcy i zarazem dyrektora biura poselskiego Hojarskiej - dodaje gazeta. Od lipca na stażu w gdańskim biurze jest siostra narzeczonego Magdaleny Hojarskiej. Jej zarobki też finansuje UE.
Hojarska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nie przeczy, że zatrudnia bliskie osoby, ale nie uważa, by robiła to na koszt UE: To są zwykłe umowy o finansowanie staży, które zawarłam z urzędem pracy - mówi. Przyjmuję ludzi, którzy mają u mnie szansę zdobyć doświadczenie. A skąd PUP bierze pieniądze na te staże, to już ich pytajcie.
Co ciekawe, w biurze posłanki Hojarskiej wisi plakat reklamujący Europejski Fundusz Społeczny - pisze "Gazeta Wyborcza".(PAP)