Hiszpania: protest imigrantów przed szczytem UE
Cudzoziemscy robotnicy rolni, którzy domagają się prawa stałego pobytu w Hiszpanii, wciąż okupują budynki uniwersytetu w Sewilli, niedaleko od miejsca, gdzie przywódcy Unii Europejskiej będą dyskutować o walce z nielegalną imigracją.
450 imigrantów zajęło dziesięć dni temu budynki Uniwersytetu Pablo de Olavide w Sewilli, żądając pracy i prawa do legalnego pobytu w Hiszpanii. Wciąż nie widać rozwiązania problemu.
Wygląda na to, że imigranci pozostaną na uniwersytecie w czasie, gdy przywódcy Unii spotkają się w piątek na szczycie w Sewilli. Walka z nielegalną imigracją jest jednym z głównych tematów szczytu.
Protest, który przyciągnął uwagę mediów, stawia w kłopotliwej sytuacji gospodarza szczytu, premiera Hiszpanii Jose Marii Aznara, który zajmuje twarde stanowisko wobec nielegalnej imigracji.
Nie jesteśmy tu, aby uprawiać politykę, ale domagać się naszych praw jako imigranci, naszych praw jako ludzie. Nie jesteśmy zwierzętami - powiedział jeden z imigrantów, Algierczyk Said. - Zwierzęta w Europie są lepiej traktowani niż my.
Protestujący zapowiadają, że planują przeprowadzić 48-godzinny strajk głodowy, aby zwrócić uwagę na swoje postulaty, ale jak dotąd nie ustalili daty protestu. Zaprzeczają, by celowo tak wybrali termin okupacji budynku, by zbiegł się ze szczytem unijnym.
Imigranci, głównie z północnej Afryki, ale także z takich krajów jak Mali czy Wybrzeże Kości Słoniowej, mówią, że zwykle dostają pracę w Hiszpanii w okresie marzec-czerwiec przy zbieraniu truskawek na plantacjach w okolicach Huelvy.
Skarżą się, że w tym roku właściciele farm sprowadzili jednak tysiące pracowników z krajów Europy Środkowowschodniej, m.in. z Polski i Rumunii, zostawiając dla Afrykanów jedynie prace dorywcze.
Przywódcy krajów Unii mają w Sewilli przyjąć twardy plan działania w walce z nielegalną imigracją, w ramach którego wzmocnione zostaną patrole na granicach. (jask)