Hiszpania: nowe fakty ws. zaginięcia dwójki dzieci
Sprawą tajemniczego zaginięcia dwójki dzieci 6-letniej dziewczynki oraz 2-letniego chłopca żyła cała Hiszpania. Teraz - jak donosi dziennik "El Pais" - w śledztwie nastąpił przełom, a kryminolodzy natrafili na nowe zaskakujące dowody.
Dzieci zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach w Kordobie (południowa Hiszpania) 8 października ubiegłego roku. Śledczy podejrzewają, że związek ze sprawą może mieć ojciec dzieci, który w dniu ich zniknięcia był widziany z nimi na placu zabaw, co potwierdziły nagrania z monitoringu.
Jak podaje "El Pais", rodzice dzieci są ludźmi wykształconymi. Ojciec to były wojskowy, absolwent katolickiej szkoły, matka z kolei pracowała jako weterynarz. Zdaniem sąsiadów rodzina niczym nie wyróżniała się aż do separacji. Zdaniem znajomych, mężczyzna miał problemy psychiczne po misji wojskowej w Bośni, a relacje znacznie pogorszyły się, gdy para się rozstała.
W toku śledztwa ustalono, że mężczyzna tuż po otrzymaniu z sądu dokumentów rozwodowych spalił je, a dodatkowo podpalił ubrania. Następnego dnia kupił sporą ilość benzyny, co może wskazywać, że chciał w ten sposób zemścić się na żonie.
Dwa niezależne zespoły śledczych po przebadaniu szczątków odnalezionych na działce należącej do rodziców ojca dzieci nie mają wątpliwości, że odnalezione fragmenty ciał i kości należą do 2-latka i 6-latki. Według badań, ciała dzieci zostały spalone w temperaturze ponad 800 stopni Celsjusza, przez co wykonanie analizy DNA jest niezwykle trudne.
Wcześniej śledczy, którzy natrafili na te same szczątki, uznali, iż należą one do zwierząt.
Mimo wstrząsających ustaleń i tak zaawansowanego śledztwa, rodzina ma jednak nadzieję, że dzieci żyją.
Sąd odrzucił wniosek ojca dzieci o uchylenie aresztu. Mężczyzna nie usłyszał jeszcze zarzutu zabójstwa.