Historycy o agresji ZSRR na terytorium Polski 17 września 1939 r.
17 września mija 65 lat od wkroczenia Armii
Czerwonej na wschodnie ziemie Polski. Zdaniem historyków agresja
ZSRR przesądziła o klęsce Polski w II wojnie światowej i miała
znaczący wpływ na późniejszy kształt naszej wschodniej granicy.
Według historyka prof. Wojciecha Roszkowskiego "ZSRR dokonał 17 września 1939 niczym nie sprowokowanej agresji na terytorium Polski".
"Wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie ziemie Polski przesądziło o klęsce Polski w II wojnie światowej i przekreśliło szansę udzielenia jej pomocy przez Francję i Wielką Brytanię. "Agresja sowiecka umocniła zachodnie państwa w przekonaniu, że nie ma sensu udzielać Polsce pomocy" - wyjaśnił historyk.
Prof. Roszkowski przypomniał, że "w okresie Polski Ludowej dzień 17 września był przemilczany. Starano się unikać tego tematu, a jeśli już go poruszano, to usprawiedliwiano agresję tym, że Związek Radziecki chronił ludność białoruską i ukraińską". "Dopiero po 1989 roku zaczęto mówić, że był to akt agresji na Polskę" - dodał.
"ZSRR tłumaczył agresję w sposób pokrętny, że chciał zyskać na czasie i uchronić terytorium Polski przed całkowitym jego zajęciem przez Niemców. To były kłamstwa, ponieważ wydarzenia 17 września stanowiły realizacją podpisanego 23 sierpnia Paktu Ribbentrop- Mołotow" - zaznaczył prof. Roszkowski.
W opinii prof. Andrzeja Paczkowskiego "układ o granicach i przyjaźni, zawarty 28 września 1939 roku między Związkiem Radzieckim i Niemcami, miał znaczący wpływ na późniejszy kształt wschodniej granicy Polski". "Pozostawienie po zakończeniu II wojny światowej po stronie polskiej Białegostoku było traktowane jako ustępstwo ze strony ZSRR" - podkreślił.
"Związkowi Radzieckiemu było niezręcznie odwoływać się w 1943 roku do układu z Niemcami z września 1939 roku i przystał na projekt wschodniej granicy polskiej, zaproponowany przez brytyjskiego ministra spraw zagranicznych George'a Nathaniela Curzona jeszcze w 1920 roku. Linia Curzona pozostawiała po stronie polskiej obwód białostocki" - wyjaśnił Paczkowski.