Historia najsmutniejszego zdjęcia świata ma swój ciąg dalszy. Wiemy, co stało się z chłopcem
Słynne zdjęcie pochodzi z 2016 roku i przedstawia małego Omara, mieszkającego w Syrii. Chłopiec został wydobyty spod gruzów zbombardowanego domu. Po roku świat znów zainteresował się jego losami.
W ubiegłym roku ta fotografia obiegła światowe media. Chłopiec siedzi w karetce - ma przerażoną minę, jest pokryty pyłem i krwią. Ratownicy właśnie wydobyli go spod gruzów zawalonego na skutek bombardowania domu.
Fotografia stała się symbolem tragizmu, jaki niesie za sobą syryjski konflikt i brutalności prezydenta Baszara Al- Asada. To właśnie jego wojska miały zbombardować mieszkania cywili. W ostatnich dniach media znów zainteresowały się chłopcem. Syryjska dziennikarka,Kinana Allouche z prorządowej telewizji dotarła do chłopca, żeby dowiedzieć się, jak potoczyły się jego losy.
Okazało się, że Omar jest bezpieczny i zdrowy. Jego ojciec udzielił dziennikarce krótkiego, ale szokującego wywiadu. Mężczyzna powiedział, że fotografie wykonali członkowie tzw. Białych Hełmów a następnie umieścili ją w sieci. Ojciec chłopca oskarżył rebeliantów o wykorzystanie wizerunku jego syna do walki politycznej. Twierdził też, że oferowano mu wysokie wynagrodzenie, jeśli przyzna publicznie, że Omar ucierpiał w wyniku bombardowania To nie koniec oskarżeń pod adresem Białych Hełmów- mężczyzna stwierdził, że widoczna na zdjęciu krew należny do niego, a nie do chłopca, zatem fotografia została zmanipulowana.
Efekt starań Ojca małego Omara jest odwrotny - światowe media spekulują, czy mężczyzna nie został przekupiony przez syryjski rząd, by wziąc udział w nagraniu.