Historia kobiety handlującej bułkami wzruszyła Polaków. Straż miejska ostro: To zorganizowana przestępczość
• Kobieta sprzedająca bułki, której historię poznała cała Polska, miała być jedynie "słupem"
• Straż miejska złożyła w tej sprawie zawiadomienie na policję
• Procederem nielegalnego handlu ma kierować jeden "przedsiębiorca"
Historię starszej kobiety ukaranej przez warszawskich strażników miejskim mandatem za handel bułkami nagłośnił jeden z użytkowników Facebooka. Wiadomość udostępniło ponad 20 tys. osób. Internauci pomogli uzbierać również pieniądze na leczenie - jak się okazało - schorowanej sprzedającej.
Jednocześnie straż miejska musiała zmierzyć się z falą krytyki za bezduszne podejście. Jej przedstawiciele bronią się jednak i tłumaczą, że wykorzystywanie emerytów i rencistów do nielegalnej ulicznej sprzedaży to zorganizowany proceder. Panią Anię, której historia odbiła się tak szerokim echem w internecie, nazywają "słupem".
"Straż miejska złożyła zawiadomienie do Komendy Stołecznej Policji, Urzędu Kontroli Skarbowej, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej o zorganizowanym procederze handlu naruszającego kodeks karny i przepisy karno-skarbowe" - czytamy w komunikacie strażników. Przedstawiciele służb podkreślają również, że wszystkie stragany należą do jednego „przedsiębiorcy" a asortyment pochodzi z jednego źródła.
Sprzedające osoby często nie są świadome, że pracują nielegalnie. "W przeszłości dochodziło do sytuacji, gdy osoby takie przyjmowały kolejne mandaty (często nawet codziennie, przez miesiąc), a później przychodziły prosić o ich anulowanie: były bowiem zapewniane przez pracodawcę, że nic im nie grozi, a mandat zostanie zapłacony. Tak nie było i gdy do akcji wkraczał urząd skarbowy, dowiadywały się, że zostały oszukane" - informuje warszawska straż miejska.
Na dowód swoich słów strażnicy zrobili zdjęcia kilkunastu podobnym straganom w różnych częściach Warszawy.