HistoriaHistoria bez kompleksów i megalomanii - koncepcja Muzeum II Wojny Światowej

Historia bez kompleksów i megalomanii - koncepcja Muzeum II Wojny Światowej

Do betonowego wykopu, w miejscu gdzie powstaje 40-metrowy budynek Muzeum II Wojny Światowej, trafiły już pierwsze spośród 32 tys. eksponatów. Na płycie fundamentowej, na głębokości 14 metrów, umieszczono dwa czołgi, wagon i torpedę. - Muzeum II Wojny Światowej może odegrać także rolę swoistego antidotum na, jakże dla nas typowe, połączenie megalomanii z kompleksem niższości - twierdzi historyk Tomasz Szarota.

Historia bez kompleksów i megalomanii - koncepcja Muzeum II Wojny Światowej
Źródło zdjęć: © Wizualizacja budynku Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku | fot. Muzeum II Wojny Światowej

To nie był przypadkowy wybór. W Gdańsku, blisko historycznego centrum miasta nad Motławą, powstaje Muzeum II Wojny Światowej. Niedaleko stąd do Westerplatte, gdzie rozpoczęła się II wojna światowa, zaledwie 300 m do gmachu Poczty Polskiej - symbolu polskiego oporu w pierwszym dniu wojny. W pobliskiej miejscowości Stutthof już 2 września 1939 roku utworzono nazistowski obóz niemiecki, którego pierwszymi więźniami byli Polacy z Gdańska.

Podziemna operacja

W miejscu, gdzie wyrośnie z ziemi 40-metrowy budynek muzeum, do betonowego wykopu trafiły pierwsze duże eksponaty. Na fundamentową płytę umieszczoną 14 m pod ziemią dźwigi przeniosły dwa czołgi - amerykańskiego Shermana oraz sowieckiego T-34/85 (każdy z nich waży po około 26 t), niemiecką torpedę typu G7a (około tony) i towarowy wagon kolejowy produkcji niemieckiej (10 t)
. Taki zabieg był konieczny, bo pod ziemią znajdzie się licząca 5 tys. m2 powierzchni wystawa główna muzeum. Eksponaty trzeba było umieścić już teraz, bo w ciągu roku potężny wykop zostanie zamknięty stropem, na którym znajdzie się muzeum", tłumaczył dr Janusz Marszalec, zastępca dyrektora muzeum.

Sherman to brytyjska modyfikacja amerykańskiego czołgu z czasów II wojny światowej. Przekazało go w darze Królewskie Muzeum Sił Zbrojnych i Historii Wojskowości w Brukseli. Takich maszyn używała między innymi 1 Dywizja Pancerna gen. Maczka. Egzemplarz, który przyjechał do Gdańska, był wykorzystywany do ćwiczeń na jednym z belgijskich poligonów, wymagał więc zarówno konserwacji, jak i rekonstrukcji. Nad tymi pracami czuwali specjaliści z Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Odświeżony czołg został pomalowany w barwy 24 Pułku Ułanów (wchodził w skład 1 Dywizji Pancernej). Wsławił się walkami we Francji, Belgii, Holandii i Niemczech w latach 1944-1945. Na wystawie Sherman będzie dokumentował wkład Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w zwycięstwo nad Niemcami. - Będzie też przyczynkiem do opowieści o tym, że w czasie wojny, w przemyśle ciężkim, w tym przy budowie czołgów, masowo pracowały kobiety - wyjaśnia kierownik działu wystawienniczego Marcin Westphal.

Czołg T-34/85 przyjechał do Gdańska z Muzeum Wojska Polskiego (w zamian do Warszawy przekazano brytyjską armatohaubicę). Wyremontowała go Fundacja Ochrony Zabytków Militarnych z Chrcynna. Nieznane są jego wcześniejsze losy, ale to podstawowy czołg armii radzieckiej, znany z "Czterech pancernych i psa". T-34/85 znajdzie się w części wystawy o radzieckiej dominacji nad Europą Środkowo-Wschodnią w końcowym okresie II wojny światowej oraz po jej zakończeniu.

Wyprodukowany w Niemczech towarowy wagon kolejowy muzeum kupiło od PKP, a wyremontował go Klub Sympatyków Kolei we Wrocławiu. Takimi wagonami wywożono ludzi do obozów koncentracyjnych. Eksponat stanie w części wystawy poświęconej wywózkom do miejsc zagłady i deportacjom dokonywanym przez hitlerowskie Niemcy oraz ZSRR.

Niemiecką torpedę typu G7a o napędzie parogazowym (długość ponad 7 m, waga przeszło 1000 kg) saperzy Marynarki Wojennej wydobyli z dna Zatoki Gdańskiej. Trafiła do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, które wypożyczyło ją gdańskiej placówce. Przeszła gruntowną konserwację i częściowo została zrekonstruowana. Na wystawie głównej będzie symbolizowała wojnę mocarstw na morzach i znajdzie się w części poświęconej bitwie o Atlantyk.

Wspólnota pamięci

W Europie nie ma muzeum, które pokazywałoby historię II wojny jako największego kataklizmu XX wieku. - Nie przekonamy do naszych racji ani turysty z Londynu, ani z Wiednia, tworząc kolejną ekspozycję wyłącznie o martyrologii narodu polskiego lub ku chwale polskiego oręża - pisali historycy, Piotr Machcewicz i Piotr M. Majewski, autorzy koncepcji takiego muzeum. Historia militarna ma być tylko tłem opowieści o życiu codziennym cywilów i żołnierzy, terrorze okupacyjnym, ludobójstwie, oporze wobec okupanta. - Pokażemy to, co działo się poza frontem, oczami cywilów, jeńców, rannych czy więźniów - mówi kierownik działu wystawienniczego Marcin Westphal. Historyk Tomasz Szarota, znawca niemieckiej polityki okupacyjnej w całej Europie, uznał koncepcję muzeum za "mądre i odważne przedsięwzięcie, które z jednej strony pokaże światu losy Polaków podczas II wojny światowej, z drugiej zaś przybliży nam, Polakom, cierpienia i martyrologię innych narodów, uzmysłowi istnienie wspólnoty losu ludzi na terenach okupowanych, a
także funkcjonowanie międzynarodowego ruchu oporu. W tym sensie Muzeum II Wojny Światowej może odegrać także rolę swoistego antidotum na, jakże dla nas typowe, połączenie megalomanii z kompleksem niższości".

Pochylony graniastosłup

Siedzibę muzeum zaprojektowało Studio Architektoniczne Kwadrat z Gdyni, które w 2010 roku wygrało międzynarodowy konkurs. Na powierzchni stanie wysoki na około 40 m budynek w kształcie pochylonego graniastosłupa o podstawie trójkąta. Znajdą się w nim między innymi zaplecze administracyjne, biblioteka, sale wykładowe i kawiarnia. Najniższa kondygnacja sięga 14 m pod ziemią. Na podziemnych piętrach będzie wystawa główna. Nowoczesna scenografia uzupełniona o multimedia (urządzenia audiowizualne, trójwymiarowe mapy, elementy interaktywne, instalacja wydzielająca zapachy) stanie się tłem dla autentycznych przedmiotów związanych z II wojną światową.

Ekspozycja główna będzie się składać z trzech bloków tematycznych: "Droga do wojny", "Groza wojny" oraz "Długi cień wojny". Projekt wystawy przygotowała belgijska firma Tempora SA, która wygrała konkurs na koncepcję ekspozycji. - Będziemy także organizować wystawy czasowe. Muzeum ma odgrywać również rolę ośrodka edukacji, kultury i nauki oraz centrum spotkań krajowych i międzynarodowych. Już dziś prowadzimy badania naukowe i działalność wydawniczą, a także zajęcia edukacyjne - mówi Marcin Westphal.

Do końca 2014 roku w zbiorach muzeum zarejestrowano ponad 32 tys. eksponatów. Sporo jest fotografii, druków i gazet z lat 1939-1945. Są także elementy umundurowania i wyposażenia żołnierzy służących w armiach walczących na różnych frontach. "Wspomnienia więcej niż guzik warte" - pod takim hasłem w 2011 roku muzeum zorganizowało ogólnopolską zbiórkę pamiątek związanych z II wojną światową. - Trafiło do nas blisko 1800 różnych eksponatów. Do dziś ludzie przynoszą nam rodzinne relikwie, mówią, że nasza misja jest potrzebna, bo ocali te przedmioty od zapomnienia - dodaje Marcin Westphal. Około 1600 eksponatów znajdzie się na wystawie głównej muzeum, inne zostaną wykorzystane do prac naukowych, publikacji i wystaw okolicznościowych.

Sztandar ze Lwowa

Jednym z najcenniejszych eksponatów jest sztandar 6 Pułku Artylerii Ciężkiej. Jak wyjaśnia Marcin Westphal, znajdował się w podziemiach Ossolineum we Lwowie. Przekazał go anonimowy darczyńca. Kolekcjonerskim rarytasem jest czapka ułana z 2 Pułku Szwoleżerów Rokitiańskich ze Stargardu Gdańskiego. Nie brakuje eksponatów militarnych, jak karabin przeciwpancerny wzór 1935 (Ur) produkcji polskiej, zaprojektowany w 1935 roku przez inż. Józefa Maroszka. W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku broń ta okazała się niezwykle skuteczna - z odległości mniejszej niż 100 m mogła przebić pancerz niemieckiego czołgu.

Wśród rodzinnych pamiątek, które trafiają do Muzeum II Wojny Światowej, znalazły się między innymi dokumenty i zdjęcia pozostałe po Władysławie Szykule (rocznik 1901), który z gen. Władysławem Andersem przeszedł prawie cały szlak bojowy. Został ranny pod Monte Cassino i nie wrócił do Polski. Jego wojskową mogiłę na cmentarzu pod Liverpoolem odnalazły po 58 latach dwie najmłodsze córki. Niezwykle cenna jest też legitymacja członkowska Polskiej Armii Ludowej, należąca do Mariana Błaszczaka pseudonim "Sokół". Znalazł się on wśród kilkuset członków tej lewicowej formacji walczących w powstaniu warszawskim wraz z żołnierzami Armii Krajowej.

Do zbiorów muzeum trafił także futrzany kożuszek pilota Luftwaffe. Stanisław Adamowicz kupił go kilka miesięcy po wojnie od wracających spod Berlina żołnierzy Armii Czerwonej. Zapłacił szczególnie wówczas pożądanym środkiem płatniczym - spirytusem. Gdy zakończą się prace budowlane (a przebiegają zgodnie w planem), w ciągu dziewięciu miesięcy zostanie przygotowana wystawa główna. 1 września 2016 roku muzeum ma zostać otwarte.

Małgorzata Schwarzgruber, Polska Zbrojna

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)