Hinduistyczna VHP nie planuje "yatry"
Organizacja nacjonalistów hinduskich Vishwa Hindu Parishad (VHP) zdementowała w piątek informacje o zamiarze "yatry" - obwiezienia po Indiach prochów hinduistów, zabitych przez muzułmanów w lutym w Gudżaracie.
Stojący na czele VHP Pravin Togadia oświadczył, że ceremonialna pielgrzymka prochów - hinduistyczna "yatra" - nigdy nie była dyskutowana w kierownictwie organizacji.
W Delhi sprawa wywołała olbrzymie wzburzenie, grożąc nawet rozpadem rządzącej koalicji. Opozycja, a także część partii, reprezentowanych w rządzie Atala Behari Vajpayee, zażądały od premiera, by nie dopuścił do pielgrzymowania przez kraj członków organizacji nacjonalistów hinduskich z prochami hinduistów, zabitych podczas ataku muzułmanów na pociąg w Godhrze 27 lutego.
Incydent ten spowodował wybuch niepokojów i - w konsekwencji - śmierć ponad 700 osób, w większości muzułmanów. Ceremonialna pielgrzymka - hinduistyczna "yatra" - z pewnością prowadzić będzie do dalszych napięć. Dotychczas prochy zabitych miały być obwożone wyłącznie na terenie stanu Gudżarat.
Jeden z przywódców wpływowej partii z koalicji rządzącej - Janata Dal, D.P. Yadav ostrzegł, że jeśli Vajpayee nie powstrzyma akcji hinduistów, partia wycofa się z rządzącego sojuszu, co może grozić kryzysem w Delhi.
Krytycy akcji nacjonalistów hinduskich powołują się na środową wypowiedź zastępcy szefa oddziału VHP w Gudżaracie, Haresha Bhatta, który zapowiedział zmieszanie prochów ofiar spalonych hinduistów w Godhra z ziemią Gudżaratu w ponad 700 urnach, które miałyby być ceremonialnie obwożone po całym kraju i dopiero po zakończeniu "yatry" wrzucone do wód Gangesu.
W czwartek wieczorem w Gudżaracie ponownie doszło do niepokojów. W czasie zajść, jakie miały miejsce w Ahmedabadzie - największym mieście tego indyjskiego stanu - pięć osób zginęło od kul policji, szósta została zasztyletowana na śmierć, a 14 ludzi odniosło rany. W części miasta wprowadzono godzinę policyjną, którą przedłużono na piątek. W rejon zamieszek posłano też oddziały wojskowe. (mag)