ŚwiatHimalaje komunizmu

Himalaje komunizmu

(fot. AFP)
Rodzina królewska sama się wystrzelała, a komuniści zwyciężyli w wolnych demokratycznych wyborach.

Himalaje komunizmu
Źródło zdjęć: © AFP

Nepalczycy kochali swoją monarchię do dnia, w którym została ona zmasakrowana. 1 lipca 2001 roku pretendent do tronu książę Dipendra zrozpaczony brakiem zgody rodziców na ślub z wybranką serca uzbroił się w karabin M16 i pijany wtoczył się do salonu królewskiego pałacu Narayanhiti, gdzie popołudniową herbatą raczyła się jego najbliższa rodzina. Zginęli król Birendra, królowa Aishwarya oraz siedem innych osób, w tym sam Dipendra, który na końcu wycelował broń w siebie. Z rodziny królewskiej ocalał jedynie brat króla Gyanendra, który feralnego dnia przebywał poza Katmandu. Opinia międzynarodowa i sami Nepalczycy otwarcie powątpiewali w oficjalną wersję wydarzeń i dopatrywali się iście szekspirowskiego spisku. Jednak dowodów winy nie było. Gyanendra Bir Bikram Shah Dev został 13. królem Nepalu. Zapewne ostatnim, bo za chwilę zamiast monarchii będzie tam republika, a zamiast króla prezydent. Zostanie nim pewnie Pushpa Kamal Dahal, legendarny lider maoistowskiego powstania, lepiej znany pod swoim partyzanckim
pseudonimem Prachanda, co w języku nepalskim znaczy „wściekły”.

Rewolucja w klapkach

Gdy w 1996 roku Prachanda wypowiadał wojnę monarchii, nie miał dużych szans na zwycięstwo.

– Ideologia komunistyczna znalazła podatny grunt w najbiedniejszych, górskich regionach kraju już w latach 70. XX wieku – mówi w rozmowie z „Przekrojem” Bharat Karnad z Centrum Badań Politycznych w Delhi. – Jednak Prachanda nigdy nie osiągnąłby swojej dzisiejszej pozycji, gdyby z pomocą nie przyszedł mu król.

Podejrzewany o zamordowanie ukochanego władcy Gyanendra pod pozorem rozprawy z maoistami rozwiązał parlament i wprowadził stan wyjątkowy. „Wściekły” wykorzystał apogeum niezadowolenia społeczeństwa opartego na strukturze feudalnej i rządzonego przez absolutnego monarchę – dwa lata temu ogłosił zawieszenie broni i przystąpił do rokowań. Ich ostatecznym efektem były kwietniowe wybory. Maoiści zdobyli 220 miejsc w 601-osobowym parlamencie, ponad dwa razy więcej niż następna w kolejności centrowa partia Nepalski Kongres.

Komunistyczna rebelia w Nepalu kosztowała życie ponad 13 tysięcy ludzi. Reporterka „New York Timesa”, która podczas powstania odwiedziła oddziały maoistów w buszu, pisała o wychudłych chłopcach w klapkach zamiast wojskowych butów, których rewolucja rekrutowała przaśną komunistyczną propagandą przeprowadzaną w wiejskich szkołach. Ale Prachanda przekonuje, że wojna była potrzebna, bo dzięki niej Nepal otwiera nową kartę swojej historii, a dla Indii stanie się niedługo przykładem skutecznej rozprawy z anachronizmem, jakim jest państwo zbyt mocno zakorzenione w hinduskiej tradycji. Podczas kampanii wyborczej maoiści nosili sztandary z podobizną Stalina. Prachanda złagodził jednak swoją retorykę, gdy przypadła mu rola architekta koalicji rządowej.

– Rozumiemy, że bez systemu wielopartyjnego nie da się zbudować prężnego społeczeństwa. Nepalscy maoiści dokonali odrodzenia komunizmu i wprowadzili go w XXI wiek. To, co robimy dziś w Nepalu, to całkiem nowy eksperyment.

Takie słowa mają zadowolić zarówno 20 tysięcy partyzantów, którzy przed dwoma laty wyszli z dżungli, jak i liderów innych partii, z którymi trzeba będzie tworzyć rząd.

– Nie mam wątpliwości, że Prachanda gładko przeprogramuje się z rewolucjonisty w członka establishmentu – przewiduje Bharat Karnad. – Na pewno znacjonalizuje część gospodarki, jednak nie ma mowy o centralnym planowaniu i typowo komunistycznym modelu zarządzania państwem.

Maoiści zapowiadają reformę rolną, chcą przyciągnąć inwestorów zagranicznych i zacząć wykorzystywać olbrzymi potencjał hydroenergetyczny kraju leżącego u stóp największych gór i lodowców świata.

– Walczyliśmy z feudalizmem, a nie z kapitalizmem – przekonuje Prachanda.

Wygląda na to, że nowy przywódca 28‑milionowego kraju wciśniętego między Chiny i Indie, komunista z krwi i kości, ma całkiem oryginalny pomysł na przyszłość swojej ojczyzny – kapitalizm z ludzką twarzą. Maciej Jarkowiec

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)