Henryka Bochniarz: trzeba rozwiązać problem bezrobocia
Wydaje mi się, że może już w Polsce przychodzi czas na taką umowę społeczną dotyczącą pracy (...), że może wreszcie i pracodawcy, i pracownicy, i struktury pozarządowe powinni wszyscy razem usiąść i zastanowić się, jakie powinny być warunki brzegowe tej naszej umowy, która z jednej strony pokazywałaby, że ten pracownik jest największą wartością i że powinien mieć zagwarantowane dobre warunki rozwoju, a z drugiej strony żeby to nie podważało wiary przedsiębiorców w sens zatrudniania nowych ludzi - powiedziała Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, kandydat na prezydenta RP.
Sygnały Dnia: Tak się zastanawiałem przez chwilę (i to pytanie na początek), z jaką reakcją mężczyzn spotka się pani apel skierowany do kobiet: „Nie głosujcie na przystojnych!”.
Henryka Bochniarz: To, oczywiście, był żart, ale badania pokazują, że z jednej strony kobiety uważają, że powinno ich być więcej we wszystkich strukturach politycznych i społecznych, a z drugiej strony jak dochodzi do wyborów, to później kierują się kryterium przystojności panów.
Sygnały Dnia: Ewentualnie zostają w domu.
Henryka Bochniarz: Ewentualnie zostają w domu. I to miało jakby pobudzić je do tego, żeby jednak poszły do tych wyborów i żeby dokonywały wyborów merytorycznych.
Sygnały Dnia: Podkreśla pani przy każdej okazji, że najważniejszy problem, przed jakim stoi nasz kraj to walka z bezrobociem, krótko mówiąc praca, żeby jej było jak najwięcej. Ale tak na dobrą sprawę pomysłów jest chyba niezbyt wiele, jak poprawić sytuację na rynku pracy.
Henryka Bochniarz: Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie – że brak jest determinacji we wprowadzeniu tych instrumentów, które mogłyby tę pracę zapewnić, bo co trzeba zrobić, dokładnie wiadomo, natomiast wydaje się, że tutaj brak współpracy parlamentu, rządu, prezydenta i zbyt niska świadomość ludzi, co naprawdę powoduje, że nie mają pracy, to wszystko sprzyja temu, żeby odkładać decyzje, które muszą być podjęte, i temu, że często wyborcy, zwłaszcza teraz, przed tymi dwoma terminami wyborów, dają się uwodzić takim różnym hochsztaplerskim pomysłom.
Sygnały Dnia: Ale tak swoją drogą to chyba dziwne, że brakuje współpracy na tej linii prezydent–parlament–rząd, skoro we wszelkiego rodzaju badaniach kwestia braku pracy jest wymieniona na pierwszym miejscu jako największe zło, jako największe zagrożenie.
Henryka Bochniarz: Tak, absolutnie. Ja przez ostatni miesiąc bardzo intensywnie rozpoczęłam tę kampanię wyborczą, byłam w trzydziestu miastach i muszę powiedzieć, że wszędzie temat braku pracy, strachu przed tym, że się ją utraci, strachu przed tym, że dzieci kończą szkoły, uczelnie i nie znajdą tu pracy, będą musiały wyjechać, teraz jeszcze takie bardziej zagrożone przez te wypadki w Londynie, to jest absolutnie temat dominujący. I to jest aż zadziwiające, że tak się mogą rozchodzić oczekiwania społeczne, bo przecież to również wiemy doskonale, że zdecydowana większość Polaków uważa, że największym polskim problemem jest brak pracy. Sygnały Dnia: Powiedziała pani kiedyś, że w tej kwestii żadnych fajerwerków nie należy się spodziewać, ale mamy na przykład coś, co nazywa się zmianami w kwestii pozapłacowych kosztów pracy, zbyt wysokich. Czyli jest jakiś pomysł.
Henryka Bochniarz: Są bardzo konkretne pomysły, bo wiadomo dokładnie, dlaczego przedsiębiorcy, nawet jeżeli dzisiaj sytuacja finansowa firm jest już niezła, bo zdecydowanie większość firm odnotowuje zyski, wolą lokować pieniądze w różnych formach oszczędności, niż inwestować czy zatrudniać ludzi, boją się ryzyka i boją się właśnie tego, że każdy zatrudniony pracownik spowoduje taki wzrost kosztów, że firmy tego nie udźwigną.
A ponieważ żyją w dość nieprzewidywalnym otoczeniu, bo zwłaszcza teraz, przed wyborami naprawdę trudno wiedzieć, jaka będzie ta polityka gospodarcza Polski, nawet w tej koalicji Platformy Obywatelskiej i PiS-u, która wydawała się dość pewna, rozbieżności jeśli chodzi o program ekonomiczny są tak wielkie, że na miejscu małego przedsiębiorcy, który słucha radia, ogląda telewizję i właśnie jednego dnia słyszy, że będzie podatek liniowy, drugiego, że przeciwnie, to jakie on może decyzje podejmować?
Oni dzisiaj się wszyscy wstrzymują z tymi decyzjami, dlatego tak istotne jest, żeby w tych najważniejszych sprawach jednak dochodzić do rozwiązań, które społeczeństwo by rozumiało i popierało. To nie może być tak, żeby to był wynik jakichś partyjnych przepychanek.
Sygnały Dnia: Także rozwiązań obowiązujących dłużej niż rok?
Henryka Bochniarz: I przede wszystkim, dlatego że w działalności gospodarczej ta perspektywa dłuższa jest szalenie istotna. Nikt nie zainwestuje swoich pieniędzy, nikt nie weźmie kredytu z banku, jeżeli nie wie, co się zdarzy za rok. A my żyjemy w takim bardzo nieprzewidywalnym otoczeniu i stąd też związki zawodowe, które zgłaszają wiele krytycznych uwag na temat tego, że jak to, już jest lepiej i gdzie są te nowe miejsca pracy?
I trzeba mieć świadomość, że ktoś, kto wkłada własne pieniądze, jeżeli nie ma przekonania, że przez najbliższy rok czy dwa, czy trzy, tak jak buduje swój biznes–plan, że on będzie miał szansę odzyskania tych pieniędzy, to oczywiście, że on nie zaryzykuje. I tak to się dzisiaj w Polsce. I myślę, stąd tak ogromna frustracja, bo my z jednej strony wiemy, że nie ma masy produktów i usług, że bardzo wiele osób mogłoby znaleźć pracę, jeżeli każda mała i średnia firma – a tam mogą być tylko tworzone miejsca pracy – zatrudniłaby jednego pracownika, nie mielibyśmy problemu bezrobocia. Więc wydaje się, że jest to tak proste, a jednocześnie tak trudne.
Sygnały Dnia: No zgoda, ale jak długo można nowo zatrudnionemu płacić 849 złotych, bo tyle w tej chwili wynosi płaca minimalna?
Henryka Bochniarz: Jest oczywiste, że firma, która się rozwija i która stawia na tych pracowników, która inwestuje w pracowników, bo to jest przecież największa inwestycja, musi mieć taką politykę płacową, żeby po pierwsze pracownik widział szansę tego rozwoju i żeby zgodnie z rozwojem firmy on też mógł liczyć na swoje podwyżki. I tutaj na pewno jest wiele do zrobienia.
Wydaje mi się, że może już w Polsce przychodzi czas na taką umowę społeczną dotyczącą pracy, taką, która rozwiązała równie napięta sytuacją, jaka miała miejsce w Hiszpanii czy w Irlandii, że może wreszcie i pracodawcy, i pracownicy, i struktury pozarządowe powinni wszyscy razem usiąść i zastanowić się, jakie powinny być warunki brzegowe tej naszej umowy, która z jednej strony pokazywałaby, że ten pracownik jest największą wartością i że powinien mieć zagwarantowane dobre warunki rozwoju, a z drugiej strony żeby to nie podważało wiary przedsiębiorców w sens podnoszenia ryzyka i inwestowania i zatrudniania nowych ludzi, bo tego siłą na zasadzie takiej, że raz się wyszarpie poprzez związki zawodowe, raz się coś wyszarpie przez pracodawców, to nie jest dobry model zwłaszcza w tak zwłaszcza trudnej sytuacji, w jakiej jest Polska. I uważam, że może w tym nowym układzie politycznym uda się doprowadzić do takiej umowy społecznej.