Hazard w oparach absurdu

Wartość szarej strefy przekroczyła już 5 mld zł. Resort finansów zaczął walczyć z nielegalnymi operatorami. To za mało - twierdzą firmy legalne.

Hazard w oparach absurdu
Źródło zdjęć: © rp.pl | rp.pl

11.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 11:54

Służba Celna wytypowała ponad 24 tys. osób, które brały udział w zagranicznych grach hazardowych. W tym gronie jest prawie 18 tys. graczy, którzy łącznie wygrali 27 mln zł. Ministerstwo Finansów przypomina, że korzystanie z usług zagranicznych nielegalnych operatorów jest zabronione. Sęk w tym, że aż 91 proc. bukmacherskiego rynku online to szara strefa, a zaledwie 9 proc. należy do legalnych operatorów.

- To nieakceptowalne proporcje. W ostatnich tygodniach pojawiają się informacje o działaniach Służby Celnej. Niestety, zamiast ścigać nielegalnych operatorów, którzy z premedytacją i w komercyjnych celach kierują swoją ofertę do osób zamieszkujących na terytorium RP, karze ona przysłowiowego Kowalskiego - mówi Konrad Łabudek z Fortuna Online Zakłady Bukmacherskie.

Udział w nielegalnej grze jest zagrożony dotkliwą karą pieniężną albo nawet karą pozbawienia wolności. Co ciekawe, osoba, która zorientowała się, że popełniła takie przestępstwo, żeby uniknąć kary, może skorzystać z tzw. instytucji czynnego żalu. Musi się jednak liczyć ze stratą wcześniejszych wygranych. Czynny żal chroni tylko przed ewentualną grzywną lub więzieniem.

Co z blokowaniem stron

Legalni operatorzy już od dłuższego czasu opowiadają się za blokowaniem stron internetowych swoich nielegalnych konkurentów. Na takie rozwiązanie zdecydowały się niektóre kraje Unii, dzięki czemu udało im się znacząco ograniczyć szarą strefę.

Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich jako przykład podaje Danię czy Włochy, gdzie udział „białej strefy" rynku wynosi odpowiednio 77,2 proc. i 78,3 proc. We Włoszech jeszcze w 2006 r. cały rynek należał do nielegalnych operatorów i nie generował żadnych wpływów do państwowej kasy. Natomiast w 2011 r. podatki z tytułu gier losowych online sięgnęły już 200 mln euro.

Do momentu zamknięcia tego wydania Ministerstwo Finansów nie odpowiedziało na nasze pytania dotyczące ewentualnego blokowania stron nielegalnych operatorów. Warto przy tym zauważyć, że zdania na temat zgodności z prawem blokowania stron są podzielone.

Eksperci z kancelarii DLA Piper uważają, że trudno byłoby znaleźć podstawę prawną do podjęcia takich działań.

- Teoretycznie istnieje możliwość skorzystania z przepisów pozwalających na blokowanie stron internetowych z treściami bezprawnymi - mówi Anna Wietrzyńska-Ciołkowska, radca prawny DLA Piper. Wskazuje, że chodzi przede wszystkim o art. 180 prawa telekomunikacyjnego. Zobowiązuje on przedsiębiorców do blokowania połączeń (na żądanie uprawnionych podmiotów), jeżeli mogą one zagrażać obronności, bezpieczeństwu państwa oraz bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu.

- Niemniej do czasu ostatecznego przesądzenia kwestii zgodności Ustawy o grach hazardowych z prawem unijnym, wobec powoływania się przez zagranicznych bukmacherów na swobodę świadczenia usług oraz na licencje uzyskane w innych państwach, a także wobec zakwestionowania naszych przepisów przez Komisję Europejską, nie można mówić, że mamy tu do czynienia z oczywistą bezprawnością treści - mówi Wietrzyńska-Ciołkowska.

Można zmienić podatek

Długofalowym, dobrym rozwiązaniem byłoby zachęcenie nielegalnie działających firm do zarejestrowania działalności w Polsce. To jednak arcytrudne zadanie.

- Na pewno czynnikiem zniechęcającym jest wysoki podatek, jeden z najwyższych w całej UE. Zresztą również sposób jego wyliczania budzi wątpliwości, bo podatek płaci się od obrotu, a nie od uzyskanego dochodu (przychodu pomniejszonego o wypłacone wygrane - red.) - podkreśla Łabudek.

Obecna formuła powoduje, że podatek trzeba zapłacić nawet wtedy, gdy podmiot oferujący zakłady ponosi straty. Jedynie osiem krajów w UE zdecydowało się na ten rodzaj podatku. Są to Austria, Francja, Irlandia, Malta, Niemcy, Słowacja, Włochy oraz Polska.

Widać bardzo duże rozbieżności w wysokości pobieranego podatku. Średnio we wspomnianych ośmiu krajach wynosi on 5,3 proc., a w Polsce 12 proc.

Trzy scenariusze

Firma doradcza Roland Berger w raporcie poświęconym branży bukmacherskiej przeanalizowała trzy scenariusze ewentualnych zmian, które pomogłyby w walce z szarą strefą. Skorzystałby na nich również budżet.

Pierwszy scenariusz zakłada blokowanie stron nielicencjonowanych operatorów, co mogłoby przynieść 298 mln zł dodatkowych wpływów do budżetu Polski w latach 2014-2020. Drugi scenariusz zakłada wprowadzenie 5-proc. podatku od obrotu bez blokowania operatorów. Wówczas szacunkowe skumulowane wpływy podatkowe sięgnęłyby 551 mln zł. Natomiast w trzecim scenariuszu wprowadzenie 20-proc. podatku od przychodów miałoby zapewnić dodatkowe wpływy rzędu 454 mln zł.

- Każdy z tych scenariuszy ma swoje plusy i minusy, ale zarazem każdy jest lepszy niż zachowanie status quo - reasumuje Łabudek. Podkreśla, że najlepszym rozwiązaniem byłoby obniżenie podatków i blokowanie operatorów, którzy - mimo korzystnych zmian - nie chcieliby dostosować działalności do polskich przepisów.

Co mówią przepisy

Zakaz reklamy pozostaje fikcją

Zgodnie z polskimi przepisami reklama oraz promocja gier i zakładów wzajemnych jest zabroniona. Gros nielegalnych operatorów tym się nie przejmuje, a polscy celebryci ochoczo występują w reklamach. W ostatnich dniach głośno jest o tym, że wizerunek prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka wykorzystuje jedna z zagranicznych firm bukmacherskich. Boniek niezmiennie twierdzi, że działa zgodnie z prawem. Pomimo zakazu reklamy logo zagranicznych operatorów dość często pojawia się np. w polskiej telewizji. Bet-at-home.com oraz bwin były eksponowane podczas meczu eliminacyjnego mistrzostw świata między Polską i Ukrainą - wskazują eksperci z firmy Roland Berger. Podkreślają przy tym, że na świecie sponsoring to najszybciej rosnący strumień przychodów dla sportu. Całkowite wydatki na sponsoring sportowy w 2013 r. przekroczyły 40 mld dol. W latach 2013-2015 wartość ta może osiągnąć średnioroczne tempo wzrostu na poziomie 6 proc. Tymczasem obecnie na polskim rynku można wskazać zaledwie dwa duże kontrakty:
Fortuna sponsoruje Legię Warszawa, a STS - Lecha Poznań. Wartość całego rynku sponsoringu operatorów gier i zakładów zmniejszyła się czterokrotnie względem 2009 r.

Opinia? dla „Rz"

Zdzisław Kostrubała Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich

Z uwagą przyglądamy się ostatnim działaniom Ministerstwa Finansów oraz Służby Celnej, które są efektem rozrostu czarnego rynku gier hazardowych. Rozumiemy, że ministerstwo, wykonując ustawowe zadania organu nadzorującego gry hazardowe w Polsce, w ten sposób dba o interes budżetu. Jednakże zdaniem stowarzyszenia, reprezentującego 100 proc. legalnej branży bukmacherskiej online w Polsce, działania te nie zażegnają problemu. W pełni popieramy działania na rzecz egzekwowania prawa, jednak w tym przypadku starania ministerstwa są jedynie doraźną reakcją na efekty zaistniałej sytuacji. Zamiast w źródło problemu uderzają w obywateli.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)