Polityka"Harcownicy PO atakują Jarosława Kaczyńskiego"

"Harcownicy PO atakują Jarosława Kaczyńskiego"

Opozycja – czytaj: PiS, bo innej faktycznie nie ma, gdyż SLD wspiera de facto linię polityczną PO – toczy teraz batalię o zawrócenie państwa polskiego z drogi prowadzącej w przepaść. Harcownicy w rodzaju Palikota i Kluzik działają przeciw postulatom prawicy i przeciw polityce sformułowanej przez Jarosława i Lecha Kaczyńskich - pisze "Gazeta Polska".

Rozstanie kilku znanych posłów z PiS-em na pewno zaszkodzi tej partii w najbliższych wyborach samorządowych. Jak uważa "GP" Postarali się o to sami ci posłowie, biegając do wrogich Kaczyńskiemu mass mediów, ale i mass media umiejętnie podgrzewając temat. O szkodliwości takich działań dla zainteresowanej partii wie nawet przedszkolak w polityce, a co dopiero doświadczeni posłowie. Ich sprowokowane rozstanie z PiS-em w trakcie kampanii wyborczej nie mogło być zatem przypadkowe. Oczywiście, każdy polityk ma prawo do wyboru swojej drogi, ale też każdy musi się liczyć z publiczną oceną dokonanego wyboru. Dla oceny tych konkretnych zdarzeń personalnych ważne jest uświadomienie sobie, że dzieją się one w bardzo specyficznej, napiętej sytuacji politycznej w Polsce. Co tę sytuację określa?

Polityka przemilczeń

Zdaniem "Gazety Polskiej" rządy PO charakteryzują się unikaniem rozwiązywania trudnych problemów (deficyt budżetowy i stan finansów publicznych)
i przewagą piaru nad realnym zmienianiem rzeczywistości, co przybiera już karykaturalną – jak za Gierka – postać propagandy sukcesu. Podobieństwo do dekady Gierka jest zresztą większe, niżby na pozór się zdawało. Otóż, mamy i dziś do czynienia z wyraźnym sojuszem obozu władzy z mass mediami „głównonurtowymi” oraz zamulanie przestrzeni publicznej i głów obywateli przez tandetną rozrywkę i równie tandetny świat celebrytów. Ten fałszywy blichtr – taki niby europejski i światowy, choć w przaśnym wydaniu polskich telewizji – ma przesłonić smutny fakt, że za najbliższym rogiem czai się kryzys gospodarczy, przed czym przestrzega nawet Leszek Balcerowicz, do niedawna jeszcze niekwestionowany autorytet salonów i środków masowego przekazu lubiących władzę.

Sojusz PO w opinii "GP" z przeważającą większością mass mediów, a już na pewno wszystkich mediów elektronicznych, powoduje, że nikt nie rozlicza rządu Donalda Tuska. Głos związków zawodowych, protesty lub opinie różnych środowisk zawodowych, pytania nielicznych publicystów, a nawet postulaty i opinie opozycji w parlamencie (czyli praktycznie tylko PiS-u) są pomijane milczeniem, ponieważ większość dziennikarzy taką krytykę przemilcza. Ba, świadomie nieraz ją przeinacza i ośmiesza.

Jest to sytuacja bardzo groźna dla państwa i obywateli, gdyż de facto oznacza rządy bez jakiejkolwiek kontroli publicznej. Monopol takich rządów. I Donald Tusk skwapliwie korzysta z monopolu oraz z osłony medialnej.

Zagrożona polska suwerenność

Jak uważa "Gazeta Polska" polska polityka zagraniczna zmieniła się zasadniczo. Minister Sikorski odstąpił od linii prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Jarosława Kaczyńskiego budowy silnej pozycji Polski w Europie na rzecz polityki załatwiającej doraźne interesy. Świadczy o tym choćby odstąpienie od zasady parytetów narodowych przy obsadzaniu stanowisk w służbie zagranicznej UE w zamian za niejasną obietnicę kilku funkcji dla wskazanych przez Sikorskiego osób. Podobnie odstąpiono od wywalczonej z ciężkim trudem zasady, że w sporach z Rosją Polskę reprezentuje przedstawiciel UE, jeśli sprawa ma regulacje ogólnounijne. Tak się stało przy konflikcie o eksport mięsa z Polski do Rosji. Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, czy dla Rosji trudniej jest wchodzić w spór z całą Unią, czy tylko z Polską.

Bardzo wymowne jest też demonstracyjne wręcz poluzowanie naszych więzi z Gruzją. Pogorszyły się także stosunki z państwami bałtyckimi, a zwłaszcza z Litwą. Wszędzie tu winę ponosi rząd Tuska, a głównie min. Sikorski. Czasem można wręcz odnieść wrażenie, że zagrożona jest polska suwerenność, czego najbardziej doniosłym i smutnym przykładem jest skandaliczna sprawa nieudolności i zaniedbań władz państwa polskiego w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej.

(...)

PO chce utrzymać władzę

Rząd Tuska z fazy nicnierobienia przeszedł zatem do fazy szkodzenia interesom państwa i obywateli - czytamy w "GP". Wie jednak, że zbliżają się wybory parlamentarne. Trzeba więc zadbać o przedłużenie mandatu obecnego obozu władzy.

Zadanie zbierania głosów po lewej stronie chętnie wykonuje Janusz Palikot z grupą „pożytecznych idiotów” oraz osobistych nieprzyjaciół Pana Boga. Odebrać głosy prawicy będzie Tuskowi trudniej, no, chyba że wypali projekt Joanny Kluzik-Rostkowskiej i osób przy niej skupionych. I z grupą Palikota i z grupą Rostkowskiej Platformie nie będzie się trudno porozumieć w nowym parlamencie – jeśli te grupy tam się znajdą. Świadczy o tym dowodnie głosowanie przez tych posłów na kandydaturę Grzegorza Schetyny na funkcję marszałka Sejmu. Nie jest zresztą wykluczone, że te różne operacje na scenie politycznej mają w tle właśnie obecnego marszałka Sejmu, który przecież myśli o swojej przyszłości i jak może, wzmacnia własną pozycję. Gdy przyjdzie kryzys gospodarczy, obóz władzy będzie musiał rzucić kogoś na pożarcie. Na miejscu Tuska już bym się bał. Tak czy owak jednak rozbijanie lewicy i rozbijanie prawicy jest na rękę PO w każdych okolicznościach.

(...)

Krzysztof Czabański

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)