Hanna Gronkiewicz-Waltz: na to zabrakło mi czasu
We wszystkich referendach była przyjęta taka taktyka, by zwolennicy urzędującego burmistrza, prezydenta czy wójta nie szli na referendum - mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z Moniką Olejnik w "Kropce nad I" w TVN24.
14.10.2013 | aktual.: 14.10.2013 21:20
- Komunikacja, ze względu na szeroki front robót, może rzeczywiście była za mała - mówiła Gronkiewicz-Waltz odpowiadając na zarzut o brak komunikacji i stwierdzenia polityków PO, że prezydent Warszawy dostała "żółtą kartkę". - Mieliśmy gigantyczne inwestycje, nie starczyło mi czasu na spotkania z mieszkańcami miasta - przyznała.
Jak powiedziała, będzie kontynuować sposób działania, który - "jak dotąd jej się wydawało - nie jest konieczny". Na pytanie, czy podziękuje za to Piotrowi Guziałowi, odrzekła, że nie. - Nie zrobił tego intencjonalnie - powiedziała, dodając, że z burmistrzem Ursynowa wielokrotnie spotykała się wcześniej i nigdy nie zwrócił jej uwagi na to, że komunikacja z mieszkańcami jest za mała.
Na pytanie o to, czy denerwowała się w przeddzień referendum odrzekła: - Zawsze jest taki moment napięcia. Koło godziny 18.00 już wiedziałam, że idzie w dobrym kierunku.
Jak oceniła, referendum było działaniem politycznym.