Haki w ropie, czyli wojna na łapówki
Za kulisami afery Orlenu trwa rozgrywka na
najcięższe oskarżenia. Mowa jest o łapówkach liczonych w milionach
dolarów - pisze w "Rzeczpospolitej" Michał Majewski.
28.04.2004 | aktual.: 28.04.2004 09:11
Według niego, gra idzie o ogromna stawkę - ostateczny kształt lukratywnego rynku paliw w Polsce. W tym kontekście padają nazwy dwóch rosyjskich gigantów: Łukoila i Jukosa. Część rozmówców "Rzeczpospolitej" właśnie w tej rozgrywce widzi przyczynę wybuchu afery wokół Orlenu.
"Wiesław wyłącz komórkę i wyjmij z niej baterię. Chcę Cię zapytać o coś istotnego. Krąży informacja, że wziąłeś łapówkę od Łukoila za wprowadzenie ich na polski rynek. Czy to jest prawda?" - tego ze śmiertelną powagą chciał się dowiedzieć od Wiesława Kaczmarka przed kilkoma miesiącami w Pałacu Prezydenckim jeden z najbliższych współpracowników Aleksandra Kwaśniewskiego. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że rozmówcą Kaczmarka był Marek Unger, szef Gabinetu Prezydenta RP.
To nie była pierwsza tego typu rozmowa. "Kolejne posądzenia o korzyści materialne, chociażby związane z sektorem naftowym, są na porządku dziennym. To trwa od sierpnia" - mówił poirytowany Kaczmarek 26 marca w programie "Kuluary", nadawanym w stacji TVN24.
Na zakończenie obszernego artykułu "Rzeczpospolita" cytuje informatora blisko związanego ze środowiskami lewicy: "Gdyby było 'coś mocnego w tej historii z Łukoilem', to papiery na Kaczmarka wylądowałyby na stole, żeby go skompromitować i uratować fuzję, na której tak bardzo zależało Kulczykowi. A Wiesław niszczony będzie tak czy inaczej. Tego, co zrobił, 'układ' nie puści mu płazem. Z drugiej strony, Kaczmarek jest człowiekiem, który ma w zanadrzu worek z różnymi tajemnicami. Zawsze może się odwinąć". (PAP)