Gwardia Ludowa przeciw Armii Krajowej - likwidacja gwardzistów z oddziału im. "Zawiszy Czarnego"
8 grudnia 1943 roku u podnóża Pasma Jeleniowskiego Gór Świętokrzyskich AK-owscy partyzanci rozstrzelali pięciu bojowców Gwardii Ludowej, którzy zbrojnie napadli na rannych żołnierzy Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury". Rozkaz likwidacji wydał sąd oficerski pod przewodnictwem cichociemnego por. Jana Piwnika "Ponurego". W kłamliwym meldunku GL sprawę opisano jako bratobójczy mord dokonany przez Narodowe Siły Zbrojne - pisze Wojciech Königsberg w artykule dla WP.PL.
Por. Jan Piwnik "Ponury" został zrzucony do kraju w listopadzie 1941 roku w ramach lotniczej operacji o kryptonimie "Ruction". Wsławił się m.in. rozbiciem w styczniu 1943 roku więzienia w Pińsku ( polecamy artykuł o akcji w Pińsku ), z którego uwolnił trzech żołnierzy organizacji "Wachlarz", w tym kolegę cichociemnego kpt. Alfreda Paczkowskiego "Wanię". Wiosną 1943 roku został skierowany w Góry Świętokrzyskie, gdzie objął dowództwo Kedywu Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK.
Największa grupa partyzancka w Europie
Podczas służby na Kielecczyźnie Piwnik podporządkowuje sobie chodzące do tej pory luźno oddziały wszelakiej proweniencji, tworząc z nich Zgrupowania Partyzanckie AK "Ponury". Walczą u niego żołnierze wywodzący się z Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowej Organizacji Wojskowej, członkowie Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej, a także partyzanci rodem z Gwardii Ludowej. W oddziałach można spotkać także przedstawicieli innych narodowości: Rosjan, Gruzinów oraz Żydów. Podstawowym wyznacznikiem jest gotowość walki z okupantem oraz przestrzeganie dyscypliny. Piwnik jako przedwojenny policjant jest nieugięty wobec wszelkiego rodzaju przejawów bandytyzmu, kradzieży, czy działań na szkodę ludności cywilnej. Świadczą o tym nie tylko likwidacje band rabunkowych oraz konfidentów, ale także wyroki śmierci wykonywane na członkach Zgrupowań, którzy zhańbili polski mundur.
Oddziały "Ponurego" liczące ponad 350 żołnierzy stanowią największą w tym czasie grupę partyzancką w tej części Europy. Od lipca do końca października 1943 roku wiążą w walce kilkutysięczne oddziały niemieckie w Dystrykcie Radom. Jednak wskutek zdradzieckiej działalności jednego z oficerów Zgrupowań ppor. Jerzego Wojnowskiego "Motora", który okazuje się agentem gestapo o pseudonimach "Garibaldi", "Mercedes", Niemcy celnie uderzają w partyzantów ( polecamy artykuł o zdradzie "Motora" ). Przeprowadzają szereg obław na poszczególne grupy oraz całość wojska Piwnika. Dopuszczają się także mordów na ludności cywilnej wspierającej "Leśnych". Po kolejnej obławie, pod koniec października "Ponury" postanawia rozpuścić większość ludzi na okres zimy.
Na początku grudnia z kilkudziesięcioma partyzantami kwateruje na Szczytniaku - górze w Paśmie Jeleniowskim Gór Świętokrzyskich. 8 grudnia rozkazuje odesłać kilku chorych partyzantów oraz część uzbrojenia na kwatery do pobliskiej wioski Stary Skoszyn. Transport pod dowództwem plut. Jana Dąbrowskiego "Listka" - podoficera ordynansowego "Ponurego" wyrusza wczesnym wieczorem. Gdy partyzanci schodzą do wioski, zostają zatrzymani przez uzbrojoną kilkunastoosobową grupę. Okazuje się, że to oddział Gwardii Ludowej imienia "Zawiszy Czarnego". Jego dowódca ppor. Zenon Kołodziejski "Tank", gdy dowiaduje się, że ma do czynienia z żołnierzami AK, nakazuje im pod groźbą użycia broni wydanie całego posiadanego uzbrojenia. Kiedy jego namowy nie skutkują, gwardziści otwierają ogień. Akowcy mimo przewagi napastników nie zamierzają się poddawać. Dochodzi do strzelaniny.
"Nie żałujcie sobie w naszej prasie"
Echa wystrzałów docierają na Szczytniak. "Ponury" rozkazuje dowódcy III Zgrupowania ppor. Stanisławowi Pałacowi "Mariańskiemu" wymarsz na szpicy oddziału w celu rozpoznania sytuacji. Gdy partyzanci docierają do wioski, plut. "Listek" relacjonuje przebieg ataku GL oraz informuje, że część napastników schroniła się w jednej z pobliskich chałup. "Mariański" zabezpiecza teren i składa meldunek Piwnikowi, który wkrótce przybywa na miejsce. "Ponury" po wysłuchaniu sprawozdania nakazuje ukrywającym się GL-owcom złożenie broni i poddanie się.
Po jakimś czasie z budynku wychodzi ośmiu gwardzistów. Okazuje się, że ich dowódca ppor. "Tank", gdy zorientował się, że nie tak łatwo pokonać chłopców "Ponurego", zbiegł wraz z siedmioma ludźmi, resztę pozostawiając na placu boju. Piwnik na miejscu organizuje sąd oficerski, który pięciu pojmanych skazuje na karę śmierci, trzech dalszych zwalnia. Wśród rozstrzelanych znaleźli się dwaj Polacy oraz trzej partyzanci radzieccy.
Oczywiście sprawa ta znajduje oddźwięk w meldunkach dowództwa GL. Jeden z nich jest szczególnie "precyzyjny" w przedstawieniu wydarzeń w Starym Skoszynie. W Raporcie komendanta Obwodu Radomsko-Kieleckiego GL mjr. Andrzeja Adryana "Felka" można przeczytać m.in.: "Metody zabójstwa i wstępnego postępowania wyprzedziły daleko postępowania SS. [...]. Przywódcą tej bandy NSZ był por. Mariański a zastępcą jego Ponury". Na zakończenie dodano jeszcze dość brzemienne w skutkach słowa: "Nie żałujcie sobie w naszej prasie a propos mordu..."
Łatka bratobójcy
Jak czas pokazał, nie tylko prasa komunistyczna sobie nie żałowała, mając kolejny "niezbity dowód" na zbrodniczą działalność polskiego podziemia. Także dla peerelowskiej bezpieki była to podstawa do inwigilowania Stanisława Pałaca, który uczestniczył w aresztowaniu gwardzistów "Tanka". Do końca lat sześćdziesiątych były podkomendny "Ponurego" wielokrotnie musiał stawiać się na przesłuchania w sprawie zbrodni, której nie było. Łatka "bratobójcy" ciągnęła się za nim do 1968 roku, kiedy to wysłał list do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w którym kolejny raz dokładnie przedstawił rzeczywisty przebieg wydarzeń. Jednak słowa "przepraszam" nie doczekał się. Zmarł w listopadzie 1983 roku w Żyrardowie.
Gwoli uzupełnienia należy dodać, że nie było to ostatnie wydarzenie na Kielecczyźnie, które zostało w meldunkach GL-AL przedstawione w tak przekłamany sposób. Warto wspomnieć chociażby sprawę likwidacji działaczy PPR w styczniu 1944 roku w Pardołowie na Ziemi Koneckiej. Dokonały jej oddziały Akcji Specjalnych Las 1 i Las 2 z NSZ. Jednak w meldunku Armii Ludowej przedstawiono to jako bratobójczy mord oddziału AK pod dowództwem "Ponurego".
Nawet w wydanej po wojnie książce autorstwa Janiny Broniewskiej pt. "Z notatnika korespondenta wojennego" można było przeczytać jak to grupa "Ponurego" torturowała, łamała ręce i nogi, a następnie zamordowała PPR-owców. Siła oddziaływania publikacji była ogromna, bowiem została wpisana w kanon lektur szkolnych. Na szczęście całą sprawą zainteresował się Cezary Chlebowski - publicysta i historyk, który we "Wrocławskim Tygodniku Katolików" opublikował artykuł z żądaniem wykreślenia kłamliwego fragmentu o "Ponurym". Odpowiedź Broniewskiej była zaskakująca. Stwierdziła mianowicie: "Choć "Ponury" nie strzelał do PPR-owców w Pardołowie, to jednak inni AK-owcy mordowali AL-owców"!
Starania o zdjęcie książki Broniewskiej z wykazu lektur trwały jeszcze jakiś czas, ale w końcu zakończyły się sukcesem. Niestety tego typu kłamstw, pomówień oraz paszkwili w latach powojennych powstało o wiele więcej.
Osobom zainteresowanym poszerzeniem wiedzy na temat Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury" polecam pracę mojego autorstwa pt. "Droga 'Ponurego'. Rys biograficzny majora Jana Piwnika". Więcej informacji na temat prześladowań środowiska kombatanckiego w okresie powojennym można znaleźć natomiast w książce Marka Jedynaka pt. "Niezależni Kombatanci w PRL. Środowisko Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej 'Ponury' - 'Nurt' (1957-1989)".
Wojciech Königsberg dla Wirtualnej Polski