Gudzowaty: usiłowano zabić mnie i mojego syna
Aleksander Gudzowaty stawił w warszawskiej prokuraturze, gdzie ma złożyć zeznania w śledztwie dotyczącym stosowania gróźb wobec jego syna. Przed wejściem do budynku powiedział dziennikarzom, że dla niego liczy się sprawa usiłowania zabójstwa jego i syna, a nie "wyłoniony przez dziennikarzy wątek Leszka Millera".
13.09.2006 | aktual.: 13.09.2006 16:02
Bartimpex i ja mamy tu status pokrzywdzonych. Dziennikarze zrobili z tego jak gdyby drugą sprawę - wyłonili wątek Millera. Dla mnie jednak najważniejsza jest sprawa usiłowania zabójstwa mnie i mojego syna oraz szykanowania Bartimpexu, prawdopodobnie przez niektórych oficerów polskich służb - powiedział Aleksander Gudzowaty.
Z prokuratury nie wyszedł jeszcze szef ochrony Gudzowatego Marcin Kossek, który także składał zeznania.
Prokuratura Okręgowa dla Warszawy Pragi nie udziela żadnych informacji, poza tą, że postępowanie toczy się w sprawie o działanie na szkodę Gudzowatego i jego spółki Bartimpex.
We wtorek prokurator krajowy Janusz Kaczmarek zapowiedział, że toczące się obecnie śledztwo w sprawie gróźb wobec syna Aleksandra Gudzowatego zostanie - jak się wyraził - "zabrane" z warszawskiej prokuratury rejonowej. Według niego, "prokuratura ta nic nie zrobiła", zajmując się tylko sprawą gróźb wobec syna biznesmena, a nie podejmując wątku prowokacji wobec SLD-owskiego premiera Leszka Millera.
Kaczmarek zapowiedział, że spotka się z szefem warszawskiej prokuratury apelacyjnej oraz nowym szefem biura ds. przestępczości zorganizowanej prokuratury krajowej, aby podjąć decyzję, czy przenieść śledztwo, a jeśli tak, do której prokuratury.
Pani prokurator prokuratury rejonowej, która prowadziła to postępowanie, skupiła się wyłącznie na groźbach kierowanych w stosunku do Aleksandra Gudzowatego i jego syna, natomiast nie skupiła się na wątku, który opisywały media - powiedział.
Według oceny pani prokurator apelacyjnej tu zadecydowało niedoświadczenie pani prokurator i zbyt lekkie podejście do tematu - dodał.
Kaczmarek ujawnił, że w sierpniu 2005 r. warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia Gudzowatego w sprawie gróźb wobec jego syna. Dopiero po zażaleniu biznesmena, w styczniu 2006 r. rozpoczęto śledztwo. W kwietniu zaś pojawiły się zeznania świadka, na którym "Dziennik" oparł swe artykuły o próbie wykorzystania przez służby specjalne Gudzowatego do usunięcia Millera z funkcji szefa rządu. Kaczmarek nie ujawnił, o którego świadka chodzi. "Dziennik" napisał, że był to szef ochrony Gudzowatego Marcin Kossek.
Tygodnik "Wprost" oraz "Dziennik" w publikacjach pod tytułami "Zamach na Millera" i "Jak próbowano obalić Millera" napisały w poniedziałek, że z relacji i dokumentów z 2003 r. wynika, iż mogło wtedy dojść do próby pozakonstytucyjnego usunięcia premiera. Wśród ludzi związanych z lewicą i służbami specjalnymi miała być szykowana korupcyjna prowokacja, mająca na celu przypisanie synowi Millera przyjmowanie łapówek. To zaś - jak powiedział "Dziennikowi" Leszek Miller junior - zakończyłoby się dymisją rządu ojca.
Szef wywiadu za rządów SLD - Zbigniew Siemiątkowski miał otrzymać poufną informację od byłego oficera służb specjalnych, że syn premiera jest korumpowany przez największych polskich biznesmenów: Jana Kulczyka, Ryszarda Krauzego, Aleksandra Gudzowatego. Opowiadać miał o tym właśnie Gudzowaty. Siemiątkowski - według "Dziennika" - poinformował o sprawie premiera Millera. 11 czerwca 2003 r. miało dojść do ostrej konfrontacji, w trakcie której Gudzowaty stanowczo zaprzeczył, że mówił o płaceniu łapówek młodemu Millerowi. Stwierdził, że jest to nieprawdziwa informacja, spreparowana w służbach. Miller - jak podaje "Wprost" - po konfrontacji uznał sprawę za zamkniętą.
"Dziennik" pisze też, że w sprawę zaangażował się Marek Ungier, minister z kancelarii Kwaśniewskiego. Według gazety, Ungier miał dążyć do zatuszowania sprawy, którą miały się też zająć WSI.
Artykuł "Dziennika" to uderzenie w Aleksandra Kwaśniewskiego - powiedział Siemiątkowski, wyjaśniając, że - jego zdaniem - chodzi o to, by znów wezwać b. prezydenta na przesłuchanie do prokuratury. Dodał, że ABW sprawdzała wątek związany z synem Millera. Zaprzeczył, by WSI kiedykolwiek miały zająć się całą sprawą.
B. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzej Barcikowski powiedział w TVN24, że "ABW nie dysponowała żadną notatką na temat próby skompromitowania Millera juniora ani Aleksandra Gudzowatego". Według niego, nie było rozkazu zniszczenia dokumentów tej sprawy ani też przekazania jej gen. Markowi Dukaczewskiemu.