Grzegorz Wysocki: Ilu uchodźców jest wartych tyle, co jeden Polak? Wszystkie myślozbrodnie Anny Pamuły
Sądząc po lekturze prawicowych portali, a zwłaszcza zostawianych pod artykułami komentarzy internautów oraz użytkowników social mediów, największą zbrodniarką tego tygodnia jest Anna Pamuła. Żyjąca w Paryżu reporterka (w narracji hejterów zapewne sowicie opłacana przez Daesh i inne organizacje terrorystyczne) z zimną krwią „zamordowała” w studiu TVN24 dziesięciu Polaków. Jak przekonują – jawnie, nieanonimowo, pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem – liczni czytelnicy, w odpowiedzi na jej słowa: „zabić ją to za mało” - pisze Grzegorz Wysocki w felietonie dla WP Opinie.
Pamuła wywołała skandal, bo pozwoliła sobie na – powiedzmy to od razu – mało szczęśliwą i niekoniecznie przemyślaną, ale na pewno w polskich warunkach mocną i odważną obserwację. Cytuję: "Załóżmy, że przyjmujemy 7 tys. uchodźców i wśród nich jest jeden zamachowiec. Wysadza się w powietrze i ginie dziesięciu Polaków, ale uratowaliśmy życie 6999 osób, które uciekały przed wojną".
Polacy również mogą umrzeć
Cała ta śmiertelna arytmetyka na pierwszy rzut oka drażni i odrzuca, ale mimo wszystko warto "pierwszy rzut oka" zamienić na "spojrzenie chłodnym okiem". Na czym bowiem przede wszystkim polegała myślozbrodnia reporterki? Co naprawdę powiedziała, a co takiego usłyszeli oburzeni (przerażeni?) odbiorcy prawicowych mediów?
Pamuła dopuściła do siebie – i widzów – niezbyt przyjemną myśl, że Polacy również mogą zginąć z rąk terrorystów, co nie powinno jednak wpłynąć na nasz stosunek do pomocy i przyjmowania uchodźców. Brzmi logicznie. Rzecz w tym, że reporterka nie pomyślała o tym, w jaki sposób Polacy zareagują na słowa o martwych Polakach. I to Polakach martwych nie w sposób banalny i oczywisty (starość, zawał, rak, wypadek samochodowy, etc.), tylko zamordowanych przez Obcych. Powiedzmy sobie szczerze – nie można się było tutaj spodziewać reakcji czułej i wyrozumiałej.
Czy Anna Pamuła nie przewidziała, że jej słowa spowodują, łagodnie rzecz ujmując, hejterską napaść ze strony dziesiątek i setek internautów? Ale też: czy – nawet wiedząc o hejterskich zapędach pojedynczych jednostek – mogła się spodziewać maili i komentarzy w rodzaju: "Umrzyj", "Mam nadzieję, że te 6999 uratowanych panią wy...a", "Ty kur...o jeb...a, jak słyszę takie bzdury to aż mi krew buzuje, zdechnij szmato, no jaka tempa dzida" czy "Jakby ją zerżnęło 50 ciapatych to może w drugim życiu by miała więcej oleju we łbie" [to tylko skromny wybór; pisownia oryginalna zachowana, choć z małą cenzurą wulgaryzmów - dop. GW]? I dalej: jeżeli była świadoma, jaką reakcję wywołają jej mocne słowa, czy nie powinna ich wypowiedać na głos tylko dlatego, że dla setek rodaków w jednej chwili stanie się Morderczynią Polaków, a nawet kimś gorszym, bo zgoła architektem Zbrodni na Polakach?
Nawet Andrzej Duda nie pomoże
Być może "winić" należy tutaj przede wszystkim fakt, że reporterka mieszkała w minionych latach w Kostaryce i Portugalii, a od czterech lat żyje we Francji, w związku z czym może nie wiedzieć, że Polakom często "wrażliwość" myli się z "przewrażliwieniem" (zwłaszcza na własnym punkcie), a z rzeczowników na literkę "E" atrakcyjniejszy – a na pewno bardziej znany, swojski – od "empatii" wydaje nam się jednak "egoizm". Solidarność tak, jak najbardziej, ale rozumiana albo jako bohaterska opowieść o nas z lat 80., albo jako obowiązek innych wobec nas (a nigdy nie odwrotnie).
Co gorsza, suma wszystkich grzechów Pamuły uległa cudownemu pomnożeniu za sprawą wtorkowego tekstu na łamach "Gazety Wyborczej" (wszystko się pięknie układa w logiczną całość, prawda? Najpierw wystąpienie w TVN24, potem wersja drukowana w dzienniku Michnika, więc prawy umysł zaczyna parować z nadmiaru spiskowych wrażeń). W tekście tym autorka swoich słów postanowiła dodatkowo wyjaśnić, o co w jej słowach chodziło. A chodziło o podkreślenie prostego faktu, że "życie każdego człowieka jest tyle samo warte", a "obowiązek pomocy jest absolutny".
No cóż, od tego momentu myślozbrodnie Pamuły nie podlegają już przedawnieniu i na żadne wyroki uniewinniające podpisane przez Andrzeja Dudę nie ma w tym wypadku co liczyć. Powiedzieć (w antypolskim TVN-ie!), a potem jeszcze napisać (w antypolskiej "Wyborczej"!), że życie Polaka (Polaka!) jest warte tyle samo, co życie Syryjczyka lub, nie daj Boże, uciekiniera z jednego z państw afrykańskich? Zgroza. Pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, tortury na komendzie oraz dożywotni zakaz wjazdu do Polski – to na początek. Dalsze reperkusje powinny być tylko bardziej dotkliwe.
Jak zrozumieć taksówkarza?
Rzec można, że cała "skandaliczna wpadka" reporterki miała miejsce z powodu taksówkarza, który podwoził Pamułę do studia TVN24, a z którym to taksówkarzem wywiązała się "dyskusja". Taksówkarz przemyślał słowa Pamuły, po czym skomentował je następująco: "Ja to widzę inaczej, bo jestem rasistą proszę pani". Zdaje się, że w tym momencie Pamuła popełniła błąd, który chwilę później, już w studiu TVN24, sprowokował ją do popełnienia całej serii napaści na naród polski.
Otóż, reporterka pomyślała, że – skoro taksówkarz już uczciwie przyznał się do swego rasizmu – odniosła (moralne i każde inne) zwycięstwo w tej pospiesznej, przed-TVN-owskiej "dyskusji". Nie pomyślała o tym, że taksówkarz najpewniej również uznał się zwycięzcą w stoczonej właśnie bitwie. Nie pomyślała, że wyznanie "jestem rasistą" w jego ustach nie było wcale wywieszeniem białej flagi, lecz przeciwnie – było deklaracją niezależnego i niepokornego myślenia, przy którym "lewacka multi-kulti polit-poprawność" dziennikarki jawi się jako abstrakcyjne bredzenia rodem z kosmosu.
Wreszcie – Pamuła nie pomyślała, że Polska nie jest jak ta taksówka, w której opłacany przez dziennikarkę kierowca trzyma jednak, jako tako, język za zębami, bo, było nie było, wiezie klientkę i z której to taksówki w każdej chwili można wyjść na świeże powietrze. Jak to określił ostatnio w rozmowie dla WP Opinie Piotr Fronczewski: "Z teatru mogę iść do domu. A z Polski nie mam gdzie wyjść".
Owszem, Pamuła w swoim tekście wyjaśniła, że – gdyby już musiała wybierać, kogo chce ratować przed pewną śmiercią – wybrałaby swoich bliskich, a nie zupełnie obcych ludzi. Wyjaśniła, że przyjmowanie uchodźców nie jest jednak równoznaczne ze skazywaniem kogokolwiek na śmierć. Wyjaśniła, że rozumie nasze lęki i strachy – sama bowiem żyje w Paryżu, w którym miały miejsce zamachy – ale to właśnie "racjonalne myślenie" pozwala jej normalnie funkcjonować i nie dać się najskuteczniejszej broni terrorystów, którą jest właśnie strach. Reporterka przypomniała również, że Francja w zeszłym roku dała azyl 36233 osobom, a więc o 35 proc. więcej niż w 2015 roku. Itd. Itp.
Lęki ważniejsze od faktów
Wszystkie te słowa, zastrzeżenia, wyjaśnienia, obserwacje, liczby i twarde dane nie mają jednak żadnego znaczenia, bo Pamuła twardo obstaje przy swoim i uważa, że życie Polaka jest warte tyle samo co życie uchodźcy. Setki internautów – "polecam" chociażby komentarze na facebookowym profilu tygodnika "WSieci" – nie ma żadnych wątpliwości, że Pamuła to idiotka, morderczyni i zdrajczyni świętej polskiej rasy, której w ramach reedukacji należy wymordować bliskich, a w ramach urodzinowego prezentu podesłać "stado arabskich gwałcicieli".
Pewności oczywiście nie ma, ale być może w efekcie tych zabiegów Pamuła w końcu coś zrozumie. Na przykład to, że nie istnieje na świecie nic cenniejszego od życia Polaka.
Grzegorz Wysocki, WP Opinie
*Grzegorz Wysocki *- szef WP Opinie. Wcześniej m.in. wydawca strony głównej portalu oraz redaktor działu WP Książki. Dziennikarz, krytyk literacki, były felietonista "Dwutygodnika". Publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Dużym Formacie", "Tygodniku Powszechnym", "Polityce" i "Książkach". Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim.