Grzegorz Schetyna: PiS nie potrafi zbudować układu większościowego
PiS próbuje znowu tworzyć atmosferę, że tylko wybory zmienią sytuację, że wprowadzą jakąś nową jakość. Niczego nie wprowadzą. Trzeba potrafić rządzić. Jeżeli ktoś nie otrzymuje 50% poparcia w Parlamencie, to musi wiedzieć, musi być przygotowany i zdecydowany na to, żeby z kimś znaleźć porozumienie, żeby zbudować układ większościowy, żeby wspólnie ustalić program, który w Sejmie koalicja będzie popierać. PiS tego nie potrafi. Po raz kolejny pokazuje, że nie potrafi w polityce znajdować partnerów i budować - powiedział Grzegorz Schetyna sekretarz generalny Po w "Sygnałach Dnia".
09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 10:36
Sygnały Dnia: Czy to hasło Platformy na najbliższe dni: "My stoimy obok tego dziwnego teatru"?
Grzegorz Schetyna: Jesteśmy w teatrze, bo jeżeli uznać, że Sejm jest takim miejscem, to uczestniczymy w życiu sejmowym, parlamentarnym, w teatrze. Nie chcemy być w tym teatrze czy w komedii, która jest grana, czy w tragikomedii, czyli w tym takim chocholim tańcu między członkami paktu stabilizacyjnego PiS-u, LPR-u i Samoobrony. Chcemy się dystansować, pokazywać, że w polskiej polityce można funkcjonować inaczej, normalnie, przyzwoicie, bez krzyku, hałasu i gwałtu, a z sensownym programem i wewnętrzną dyscypliną.
Ale trudno jest od polityków Platformy dobyć konkretną informację na okoliczność ewentualnego wniosku o samorozwiązanie Sejmu.
- Tak bym nie powiedział. My jesteśmy przeciwko rozwiązaniu Sejmu.
Czyli nie.
- Tak, tak można powiedzieć i to potwierdzam, dlatego że po co rozwiązywać ten Sejm, po co fundować następne wybory, kiedy i tak wiadomo, że ich wynik (przynajmniej tak mówią sondaże) byłby zbliżony do tego ostatniego? A przede wszystkim nie dałby żadnej partii możliwości samodzielnego tworzenia rządu. Nie może być tak (i to podkreślamy), Prawo i Sprawiedliwość, partia, która wybory wygrała, miała ogromne kłopoty, żeby porozumieć się z Platformą Obywatelską, do tego porozumienia, jak wiemy, nie doszło. Dzisiaj okazuje się, że nie może także znaleźć porozumienia z LPR-em i Samoobroną. Z kim więc, co trzeba zrobić, żeby partia, która wygrała wybory i która tak naprawdę może rządzić, bo ma wszystkie instrumenty do tego – większość w Sejmie, większość w Senacie, ma marszałków Sejmu i Senatu, ma prezydenta wreszcie – co trzeba zrobić, żeby ona potrafiła rządzić, żeby zaczęła rządzić? Powiem szczerze, że nie mamy na to pomysłu i nie chcemy ułatwiać PiS-owi wyjścia z tej sytuacji.
Ale to trochę dziwne, bo w sumie opozycji zależy na tym, by w końcu rządzić. Więc jeśli jest taka okazja, to dlaczego z niej nie skorzystać? Pojawia się taka okazja, pojawi się.
- Być może się pojawi, tylko przypomnę – trzy tygodnie temu prezydent w swoim krótkim orędziu (to było 13 lutego) powiedział, że sytuacja jest pod kontrolą, że jest pakt stabilizacyjny, że nie ma mowy o rozwiązaniu Parlamentu, że Parlament będzie normalnie funkcjonował, że rząd ma poparcie większości. Co się stało przez te trzy tygodnie, że nagle słyszymy codziennie czy kilka razy dziennie, że ten Parlament trzeba rozwiązać, że konieczne są nowe wybory? Ja myślę, że problem leży po stronie PiS-u, że po prostu politycy PiS-u nie są w stanie sobie z tą polityczną rzeczywistością poradzić.
I stąd te słowa Jarosława Kaczyńskiego, że przyspieszone wybory są wysoce prawdopodobne?
- Tak, tylko proszę też spojrzeć na to w ten sposób – co to znaczy wysoce prawdopodobne? Znaczy to jest tworzenie, próba znowu tworzenia atmosfery, że tylko wybory zmienią tu sytuację, że wprowadzą jakąś nową jakość. Niczego nie wprowadzą. Trzeba potrafić rządzić. Jeżeli ktoś nie otrzymuje 50% poparcia w Parlamencie, to musi wiedzieć, musi być przygotowany i zdecydowany na to, żeby z kimś znaleźć porozumienie, żeby zbudować układ większościowy, żeby wspólnie ustalić program, który w Sejmie koalicja będzie popierać. PiS tego nie potrafi. Po raz kolejny pokazuje, że nie potrafi w polityce znajdować partnerów i budować.