Grzegorz Schetyna: nie będzie koalicji PO z SLD
(RadioZet)
Posłuchaj Wywiadu
28.03.2006 | aktual.: 28.03.2006 12:29
Gościem Radia ZET jest Grzegorz Schetyna, Platforma Obywatelska, uczestnik wczorajszego spotkania z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Dzień dobry, wita Monika Olejnik. Dzień dobry. Jaka był atmosfera spotkania? Średnia. Było niemiło, jak rozumiem? Tak bym tego nie określił. Była atmosfera dosyć poważna, ciężka, jak to się mówi. Atmosfera, w której - szczególnie w pierwszej części spotkania - nie mogliśmy odnaleźć i określić swoich stanowisk i pokazać na czym polegają różnice w spojrzeniu na sytuację. Dlaczego prezydent Kaczyński chce wcześniejszych wyborów, chce samorozwiązania Sejmu? Chce tych wyborów i nakłaniał Platformę do głosowania za samorozwiązaniem dlatego, że uważa, iż jest to jedyna szansa, żeby ten problem w Polsce mógł być rozwiązany, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, które – wg prezydenta – mają miejsce teraz. Rząd mniejszościowy, brak stabilnej większości, kłopoty ze stabilnym funkcjonowaniem parlamentu. My mówiliśmy, że rząd może rządzić, może składać i przegłosowywać projekty ustaw,
chodzi tylko o to, żeby te projekty ustaw były w parlamencie składane. Jesteśmy otwarci na pracę w komisjach, na poprawianie prawa, na prace nad dobrymi ustawami, tylko problem jest w tym, że tych ustaw nie ma. To jest problem rządu. Mówiliśmy, że jest pewien zakres tematów, o których możemy rozmawiać. Mówiliśmy o walce z bezrobociem, o obniżeniu podatków, o polityce społecznej, o reformie prokuratury, sądów, o sprawie WSI. Mówiliśmy, że jest wiele, wiele różnych rzeczy, o których możemy rozmawiać. Deklarujemy prace nad dobrymi projektami ustaw, problem jest taki, że ich nie ma. Prosiliśmy prezydenta, żeby motywował rząd w intencji zwiększonej pracy i zaangażowania. Wg przedstawiciela kancelarii prezydenta, Platforma Obywatelska wykazuje się „antypaństwową postawą”. Trudno komentować takie głosy. W tej rozmowie pojawiły się takie sygnały ze strony kancelarii, że PO jest agresywna, że jest niemerytoryczna, że jest zbyt emocjonalna. Mówiliśmy, że mamy inne zdanie, że jesteśmy otwarci do współpracy, sama
obecność nasza i podjęcie rozmów z prezydentem potwierdzało to. No, trudno, żeby odmówić prezydentowi. Mimo, że to zaproszenie pojawiło się tak nagle i mieliśmy kłopot z dotarciem do Warszawy, stawiliśmy się karnie, ponieważ zaproszenie pochodziło od prezydenta. Ale o co tak naprawdę chodzi? Czy prezydent Kaczyński obawia się, że rządy PiS-u z Samoobroną Andrzeja Leppera – bo taka będzie nazwa teraz – ośmieszą Polskę? Na pewno ośmieszą PiS, na pewno ośmieszą też w jakiś sposób PiS i prezydenta, który będzie patronem tej koalicji. Wydaje się, że prezydent chce zrobić wszystko – już chyba wszyscy to widzimy – żeby do takiej koalicji nie dopuścić. W moim przekonaniu, jest odosobniony, bo w PiS-ie taki trend zwyciężył. W moim przekonaniu, decyzja polityczna przez polityków PiS-u została podjęta. A czy prezydent mówił na tym wczorajszym spotkaniu, że nie chciałby dopuścić do takiej koalicji? Nie, mówił tylko o kontekście takiej koalicji za granicą, o złym odbiorze takiej koalicji za granicą. Mówił także, po raz
kolejny powtarzał, że źle się stało, że nie doszło do koalicji PO i PiS, że niezbędne są wybory, żeby wyborcy mogli się opowiedzieć po raz kolejny komu chcą zaufać - PIS-owi czy PO. A czy PO boi się wyborów? Boi się, że PiS znowu wygra wybory? Generalnie nie boimy się, staramy się niczego nie bać. Ale Platforma nie chce samorozwiązania? Mówimy o tym, że te wybory niczego nie zmienią. Powtarzamy to jak mantrę. Nie zmienią, bo podział mandatów będzie bardzo podobny. Jeżeli coś ma się zmienić, to zmieńmy wspólnie ordynację wyborczą, zmieńmy zasady wyborów, tak, żeby partia, która wygrywa – nie przesądzając, kto to będzie – żeby tej partii łatwiej było zdobyć większość w parlamencie i zbudować koalicję rządzącą. Jako taki sygnał odebraliśmy złożenie projektu ordynacji mieszanej przez PiS. Prezydent podobno nazwał to głupotą ze strony PiS, tę ordynację. Tak, zdyskredytował tę ordynację, ordynację mieszaną, a także powiedział, że nie podpisze się nigdy pod ordynacją większościową, co jak wiadomo, jest naszym
programowym kluczem. To jest bardzo poważna różnica między PiS-em, a nami i – jak się wczoraj okazało – między prezydentem, a nami także. Mówił prezydent też wczoraj o Lidze Polskich Rodzin? Tak, to była ocena kłopotów w pakcie stabilizacyjnym, rozmawialiśmy, dlaczego nie doszło do rozwiązania przy okazji tej zawieruchy budżetowej w lutym. Pytaliśmy, dlaczego wtedy podjęta została decyzja o pacie stabilizacyjnym, a po kilu tygodniach, ten pakt upadł, dlaczego tak się stało. Wtedy pan prezydent oceniał partnerów PiS-u w pakcie bardzo negatywnie. Czyli prezydent wczoraj powiedział, że nie chce LPR-u w rządzie, czy nie chce Samoobrony? Generalnie nic nie zostało do końca powiedziane. Prezydent namawiał tylko Platformę, i to się powtarzało przez całe 1,5 godziny, żebyśmy koniecznie zagłosowali za wnioskiem o samorozwiązanie, bo to jest szansa na stworzenie nowej większości w Sejmie. Na nasze pytanie, jaka będzie to większość, bo w naszym przekonaniu będzie to większość PiS-u i Samoobrony, prezydent nie
odpowiadał. Coraz częściej pojawiają się takie sugestie, że Platforma chce sojuszu z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Wczoraj Jarosław Kaczyński powiedział na konferencji prasowej, że coraz częściej widzi Donalda Tuska z „Trybuną” w ręku i że widać naturalne dążenie do tworzenia sojuszu z tą partią. Może to jest podstawa, na której buduje swoje przekonanie Jarosław Kaczyński. My wczoraj w bardzo oczywisty sposób, wprost, powiedzieliśmy – nie będzie koalicji Platformy Obywatelskiej z SLD. Ani w tym, ani w następnym Sejmie, jakkolwiek on zostanie ukształtowany. Nie ma takiej możliwości, podkreśliliśmy to wielokrotnie. Ta kwestia jest kolejną próbą powrotu do pozycjonowania Platformy i wpychania ją – nieskutecznie – w kierunku – SLD. Czyli PO dąży do tego, żeby wybory były w tym momencie, kiedy będzie miała bezwzględna większość, o czym z resztą wczoraj mówił Andrzej Urbański. Platforma zgodzi się na wybory wtedy, jeżeli mamy je przyspieszać, jeżeli te wybory cokolwiek zmienią. Dlatego mówiliśmy, że taką szansą
jest praca nad ordynacją, wspólna praca w komisjach sejmowych, tak, że kto wygrywa, ma szansę na stworzenie stabilnej większości. Ja wierzę, że w następnych wyborach taką szansę otrzyma Platforma Obywatelska. A o co chodzi, kiedy Jan Rokita mówi, że możecie poprzeć Kazimierza Marcinkiewicza? Wczoraj w „Życiu Warszawy” mówił takie rzeczy. Ja rozumiem, że to jest taka państwowotwórcza wola i chęć Jana Rokity do pracy i do poparcia dobrych projektów rządowych, tak rozumiem tę zapowiedź. A Jarosław Kaczyński zrozumiał, że Jan Rokita z częścią Platformy wyjdzie z Platformy. Każdy rozumie inaczej. Na pewno Jan Rokita nie wybiera się nigdzie z Platformy, nie mam takiej wiedzy i nie słyszałem, żeby coś takiego miało miejsce. Czy wczorajsze spotkanie było nagrywane? Tego nie wiem, proszę pytać gospodarzy. Czy leżały jakieś magnetofony na stole? Nic nie leżało, na stole nic. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, który wczoraj bawił u prezydenta. Czy ktoś
podnosił wczoraj głos, na spotkaniu? Nie, nie, raczej nie. Raczej nie. Dziękuję bardzo.