Grzegorz Napieralski: PiS i PO kłamały, że są przygotowane do rządzenia
Cały "cyrk" wokół tworzenia rządu dzieje się już bardzo długo. Przecież dzisiaj Polacy czują się oszukani, to pokazują wszystkie sondaże, dlatego że od półtora roku byli pojeni informacją, że otóż PiS, PO są wspaniale przygotowani do rządzenia tym krajem, wszystko jest dogadane, są ustawy, są pomysły, są ministrowie. Okazuje się, że to było kłamstwo - powiedział sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski, gość "Sygnałów Dnia".
12.11.2005 13:05
Witam serdecznie państwa. Moim gościem, gościem "Sygnałów" jest (niestety, nie w Warszawie, a w Szczecinie, weekend nas oddzielił) Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny i poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tak że nie będę mógł państwu powiedzieć, czy się zaczerwienił na przykład, czy zbielał ze złości.
Panie pośle, rankiem 12 listopada 1918 roku mało kto obudził się z świadomością, że to pierwszy świt w II Rzeczpospolitej. Lata i historycy utrwalili dopiero tę nazwę. Z Rzeczpospolitą IV sprawa wygląda inaczej – nazwa, rozbudzone oczekiwania i wola wyborczych zwycięzców już są. Co dalej? I czy nie wstał pan poseł, jak to się mawia, lewą nogą, zważywszy na zapowiedzi nowych porządków w państwie?
Grzegorz Napieralski: Dzień dobry, panie redaktorze, dzień dobry państwu. Otóż ja z każdym dniem na Polskę spoglądam coraz bardziej tak z wielkim przestraszeniem się, co może wydarzyć się za chwilę, dlatego że to, co dzieje się w ostatnich dniach nie napawa żadnym optymizmem ani czymś, z czym możemy spojrzeć bardzo optymistycznie w przyszłość, dlatego że te zapowiedzi, o których pan redaktor wspomniał, te wspaniałe hasła wyborcze, nowe porządki okazały się pustymi hasłami tak naprawdę z bardzo złym podtekstem i z bardzo złym zapleczem. I to jest bardzo niebezpieczne dla Polski.
Ale myślę, że równie niebezpieczne jest to, aby po dwóch dniach oceniać, już do tego stopnia będąc pewnym swych opinii, rząd.
- Panie redaktorze, to nie jest od dwóch dni, dlatego że ten rząd wotum zaufania otrzymał faktycznie dwa dni temu, natomiast pomysły tego rządu, program tego rządu znaliśmy już wiele, wiele wcześniej. Cały „cyrk” w cudzysłowiu wokół tworzenia rządu dzieje się już bardzo długo. Przecież dzisiaj Polacy czują się oszukani, to pokazują wszystkie sondaże, dlatego że od półtora roku byli pojeni informacją, że otóż Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska są wspaniale przygotowani do rządzenia tym krajem, wszystko jest dogadane, są ustawy, są pomysły, są ministrowie. Okazuje się, że to było kłamstwo, że...
Dlaczego? Przecież są ministrowie. A ustawy to może jeszcze nie. A pomysły?
- Panie redaktorze, szanowni państwo, jacy ministrowie, gdzie niekompetentne wypowiedzi tych ministrów wyciągają nam pieniądze z kieszeni? Gdzie nie słyszymy tak naprawdę żadnych pomysłów konkretnych? Bo ja nie mówię o pięknym wystąpieniu, exposé pana premiera. I tutaj też bym się na chwilę, panie redaktorze, szanowni państwo, zatrzymał. Otóż chyba po raz pierwszy w historii III Rzeczpospolitej, jeżeli używać tego terminu, proszę zauważyć, że nad exposé premiera według wielu komentatorów już nie siedzieli specjaliści od gospodarki, polityki społecznej czy innych dziedzin życia społecznego czy gospodarczego, tylko specjaliści od marketingu, czyli od reklamy, którzy pokazali, jak powiedzieć wszystkim, każdemu coś miłego. To jest bardzo niebezpieczne, dlatego że to są takie ogólniki bez żadnych konkretnych zapowiedzi...
Oj, panie pośle, wydaje mi się, że żal przez pana przemawia, dlatego że się nie zwrócono po specjalistów, którymi państwo dysponowali przez ostatnie cztery lata. Taki jest...
- Panie redaktorze, nie, nie, nie, wcale nie żal, wcale nie żal, bo jeżeli specjalistami rządu Marcinkiewicza są tacy specjaliści, jak niektórzy ministrowie (już nie będę wymieniał po kolei, ale jednego wymienię, choćby minister finansów), no to proszę mi wybaczyć, że tutaj się unoszę.
Pod Grobem Nieznanego Żołnierza prezydent Kwaśniewski strofował „szarpiących cugle demokracji”, przestrzegał przed „liberum veto wobec partnerów z Unii” i przed „drogą donikąd”, a jako taką traktował formułowane postulaty IV RP. Tak było przed rokiem. Wczoraj w tym samym miejscu zupełnie innym tonem wyrażał życzenie, by symbolem nowej, suwerennej Polski pozostała dłoń wyciągnięta w geście przyjaźni. Skąd ta zmiana?
- Myślę, że to nie jest zmiana, że pan prezydent przestrzegał przed złymi pomysłami. Teraz pokazywał, co tak naprawdę przez wiele wypowiedzi swoich te złe pomysły na rządzenie Polską mogłyby spowodować w naszym kraju, w Europie i w świecie. A wczoraj był to tylko apel, abyśmy jednak nie dzielili społeczeństwa, a próbowali tak naprawdę być tutaj, że tak powiem, jednym narodem tak naprawdę, dlatego że to się może nam zemścić i w Europie, i na świecie. I myślę, że takie było przesłanie pana prezydenta, bo tak naprawdę zapowiedzi, które słyszymy w ustach polityków Prawa i Sprawiedliwości, szczególnie ta koalicja, która jest taką bardzo dziwną koalicją, pokazuje na to, że nie mamy się czego dobrego spodziewać.
Więc à propos tego, abyśmy stanowili taką jedność – po wyborach ustami Wojciech Olejniczka SLD zapowiadał bycie konstruktywną opozycją. W pańskich ustach brzmiało to ostrzej: „SLD będzie blokować te pomysły koalicji rządzącej, które są sprzeczne z programem Sojuszu oraz mogą pogorszyć sytuację kraju”. Tymi sprzecznymi zdaje się program PiS-u być naszpikowany w mierze wystarczającej, by stali się państwo opozycją twardą czy ostrą, jak to pan powiedział w dzisiejszym wywiadzie dla „Trybuny”. Co to właściwie dokładnie znaczy i jak należy to rozumieć w kontekście wczorajszych słów pana prezydenta?
- Panie redaktorze, otóż my byliśmy przekonani, że skończyła się kampania wyborcza, że to, co można w kampanii wyborczej, czyli być bardziej agresywnym, więcej obiecywać, być bardziej, że tak powiem, wyrazistym, to się skończyło 25 września, a nawet po drugiej turze kampanii prezydenckiej. Natomiast okazało się, że zacięcie ideologiczne i chęć bycia bardziej wyrazistym i tylko spoglądania na własne ugrupowanie cały czas trwa w Parlamencie. To według mnie wydaje się bardzo niebezpieczne, bo podejście niepragmatyczne, nieprogramowe, a ideologiczne do wielu spraw, które są w Polsce, jest bardzo niebezpieczne, bo (podam przykład od razu) kiedy my proponujemy, chcemy uzgodnienia ponadpolitycznego, przecież w wszystkich hasłach wyborczych w kampanii wyborczej było bezrobocie i praca dla każdego Polaka, proponujemy specjalną komisję w Sejmie właśnie do spraw pracy, ale taką bardzo szeroką, i PiS ostro protestuje, a w to miejsce powstaje typowo ideologiczna komisja rodziny i praw kobiet i zamyka się inne drogi tego
typu, to pokazuje tak naprawdę na bardzo zideologizowane tak naprawdę podejście do rządzenia Polską. I jak można się zachować...
Przeczytaj całą rozmowę.