Grzegorz Małecki o "Dziadach" w Teatrze Narodowym: Ci, którzy się nastawiali, że zobaczą lekturę szkolną, taką "po bożemu", są raczej rozczarowani
Aktor Grzegorz Małecki, grający Konrada w "Dziadach" Eimuntasa Nekrošiusa na deskach Teatru Narodowego, mówił w programie Wirtualnej Polski #dziejesienazywo o swojej roli, porównaniach do Gustawa Holoubka, a także o tym, dlaczego "bardziej konserwatywni" widzowie będą się czuć zawiedzeni tą adaptacją dramatu.
Prowadzący program Robert Mazurek wspomniał, że przez mniej więcej 25 lat na warszawskich deskach teatralnych nie było "Dziadów". - No nie było i to jest dość duże obciążenie, bo po Gustawie Holoubku, ktokolwiek zagra teraz Gustawa Konrada to jest w dość kłopotliwej sytuacji. To już obrosło taką legendą - odpowiedział Małecki. Podkreślił też, że jest to jego najważniejsza rola, głównie przez to, że wystawieniu "Dziadów" w Polsce "towarzyszyła zawsze jakaś mniejsza czy większa zadyma".
- To jest dość trudny spektakl. Eimuntas Nekrošius w ogóle robi autorski teatr. Ci, którzy się nastawiali, że zobaczą lekturę szkolną, taką "po bożemu", są raczej rozczarowani. To spektakl bardzo metaforyczny, poetycki - mówił o sztuce Małecki.
Jak powiedział aktor, Nekrošius zrezygnował z "narodowo-wyzwoleńczych wątków". - To w "Dziadach" i tak jest, ale nacisk jest położony jest nie na to. To spektakl o poszukiwaniu Boga, mijającym czasie, narodzinach artysty. To jest trochę dopisany wiersz Mickiewiczowi w tle - mówił.