PublicystykaGrzegorz Łaguna: "Strach jest po obu stronach. Komuś władza wymknie się z rąk" (Opinia)

Grzegorz Łaguna: "Strach jest po obu stronach. Komuś władza wymknie się z rąk" (Opinia)

To nie są tylko wybory do Parlamentu Europejskiego. To gra o wszystko – jak w ostatniej części Avengers. Formacja, która przegra głosowanie, zaliczy nagły zjazd w sondażach. Oprócz schłodzonych szampanów, na niedzielę trzeba szykować też kamizelki ratunkowe. 26 maja boją się wszyscy – i Jarosław Kaczyński, i Grzegorz Schetyna.

Grzegorz Łaguna: "Strach jest po obu stronach. Komuś władza wymknie się z rąk" (Opinia)
Źródło zdjęć: © East News | .
Grzegorz Łaguna

23.05.2019 | aktual.: 23.05.2019 14:13

Ostatnie dni przed eurowyborami to raj dla symetrystów. Z jednej strony Elżbieta Kruk, która w strażackiej kurtce i butach na obcasie przemierza dotknięte wichurą gminy, z drugiej – Włodzimierz Cimoszewicz, od którego niesfornych wypowiedzi swój dzień zaczynają prawicowi dziennikarze. Nic nieznaczące fakty? Niech Was to nie zmyli. W partyjnych sztabach jest już bardzo nerwowo.

Sondaże wskazują, że przy urnach może pojawić się ponad połowa dorosłych Polaków. A to oznacza, że ich wybór nie będzie tylko wysłaniem kandydatów na ciepłe posadki do Brukseli. To tak naprawdę jasne wskazanie nastrojów społecznych. Lub, jak kto woli, pierwsza tura wyborów do Sejmu i Senatu.

Kto przegra w niedzielę – temu przyszła władza nagle zacznie wymykać się z rąk. Odwrócić niekorzystną tendencję w kilka miesięcy będzie piekielnie trudno.

Dla obu dużych bloków sytuacja jest skomplikowana. PiS jest pod ostrzałem od tygodni. Nie ma dnia bez choćby jednej publikacji wizerunkowo uderzającej w premiera i jego rząd. Prawdziwa uczta dla mediów tożsamościowych.

Dla Schetyny te wybory to być, albo nie być

Z drugiej strony – to Grzegorz Schetyna podejmuje zdecydowanie większe ryzyko. Zjednoczona Prawica może sobie pozwolić na niewielką porażkę. Z Nowogrodzkiej popłynął już sygnał do speców od kreowania przekazu. Jeśli przegramy – udajemy, że taki był plan, a porażka mobilizuje. "Mądry chciałby przegrać" – ogłosił Eryk Mistewicz, spin doktor zaprzyjaźniony z partią rządzącą. A to przecież taktyka rodem z ostatnich wyborów samorządowych. Partia przekonywała, że co prawda przegrała w dużych miastach, ale to pokazuje "jak wiele jest jeszcze do zrobienia".

Koalicji Europejskiej nie stać już na takie deklaracje. Dla nich te wybory to być albo nie być, co nie jest nawet wielką tajemnicą. Włodzimierz Czarzasty czy Władysław Kosiniak-Kamysz od tygodni przyznają, że są w tym małżeństwie z rozsądku, nie z miłości.

Już dzisiaj trudno jest spiąć skrajne poglądy wewnątrz egzotycznej formacji, a przecież Schetyna w ostatnich dniach przyjął pod swoje skrzydła kolejne lewicowe ugrupowania. Odpowiedź od wyborcy przyjdzie w niedzielę. Jeśli słupki pokażą przynajmniej pół procent przewagi nad PiS-em, Koalicja przetrwa. Ale jeśli różnica wyniesie np. 5 proc. na niekorzyść ekipy Schetyny…

Cóż, nie chciałbym być wtedy w otoczeniu szefa PO. Zwłaszcza gdy zgasną wyborcze flesze.

Konfederacja i Wiosna - nic nie muszą, a starcić nie mają czego

Paradoksalnie w znacznie lepszej sytuacji na końcówce kampanii są mniejsze partie i koalicje. I to ich postawa będzie kluczowa dla wyników wyborów. Na dziś mamy w sondażach dwa duże bloki partyjne i dwie skrajne formacje oskrzydlające dużych graczy – tak po lewej, jak i po prawej stronie.

Jeśli przed czymś drżą Jarosław Kaczyński i Grzegorz Schetyna, to przede wszystkim przed przepływem wyborców do nowych ugrupowań. Tam, gdzie Koalicja Europejska traci wiarygodność i zawodzi lewicowych wyborców – pojawia się Robert Biedroń. Tam, gdzie toczy się walka o ochronę życia od poczęcia czy tzw. ustawę 447 – wyrastają liderzy Konfederacji.

Sukces obu formacji jest niezaprzeczalny. W kilka miesięcy od powstania stały się rozpoznawalne, opiniotwórcze i bardzo wyraziste. Choć wszystkie te atrybuty trzeba potwierdzić przy wyborczej urnie. Znaczenie jak zawsze będą miały szczegóły. A wśród nich – m.in. ostatnie przed wyborami debaty. Każda z aspirujących partii liczy na tzw. "efekt Zandberga" i zamienienie kilkunastu minut charyzmatycznej wypowiedzi w bezcenne wyborcze procenty. Oni nic nie muszą, oni tylko mogą. I nie mają absolutnie nic do stracenia.

Gigantom zostało kilkadziesiąt godzin w pełnym napięciu, bez miejsca na najmniejszy błąd.

Do ciszy wyborczej żadna paląca sprawa nie może pozostać bez komentarza lidera. Żadna obietnica przeciwnika – bez riposty. Grunt to nie wyłożyć się o własne nogi na ostatniej prostej.

To będzie ekscytująca niedziela.

Grzegorz Łaguna – dziennikarz i prezenter telewizyjny. Autor programu "Debata Grzegorza Łaguny" na antenie Telewizji Superstacja, gdzie prowadzi pasma informacyjne i publicystyczne. Był gospodarzem wieczorów wyborczych w Superstacji podczas referendum ogólnokrajowego i wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Stały współpracownik Wirtualnej Polski i komentator Polskiego Radia 24.

Zobacz także
Komentarze (0)