Grzegorz Braun wchodzi do politycznego mainstreamu? [OPINIA]
Od dłuższego czasu poparcie dla Konfederacji i ugrupowania Grzegorza Brauna balansuje, w zależności od sondaży, w okolicach 20 procent łącznego poparcia elektoratu. Kluczowe pytanie brzmi: czy ta konsolidacja skrajnej prawicy okaże się realnym problemem politycznym i dla kogo? - pyta w Wirtualnej Polsce Barbara Brodzińska-Mirowska.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Biorąc pod uwagę aktywność, kontrowersyjne poglądy i ostatnie działania Grzegorza Brauna, fakt, że jego ugrupowanie osiąga już niekiedy 7-9 proc. poparcia, stanowi poważny polityczny alert. Ignorowanie tej dynamiki, tkwienie w błędnym przeświadczeniu, że to zbyt mało, by miało znaczenie, byłoby kardynalnym błędem strategicznym. Pomijając już kwestię racji stanu, sytuacja ta spędza sen z powiek przede wszystkim prezesowi Prawa i Sprawiedliwości, Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ponownie dowodzi to, jak dynamiczny i zmienny może być polski rynek polityczny.
Obecnie sytuacja na polskiej scenie politycznej uległa odwróceniu: koalicja rządząca (z Donaldem Tuskiem na czele) ma stosunkowo niewielką konkurencję w centrum i na lewicy (choć balansowanie mniejszych partii na progu jest dla Koalicji Obywatelskiej niewygodne).
Natomiast na prawicy Jarosław Kaczyński - a, jak się wydaje, także Konfederacja - staje w obliczu wyzwań z uwagi na to, że Grzegorz Braun może być nowym politycznym "języczkiem u wagi".
"Nie będę doradzał”. Szczucki o powrocie Ziobry z Budapesztu
Klincz strategiczny Prawa i Sprawiedliwości
Dla prezesa PiS sytuacja jest szczególnie wymagająca, bo ugrupowanie Brauna oscyluje wokół poparcia umożliwiającego samodzielne przekroczenie progu wyborczego w kolejnej kadencji. PiS znalazło się w swoistym klinczu strategicznym z dwoma ryzykownymi dylematami:
- PiS może walczyć o odebranie Braunowi wyborców, którzy do niego odpływają. Ryzyko tego scenariusza polega na tym, że nawet po osłabieniu Brauna, PiS nadal potrzebowałoby partnera koalicyjnego, czyli Konfederacji, która, z uwagi na silne emocje anty-PiS w jej szeregach i rosnącą siłę negocjacyjną, mogłaby mieć do takiej koalicji mieszane uczucia. Co więcej, aby odebrać tego radykalnego wyborcę, PiS weszło już w radykalne wątki, co jest manewrem ryzykownym, ponieważ z tak radykalnego narożnika trudno się wraca.
- Budowanie sojuszu z Braunem - z pominięciem Konfederacji - jak słusznie zauważył Marcin Mastalerek w jednym z wywiadów, może być dla PiS opcją. Jarosław Kaczyński mógłby - zakładając utrzymanie blisko 30 proc. poparcia - dążyć do stworzenia koalicji z Grzegorzem Braunem, ale bez Konfederacji. Ryzyko tego scenariusza jest jednak dwojakie. Niedawne badania SW Research dla Onetu wskazują, że połowa badanych sprzeciwia się udziałowi Brauna w potencjalnej koalicji, co jest ważnym czynnikiem determinującym decyzje PiS. Istnieje realny scenariusz, w którym w przetasowania na prawicy włączy się Karol Nawrocki, który, mniej lub bardziej otwarcie, mógłby wspierać rozwiązania służące Konfederacji. W takim układzie koalicja PiS-Braun mogłaby zostać osłabiona przez Konfederację, która jawi się na tym tle jako łagodniejszy gracz. Ale sytuacja nie jest tak prosta.
Wyzwania dla Konfederacji
Dla Konfederacji obecna sytuacja również nie jest łatwa:
1. Koalicja z PiS miałaby sens tylko przy znaczącym poparciu dla Konfederatów, ponieważ historia politycznych "przystawek" PiS jest dobrze znana.
2. Koalicja PiS, Brauna i Konfederacji jest dla tych ostatnich niewygodna. Konfederacja, pozbywając się Brauna z oficjalnych struktur, zdołała nieco załagodzić swoje oblicze, co wyszło jej na korzyść. Partia ta stała się strawna politycznie dla konserwatystów, którzy przepłynęli od Trzeciej Drogi. Powrót Brauna do gry koalicyjnej niweczyłby ten wizerunkowy wysiłek.
Konfederacja oczywiście sama nie osiągnie wiele. Życie polityczne nie lubi próżni. A tymczasem otwarte już wykluczanie Mateusza Morawieckiego i jego frakcji z PiS jest potencjalnym punktem zapalnym. Emocje i napięcia wewnętrzne w Prawie i Sprawiedliwości mogą motywować ludzi do różnorodnych działań na rynku politycznym.
Podsumowując, na prawicy przez najbliższe dwa lata należy spodziewać się przeciągania liny między trzema podmiotami i wielu niespodzianek, które będą w dużej mierze determinowały ruchy strategiczne i taktyczne Jarosława Kaczyńskiego.
Prof. UMK, dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska dla Wirtualnej Polski