"Grzeczny i kulturalny" - to on zabił polityka PiS
Grzeczny, kulturalny człowiek. Nie notowany przez policję. Były taksówkarz. Ojciec dwóch synów. Tak o zamachowcu, który wdarł się do biura PiS w Łodzi, opowiadają jego sąsiedzi. Jak twierdzą, raczej nie interesował się polityką. Co więc sprawia, że taki zwykły, "grzeczny i kulturalny" człowiek chwyta za broń, strzela do niewinnych ludzi i wygraża, że "zabije Kaczyńskiego"?!
20.10.2010 | aktual.: 20.10.2010 11:33
Zobacz galerię: Atak w łódzkim biurze PiS
Zamachowiec, który strzelał w łódzkim biurze PiS, to Ryszard C. Ma 62 lata. Pochodzi z Częstochowy. – Był kulturalny, grzeczny. Nigdy nie wypowiadał się głośno o polityce – mówią o nim sąsiedzi. Jak ustaliliśmy, Ryszard C. pracował ostatnio jako taksówkarz. – Jeździł peugeotem, kochał swoją robotę – mówią jego znajomi.
C. dorobił się za granicą – pracował w Kanadzie, ostatnio także w Wielkiej Brytanii. Osiem lat temu kupił mały dom w Częstochowie i tam się przeprowadził. Mieszkał w nim razem z drugą żoną. Mieli dwóch dorosłych synów. – Oni pracowali albo nadal pracują w policji – twierdzą sąsiedzi. – Nigdy nie kłócił się. Kulturalny, grzeczny, ale samotnik – mówi o Ryszardzie C. Krzysztof Respondek (51 l.), jeden z jego sąsiadów.
Kilka miesięcy temu żona C. wyjechała za granicę. – Krążą opowieści, że się rozstali, bo Ryszard C. znalazł sobie w Anglii nową miłość – opowiadają sąsiedzi. Być może dlatego państwo C. sprzedali niedawno dom przy ul. Małej Warszawskiej w Częstochowie – Ryszard C. wymeldował się stamtąd w lipcu. Z informacji policji wynika, że od tamtej pory nigdzie nie mieszkał na stałe.
Cztery dni temu wynajął pokój w hotelu Centrum w Łodzi. Policja przypuszcza, że tam przygotowywał się do zamachu. Z hotelowego okna mógł obserwować siedzibę PiS. Jeśli to robił, to pewnie zauważył, że choć w biurze był domofon, w ostatnich dniach drzwi do siedziby partii były stale otwarte. Każdy mógł tam wejść bez problemu, bo właśnie kończyła się rejestracja list do wyborów samorządowych i w biurze panował spory ruch. Dzięki temu do biura dostał się także zamachowiec i otworzył ogień...
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Pierwsza Dama jeździ z klasą