PolskaGrzech in vitro

Grzech in vitro

Ludziom dotkniętym chorobą niepłodności państwo musi pomagać – uważa Sławomir Nowak, szef gabinetu premiera. Tylko rząd nie bardzo wie, jak to robić, nie narażając się Kościołowi.

Grzech in vitro
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

03.01.2008 | aktual.: 03.01.2008 13:36

Panie ministrze, jakie powinności wobec swoich obywateli ma państwo?

– Nie utrudniać życia, dawać wystarczająco dużo przestrzeni wolności, aby każdy obywatel mógł samodzielnie rozwijać swoje talenty. I oczywiście świadczyć usługi wobec obywatela.

Czy wśród tych usług, o których pan mówi, jest refundacja zabiegów in vitro?

– To, co się teraz w Polsce dzieje, to kompletnie niepotrzebna batalia i wykreowany sztuczny problem.

Jak to sztuczny?

– Przecież nikt nie zamierza zakazywać zabiegów in vitro.

Kościół mówi wyraźnie, że to forma aborcji, a aborcja – poza trzema wyjątkami – jest nielegalna.

– Biskupi przedstawiają swój moralny osąd in vitro, ale przecież nie domagają się zdelegalizowania zabiegów. Osobiście boleję, że te wypowiedzi mają tak konfrontacyjny język.

Kościół błyskawicznie zareagował na słowa minister zdrowia Ewy Kopacz, która nie wykluczyła możliwości refundowania in vitro. Kościół tłumaczy, że to jego obowiązek i powinność wobec własnego nauczania. To moralny osąd, zgoda. Pytanie jednak, co w tej sprawie zrobi rząd – czy nadal będzie przymierzał się do refundacji, czy ulegnie?

– To jest bardzo delikatna materia, a głównym problemem ludzi nie jest in vitro, lecz skala niepłodności w Polsce. 20 procent par cierpi na tę chorobę, którą ja określam jako chorobę społeczną. Wiele par leczy się różnymi metodami, z których metoda in vitro jest, można powiedzieć, na szczycie czy też jest traktowana jako ostatnia deska ratunku. Najpierw są metody farmakologiczne, kuracje hormonalne. Na pewno do powinności nowoczesnego państwa należy solidarność z tymi ludźmi.

W jaki sposób rząd chce być solidarny?

– Najważniejsza jest pomoc w leczeniu bezpłodności, bo w interesie społecznym leży rozwijanie narodu, a nie kurczenie.

Ewa Kopacz powiedziała, w jaki sposób państwo może być solidarne – poprzez refundację in vitro dla najbiedniejszych. W programie wyborczym Platformy nie ma na ten temat ani słowa, a kilka dni po wyborach minister przedstawia taką propozycję. Ukrywaliście to przed wyborami?

– Nie, bo na ten temat nie rozmawialiśmy. Przed wyborami ten problem nie wydał nam się istotny. Słowa pani minister potraktowałbym jako dość niefrasobliwe w formie.

Dla wielu ludzi to bardzo istotny problem.

– Zgoda, mnie na szczęście Pan Bóg obdarzył dwójką dzieci, ale byłem świadkiem wielu ludzkich dramatów, tragedii małżeńskich, kryzysów. Dlatego jestem zdania, że ludziom dotkniętym chorobą niepłodności państwo musi pomagać.

Poprzez refundację in vitro?

– Mówiłem już, że nie można do jednego worka wrzucać in vitro i innych metod leczenia niepłodności. In vitro jest na samym końcu starań o dziecko. Najpierw stosuje się inne metody i tu państwo powinno pomagać zgodnie z zasadą solidarności. Wiem doskonale, że problem bezpłodności nie wybiera, dotyka i biednych, i bogatych, a państwo ma się troszczyć o wszystkich jednakowo.

Czyli in vitro bez refundacji, ale kuracje hormonalne już tak. Dobrze odczytałam pana sposób myślenia?

– Pani mnie przymusza do odpowiedzi, a ja wiarygodnie, bez stanowiska ministra zdrowia i ministra finansów nie byłbym w stanie na to pytanie odpowiedzieć.

Ale pan, świadek wielu ludzkich dramatów, popierałby refundację drogich kuracji hormonalnych?

– Tak, ja byłbym za takim rozwiązaniem.

Czy ta niefrasobliwa wpadka pani minister...

– Nie nazwałbym tego wpadką.

Jakkolwiek nazwiemy tę wypowiedź, wybuchła burza i rząd powinien się opowiedzieć: tak albo tak, a nie udawać, że nie ma sprawy.

– Widzi pani, jak to jest, gdy zmieniają się polityka i politycy, wokół których nie ma już żadnych skandali. Media muszą znaleźć temat. No i znalazły.

Panie ministrze! Przecież to polscy biskupi napisali list. Najważniejsi hierarchowie polskiego Kościoła poruszali ten problem w czasie pasterkowych homilii w święta Bożego Narodzenia. To Kościół uznał, że temat jest ważny i trzeba zareagować.

– Kościół ma prawo mówić, co uważa.

Oczywiście. Ale ja pytam, co zrobi rząd? Mówiąc krótko, czy rząd ulegnie presji biskupów i nie wróci do sprawy refundacji in vitro?

– Nigdy rząd nie będzie się wypowiadał przeciwko biskupom. Nigdy też nie będzie wypowiadał się za – czy jak też pani chce – nie będzie ulegał. Rozdział Kościoła od państwa jest faktem i nikt nie zamierza tego kwestionować, także hierarchowie Kościoła powszechnego, z którymi rozmawiałem na ten temat w Watykanie.

Pan się trochę wije, panie ministrze. Bo jednak minister zdrowia zapowiedziała refundację.

– Minister zdrowia wykazała się solidarnością z ludźmi, którzy przeżywają katusze, bo nie mogą mieć dzieci. Takie sprawy zawsze wywołują ogromne emocje. I tak też jest w tym przypadku. To są bardzo poważne i trudne problemy i nie da się ich tak po prostu rozwiązać.

Potrzebna jest w tej sprawie społeczna debata? Były szef Trybunału Konstytucyjnego Marek Safjan zwraca uwagę, że w Polsce nie ma żadnych uregulowań prawnych dotyczących choćby eksperymentów genetycznych lub eksperymentów na ludzkich zarodkach.

– Niech będzie debata, ale nie w gronie polityków, tylko naukowców, lekarzy, genetyków, etyków, także ze strony Kościoła. Można dyskutować, czy przy okazji in vitro można zminimalizować bądź zlikwidować obumieranie zarodków. Ale z całym szacunkiem – my się na tym nie znamy.

To prawda, ale jest też sfera polityczna. Minister coś zapowiedziała. Czy rząd chce teraz ten problem wyciszyć?

– Rząd chce pomóc osobom dotkniętym niepłodnością. Mówiłem to już chyba ze trzy razy.

Tylko, że ja dalej nie wiem jak.

rozmawiała Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty", TVN

Sławomir Nowak, 33 lata, politolog, minister – szef gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska. Działalność polityczną zaczynał jako członek Kongresu Liberalno-Demokratycznego, przewodził też Stowarzyszeniu Młodzi Demokraci, które w 2001 dołączyło do PO. Posłem został w 2004, w miejsce wybranego do Parlamentu Europejskiego Janusza Lewandowskiego. Jako szef sztabu wyborczego przyczynił się do sukcesu PO w wyborach w 2007.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)