PolskaGry giełdowe polityków trzeba poddać kontroli

Gry giełdowe polityków trzeba poddać kontroli

Elity polityczne nie powinny czerpać zysków ze spekulacji akcjami - pisze Życie Warszawy. Partyjni prominenci najpierw obsadzają zaufanymi ludźmi rady nadzorcze spółek giełdowych, potem obracają ich akcjami. - To niemoralne - twierdzą cytowani przez gazetę eksperci.

03.08.2005 | aktual.: 03.08.2005 07:12

W artykule "Gry giełdowe polityków trzeba poddać kontroli" czytamy, że Włodzimierz Cimoszewicz zagrał na giełdzie pierwszy raz w życiu i odniósł prawdziwy sukces. Kupił udziały w Orlenie za 580 tys. zł, a po roku sprzedał je ze stutysięcznym zyskiem. Komisja badająca aferę Orlenu dowiodła, że stało się to na miesiąc przed aresztowaniem szefa koncernu, po którym wartość akcji spadła.

W Stanach Zjednoczonych nie ma zakazu prowadzenia operacji giełdowych podczas pełnienia funkcji publicznych. Mimo to politycy unikają bezpośredniego dysponowania swoim majątkiem ­ mówi gazecie prof. Krzysztof Michałek, amerykanista.

Prof. Antoni Kamiński, były prezes Transparency International, uważa, że dopóki w Polsce będą spółki z udziałem Skarbu Państwa, w których zarządy powoływane są w drodze decyzji politycznych, politycy powinni trzymać się z dala od spekulowania akcjami tych przedsiębiorstw.

Zakazałbym politykom inwestowania w akcje tych firm. Inaczej zawsze będzie można postawić założenie, że obrót akcjami może być sposobem wypłacenia łapówki ­ dodaje Kamiński. Prof. Michałek twierdzi, że amerykańscy politycy jak ognia boją się podejrzeń o wykorzystywanie stanowiska do pomnażania osobistego majątku. ­ Dlatego powierzają swe akcje funduszom powierniczym - podkreśla Życie Warszawy. (IAR)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)