PolskaGruźlica w szkołach - pielęgniarka uratowała zdrowie ucznia

Gruźlica w szkołach - pielęgniarka uratowała zdrowie ucznia

U jednego z uczniów Zasadniczej Szkoły Zawodowej nr 30 w Krakowie stwierdzono gruźlicę prątkującą. Sanepid do środy wieczorem nie podjął żadnych działań, by osoby, które miały z nim kontakt, zostały dokładnie przebadane. Powód? Pracownicy sanepidu tłumaczą się, że nie mieli możliwości skontaktować się z uczniami, gdyż ci wyjechali na święta.

05.01.2012 | aktual.: 09.01.2012 12:41

Zdaniem nauczycieli, zabrakło sprawnej komunikacji z epidemiologami. Beata Jewiasz, dyrektor szkoły, cieszy się z jednego - na razie nie zanotowano kolejnego zachorowania. Mimo to rodzice i nauczyciele martwią się o zdrowie swoich bliskich. Na szczęście klasa, do której chodził chory, jest nieliczna, składa się z 11 osób. Uczeń leczy się teraz w szpitalu chorób płuc w Jaroszowcu.

To pielęgniarka szkolna zauważyła, że z chłopakiem dzieje się coś złego. Wysłała go do poradni pulmonologicznej. O tym, że 22-letni chłopak jest chory na gruźlicę, dyrektorka szkoły powiadomiła sanepid 19 grudnia ub.r. Dzwoniła do wojewódzkiej stacji epidemiologicznej, ale odesłano ją do powiatowej.

- Myślałam, że epidemiolodzy wydadzą jakieś specjalistyczne zalecenia, co mamy robić. Przecież nie jestem lekarzem, a gruźlica w szkole to poważna sprawa! - mówi Beata Jewiasz. Nauczyciele z problemem musieli radzić sobie sami. Epidemiolodzy przypomnieli sobie o gruźlicy w zawodówce 23 grudnia, gdy już zamykano szkołę. Poprosili sekretarkę o przesłanie namiarów na uczniów z klasy, do której chodził chory. W tym czasie dyrekcja i nauczyciele szukali pomocy u znajomych lekarzy, by dowiedzieć się o obowiązujących procedurach w takiej sytuacji. Poinformowali też małopolski Narodowy Fundusz Zdrowia.

- Poradziliśmy nauczycielom zgłosić się na badania do lekarza pierwszego kontaktu. To wszystko co mogliśmy zrobić - tłumaczy Tomasz Filarski z NFZ. - Nie wolno jednak w takiej sytuacji zostawiać uczniów i pedagogów samych - dodaje.

Zdaniem Jana Banasia, wicedyrektora powiatowego sanepidu, nie ma powodów do paniki. Zaznacza, że chory i jego najbliższa rodzina jest pod opieką pulmonologów. - Kontakt z uczniami był utrudniony w okresie przedświątecznym. Ale w miniony wtorek wysłaliśmy do dyrekcji pismo, w którym prosimy, by zobligować uczniów do wizyty u lekarza pierwszego kontaktu - informuje Jan Banaś. - Trzymam rękę na pulsie. Nie zostawię tej sprawy, tylko jej wyjaśnienie wymaga czasu - przekonuje.

Uspokaja też prof. Maria Korzeniewska-Kosela z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. - Co prawda sanepid powinien od razu sprawdzić, czy nie ma wśród uczniów osób szczególnie narażonych na zakażenie. Ale na pozostałe badania mają kilka tygodni - wyjaśnia prof. Korzeniewska- Kosela.

W tym roku w Małopolsce zanotowano już drugie zachorowanie na gruźlicę (w pow. proszowickim). W ub. r rozpoznano 180 przypadków.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)