Gruzja zdecydowanie przeciw rosyjskim bazom
Gruzja nalega, aby wszystkie
rosyjskie wojska opuściły jej terytorium, jednak jest skłonna
rozmawiać z Moskwą o "godnym wycofaniu i rozsądnym terminarzu" -
powiedział gruziński prezydent Micheil Saakaszwili.
08.05.2005 | aktual.: 09.05.2005 06:48
Saakaszwili, który od poniedziałku wieczorem i we wtorek będzie gościł w Tbilisi prezydenta USA George'a W. Busha, oświadczył w wywiadzie dla CNN: Rozumiemy również rosyjskie niepokoje i myślę, że możemy znaleźć rozwiązania, które będą godnymi rozwiązaniami dla obu stron.
Nie chcemy obcych wojsk na naszym terytorium. Jesteśmy zdecydowani pozbyć się ich. Jesteśmy skłonni to uczynić w cywilizowany sposób, jednak w rozsądnym terminie - dodał Saakaszwili.
Prezydent postanowił zbojkotować poniedziałkowe uroczystości w Moskwie z okazji 60. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. Powodem było fiasko ubiegłotygodniowych rozmów z Rosją w sprawie zakończenia rosyjskiej obecności wojskowej w byłej republice radzieckiej. Gruzja i Rosja od dawna spierają się o termin zamknięcia rosyjskich baz wojskowych w Achałkałaki (Dżawachetia - region zamieszkany w dużej części przez Ormian) i w Batumi (Adżaria). W bazach tych stacjonuje obecnie około 3 tys. żołnierzy.
Moskwa chce czterech lat na zakończenie likwidacji baz, natomiast Tbilisi nalega, aby nie trwało to dłużej niż do stycznia roku 2008.
Parlament gruziński przyjął w marcu uchwałę dającą Moskwie czas do stycznia 2006 roku na opuszczenie baz wojskowych w Gruzji, o ile do 15 maja br. nie zostanie ustalony z Rosją harmonogram wycofania wojsk rosyjskich.
Prezydent Saakaszwili poprosił niedawno prezydenta Busha, by podczas pobytu w Moskwie z okazji obchodów Dnia Zwycięstwa, poruszył z prezydentem Władimirem Putinem również kwestię baz. Bush odpowiedział, że będzie o tym rozmawiał, lecz zaznaczył, że sprawę baz Rosja i Gruzja muszą rozwiązać same.