Grupa Granica: Konferencja Błaszczaka i Kamińskiego miała na celu zohydzenie uchodźców
Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka, które monitorują sytuację na granicy polsko-białoruskiej wydały wspólne oświadczenie ws. głośniej konferencji ministrów Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka. Aktywiści nie mają wątpliwości, że jej celem było przedstawienie uchodźców w jak najgorszym świetle.
Grupa Granica zrzeszająca organizacje monitorujące sytuację humanitarną na granicy polsko-białoruskiej wydała oświadczenie w sprawie konferencji szefów MON i MSWiA. Ministrowie Mariusz Błaszczak i Mariusz Kamiński prezentowali na niej zawartość telefonów 50 osób, które przekroczyły granicę z terenu Białorusi.
"W odpowiedzi na informacje przedstawione podczas wczorajszej konferencji prasowej przez ministrów MSWiA oraz MON, a także Komendanta Głównego Straży Granicznej pragniemy zająć stanowisko wobec objętej strategii przedstawiania obecnych wydarzeń, jak i odnieść się do zaprezentowanych w toku konferencji informacji" - czytamy w oświadczeniu aktywistów.
Grupa Granica: Kamiński i Błaszczak chcą zabić w Polakach empatię
Działacze organizacji humanitarnych nie mają złudzeń, że konferencja szefów MSWiA i MON była obliczona na konkretny efekt społeczny. "Wczorajsza konferencja miała jeden cel: zohydzić uchodźców i zabić w polskich obywatelkach i obywatelach empatię wobec cierpiących na granicy. Aby to osiągnąć, skupiono się na 50 osobach z 1,2 tys. zatrzymanych w ośrodkach. To mniej niż 5 proc. Oczywiście nie sposób nie popierać starannego sprawdzania osób, które do Polski trafiają. Wszak także temu służą procedury, których przestrzegania się domagamy" - napisali.
W oświadczeniu przytoczono też wypowiedź Mariusza Kamińskiego, który podczas konferencji stwierdził, że posiadanie mapy moskiewskiego metra ma świadczyć o związkach zatrzymanego z Federacją Rosyjską. Zdaniem autorów oświadczenia był to "absurdalny wywód" ministra.
W ocenie aktywistów środki stosowane przez rząd mogą jedynie pogłębić kryzys humanitarny na granicy. "Nie rozwiąże go publiczne demonstrowanie zdjęć pornograficznych (co akurat jest przestępstwem przewidzianym w polskim kodeksie karnym), ani uparta dehumanizacja uchodźców, przejawiająca się m.in. upartym stosowaniem określenia >nielegalni migranci<. Nielegalny może być czyn, a nie człowiek" - czytamy.
Aktywiści apelują o dopuszczanie dziennikarzy na obszar stanu wyjątkowego
W oświadczeniu znalazł się również fragment poświęcony relacjom z obszaru objętego stanem wyjątkowym. Zdaniem przedstawicieli Grupy Granica rząd, nie dopuszczając tam dziennikarzy, pozwala reżimowym mediom Łukaszenki na kształtowanie fałszywej narracji wokół sytuacji na granicy.
"Zabraniając dziennikarzom pracy w strefie granicznej, rząd zapewne miał nadzieję na monopol informacyjny. Niestety tak wykreowaną sztuczną lukę zapełniają nie zawsze wiarygodne doniesienia białoruskie. W efekcie zamiast rzetelnej informacji mamy obrazki polskich funkcjonariuszy szczujących ludzi psem" - wskazali aktywiści.
Grupa Granica: Chcemy procedur, a nie push-backów
Obrońcy praw człowieka podkreślili w oświadczeniu, że w pełni popierają wdrożenie procedur mających na celu weryfikację każdego uchodźcy, który przekroczy polsko-białoruską granicę. "Tylko skoordynowane mechanizmy i działające procedury są w stanie zapewnić bezpieczeństwo zarówno osób migrujących, jak i bezpieczeństwo państwa związane z zarządzaniem ruchami migracyjnymi" - czytamy.
Jednocześnie autorzy oświadczenia zaznaczyli, że znajdujące się przy granicy polskie służby, zamiast weryfikować uchodźców, stosują wobec nich tzw. metodę push-back, wypychając ich z powrotem na teren Białorusi.
"Choć ustawa legalizująca wywózki (push-backi) jeszcze nie weszła w życie, są one codzienną praktyką na granicy. Niemal wszyscy uchodźcy, z którymi Grupa Granica miała kontakt, relacjonują, że padli ofiarą takich działań ze strony polskich służb. Dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet, nastolatków oraz małych dzieci" - informuje Grupa Granica w oficjalnym oświadczeniu.