Grozi nam epidemia grypy czy nie?
Ukraińskie służby medyczne wysyłają sprzeczne sygnały w sprawie oczekiwanej z niepokojem epidemii grypy. Przedstawiciele jednych ośrodków medycznych zapowiadają, że grypa "za progiem", inni zaś uspokajają, że epidemia na razie "odwołana", choć może nadejść w lutym.
27.01.2005 | aktual.: 27.01.2005 13:46
Dzięki "pomarańczowej rewolucji", świętom i dobrej pogodzie epidemii grypy w tym roku nie będzie - obiecał naczelnik Zarządu Nadzoru Medycznego i Epidemiologicznego Mychajło Rosada. W Kijowie w styczniu zarejestrowano dwa razy mniej zachorowań niż w tym samym okresie ubiegłego roku -powiedział dziennikowi "Gazieta po-kijewski".
Zastrzegł jednak, że to tzw. stan na dziś, co będzie za kilka dni, nie wiadomo. Bywało już przecież, że grypa szalała w lutym, a nie w styczniu.
Według Rosady, ludzie są zdrowsi w tym roku, bo mieli wiele dni wolnego, praktycznie do 10 stycznia - dzięki sprzyjającemu układowi świąt i "pomarańczowej rewolucji". Nie zarażali się więc nawzajem w pracy i w szkołach. Medycy żartują nawet, by powtarzać ten eksperyment co roku i argumentują, że w razie epidemii i tak opustoszeją szkoły i zakłady pracy.
Zdrowiu sprzyjała ciepła, słoneczna pogoda. Niewielkie ujemne temperatury i śnieg pojawiły się dopiero w tym tygodniu.
Pewność, że choroba zaatakuje już za kilkanaście dni mają specjaliści z Ukraińskiego Centrum Grypy. Epidemia zostanie ogłoszona za dwa tygodnie, choć była oczekiwana za miesiąc - powiedziała gazecie "Siegodnia" Ałła Mironenko z Centrum.
Wyjaśniła, że w punktach kontrolnych na terenie największych miast Ukrainy nastąpił gwałtowny wzrost liczby zachorowań o ponad jedną trzecią. Największy, bo aż o połowę, w Doniecku na wschodzie kraju i Czernihowie na północy.
W zeszłym roku epidemia grypy na Ukrainie rozpoczęła się w drugiej połowie stycznia, czyli nieco później niż zazwyczaj. W styczniu przedłużono o dwa tygodnie ferie, a i tak trzeba było zamknąć setki szkół. Największe żniwo choroba zbierała na wschodzie i południu kraju. Co roku na Ukrainie umiera na grypę od kilku do kilkunastu osób.
Bożena Kuzawińska