PolskaGroźby i agresja w placówkach pomocy społecznej. Dyrektor MOPS: takie rzeczy dzieją się często

Groźby i agresja w placówkach pomocy społecznej. Dyrektor MOPS: takie rzeczy dzieją się często

Co dziesiąty wrocławianin korzysta ze wsparcia w sprawach socjalno-bytowych – wskazuje Wrocławska Diagnoza Społeczna za rok 2014. W instytucjach pomocy społecznej coraz częściej dochodzi do aktów zastraszania pracowników i wymuszania świadczeń socjalnych. – To może być efekt rozziewu między potrzebami a możliwościami – mówi dr Łukasz Jurek z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Groźby i agresja w placówkach pomocy społecznej. Dyrektor MOPS: takie rzeczy dzieją się często
Źródło zdjęć: © Fotolia

Z danych Diagnozy przeprowadzonej przez Uniwersytet Wrocławski wynika, że 11,3 proc. wrocławian korzysta ze zinstytucjonalizowanych form pomocy socjalno-bytowej. Przy czym spadła liczba gospodarstw domowych, w których domownicy domownicy oceniają swoją sytuacją ekonomiczną jako skromną lub złą. W 2010 r. przyznało się do niej 22 proc. ankietowanych, zaś w 2014 r. – 18,8 proc.

Niestety coraz częściej dochodzi do ataków na personel instytucji pomocy społecznej, prób wymuszenia przywilejów socjalnych, zastraszania i groźb. W ciągu ostatniego miesiąca we Wrocławiu miały miejsca dwa zdarzenia, podczas których napastnicy grozili podpaleniem placówki. Pierwsza miała miejsce w połowie grudnia przy ul. Kniaziewicza, druga – w połowie stycznia na ul. Strzegomskiej.

- Mężczyzna, mimo że wcześniej w kontaktach z personelem nie był agresywny, tym razem wszedł do placówki na Strzegomskiej z określonym zamiarem – policjanci znaleźli przy nim butelkę z benzyną, kilka zapalniczek i paczek zapałek – mówi Wirtualnej Polsce Anna Józefiak-Materna, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu. Dodaje także, że nie można mówić obecnie o eskalacji tego typu zdarzeń, jednak dochodzi do nich często.

- Mamy kontakt z dużą grupą klientów, których profil jest taki, że mogą być skłonni do tego typu zachowań, m.in. ludzie chorzy z zaburzeniami psychicznymi – mówi Józefiak-Materna. I nie ukrywa, że wydarzenia z Makowa (w połowie grudnia do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej wtargnął mężczyzna, który oblał benzyną dwie pracownice i podpalił je - przyp. red.) powodują, że w umysłach wielu klientów instytucji mogą rodzić się podobne pomysły.

Co jest przyczyną tego typu zachowań? Dr Łukasz Jurek z Katedry Socjologii i Polityki Społecznej Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu zaznacza, że choć każdy z przypadków jest inny i należy rozpatrywać go oddzielnie, to przyczyną agresji skierowanej w stronę instytucji pomocy społecznej jest przede wszystkim rozziew, który powstaje między potrzebami klientów a możliwościami instytucji. – Coraz więcej osób stara się o pomoc socjalną, rosną też ich potrzeby. Niestety, instytucje pomocy społecznej mają ograniczone możliwości i środki, co może powodować frustrację ich klientów, dążących do zaspokojenia swoich potrzeb – dodaje Jurek.

Zgadza się z tym również Anna Józefiak-Materna, dyrektor wrocławskiego MOPS. – Specyfiką systemu pomocy społecznej jest fakt, że nie jest on w stanie zaspokoić wszystkich ludzkich potrzeb w sposób satysfakcjonujący. Nie wszyscy radzą sobie z własnymi problemami, jednak jest zauważalna tendencja do przerzucania odpowiedzialności za swoją sytuację bytową na instytucje – dodaje. Józefiak-Materna zauważa, że powstaje przez to pole do napięć między instytucją pomocy społecznej a klientem.

- Część klientów oczekuje, że otrzyma wsparcie od razu, natychmiastowo. Nie rozumie faktu, że istnieją określone procedury, często czasochłonne – mówi dyrektor MOPS.

Łukasz Jurek zauważa wskazuje, że przyczyną agresji w stosunku do pracowników pomocy społecznej może być zmiana w postrzeganiu tej instytucji. – Kiedyś pomoc społeczna była czymś, o co należało się starać, a obecnie klienci takich instytucji są coraz bardziej roszczeniowi, myśląc, że „to im się należy”. Pomoc socjalna z założenia jest czymś, dzięki czemu obywatel ma większe szanse do, mówiąc potocznie, wyjścia na prostą. Tymczasem, wielu świadczeniobiorców nie stara się dzięki pomocy społecznej wyjść ze swojego położenia – dodaje dr Łukasz Jurek.

Anna Józefiak-Materna mówi, że w placówkach pomocy społecznej jest ochrona, która czuwa nad bezpieczeństwem klientów oraz personelu. – Jako pracownicy systemu pomocy społecznej jesteśmy tu jednak po to, by neutralizować tego rodzaju nerwowe sytuacje. Przypadki gróźb i nerwowych reakcji są niemal na porządku dziennym – nie możemy się jednak bać i zarazem nie jest możliwe, by w każdej takiej sytuacji uruchamiać machinę wymiaru sprawiedliwości – dodaje dyrektor MOPS.

Dyrektor tłumaczy także, że są wdrażane odpowiednie procedury i stosowane określone czynności, mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa osób znajdujących się w placówkach pomocy społecznej. Powołany został zespół złożony m.in. z prawników i pracowników wrocławskiego MOPS, mający na celu analizę problemów związanych z bezpieczeństwem. – Być może zwiększymy także wymiar czasu pracy ochroniarzy zatrudnionych w placówkach – zapowiada Józefiak-Materna.

- Jesteśmy w stanie przeprowadzić szkolenia dotyczące radzenia sobie w tego typu niebezpiecznych sytuacjach na prośbę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej – mówi Wirtualnej Polsce asp. Wojciech Jabłoński z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Jabłoński dodaje, że w każdej sytuacji, kiedy podczas aktu agresji w instytucji pomocy społecznej wymagana jest interwencja policji, przybyli na miejsce funkcjonariusze wyjaśniają i instruują personel placówki, jak się zachować w takich sytuacjach.

- Najważniejsze jest unikanie eskalacji agresji i zadbanie o bezpieczeństwo własne i innych osób znajdujących się w budynku – dodaje asp. Wojciech Jabłoński.

Problemem jest jednak nie tylko bezpieczeństwo w budynkach instytucji pomocy społecznej. Dyrektor MOPS zwraca uwagę także na wyjścia w teren na wywiady środowiskowe. – Szczególne zagrożeni są ci pracownicy, którzy muszą iść w pojedynkę do domów klientów w celu przeprowadzenia wywiadu środowiskowego, będącego jednym z kluczowych elementów potrzebnych do ewentualnego przyznania świadczeń socjalnych – dodaje dyrektor.

Zdarzają się przypadki, gdy pracownik MOPS udając się na wywiad, koniecznie potrzebuje obecności policji czy straży miejskiej. - Czasami pracownicy idą do takich klientów we dwójkę. To niebezpieczne, jednak nie możemy pozostawić człowieka bez środków do życia i naszym obowiązkiem jest przeprowadzenie wywiadu i obserwacja sytuacji, w jakiej dany człowiek się znajduje – tłumaczy Józefiak-Materna.

- Między MOPS a policją istnieje ścisła współpraca. Powołane są m.in. zespoły interdyscyplinarne złożone z funkcjonariuszy policji i pracowników pomocy społecznej, które spotykają się raz w tygodniu, by omówić sytuację osób, które wymagają pomocy społecznej. Z pracownikami pomocy społecznej policjanci prowadzą również akcję, mającą na celu pomoc osobom bezdomnym, szczególnie w okresie zimowym – dodaje asp. Wojciech Jabłoński z KWP Wrocław.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)