Grożą śmiercią królowej - będzie miała specjalną ochronę
Belgia obchodzi święto narodowe, którego kulminacyjnym punktem jest defilada wojskowa przed pałacem królewskim w Brukseli. Pod szczególną ochroną służb bezpieczeństwa jest królowa-wdowa Fabiola, która ponownie stała się obiektem pogróżek.
Według prasy, policja bierze na serio groźby, jakie nadeszły pod jej adresem do pałacu królewskiego w okolicach 1 lipca. Ma chodzić o kartkę pocztową, na której figuruje trumna i ostrzeżenie, że 82-letniej królowej, wdowie po poprzednim królu Baldwinie, zostało tylko 21 dni życia. Pałac królewski nie potwierdza istnienia tej przesyłki, ograniczając się do zapewnień, że w sprawie bezpieczeństwa Fabioli resort spraw wewnętrznych przedsięwziął szczególne środki.
W ciągu ostatnich lat Fabiola dostała co najmniej cztery takie pogróżki. Mimo to zachowała pogodę ducha, a na defiladzie rok temu postanowiła zakpić z autorów, pozując na trybunie z jabłkiem w ręku - co miało być aluzją do historii o szwajcarskim bohaterze Wilhelmie Tellu. Według belgijskich mediów, w tym roku policja poprosiła Fabiolę, by nie prowokowała w podobny sposób potencjalnych zamachowców. Tym bardziej, że królowa stanowczo odmówiła noszenia pod ubraniem choćby najbardziej dyskretnej kamizelki kuloodpornej.
Według dziennika "La Derniere Heure" prokuratura bada obecnie co najmniej dwie groźby pod adresem Fabioli. W zeszłym roku śledztwo nie doprowadziło do zatrzymania autorów pogróżek - dwie zatrzymane w tej sprawie osoby zostały po przesłuchaniach zwolnione z braku dowodów.
W tym roku tematem przewodnim defilady, którą odbiera szwagier Fabioli, król Belgów Albert II wraz z rodziną, w obecności rządu i korpusu dyplomatycznego, jest belgijska prezydencja w UE. Dla Belgów tymczasem święto narodowe 21 lipca (upamiętniające złożenie przysięgi na konstytucję przez pierwszego króla Leopolda w 1831 r.) jest co roku okazją do poznania listy nowych osobistości, którym król nadał tytuły szlacheckie. W tym roku wyjątkowo nowej szlachty brak - z powodu dymisji rządu premiera Yvesa Leterme'a, który zajmuje się wyłączenie sprawami bieżącymi, listy nie można było zatwierdzić.
Dziennik "La Libre Belgique" ironizował, że szlachectwo w Belgii do spraw bieżących nie należy. Przy okazji ujawnił, że zainteresowani muszą słono płacić za uzyskany tytuł. Co prawda wieloetapowa procedura najpierw w Komisji a potem Radzie ds. Szlachectwa jest bezpłatna, ale sam dyplom, stworzony na zamówienie przez artystę, kosztuje ok. 3 tys. euro. Zaś rodzaj "wpisowego" do odpowiednich rejestrów to co najmniej 750 euro. Mimo to, chętnych oczywiście nie brakuje.
Poza defiladą i poranną uroczystą mszą w brukselskiej katedrze z odśpiewaniem hymnu "Te Deum" ("Ciebie, Boga, wysławiamy") święto narodowe ma w Belgii przede wszystkim charakter zabawy i rodzinnego pikniku. Już we wtorek wieczorem w Brukseli odbył się tradycyjny "bal ludowy" z udziałem 15 tys. osób. W środę festyny i koncerty będą trwały w Brukseli do wieczora.