PolskaGronkiewicz-Waltz: Krzyż tam? Pomnika Papieża też nie ma

Gronkiewicz-Waltz: Krzyż tam? Pomnika Papieża też nie ma

Krzyż nie powinien być instrumentem rozgrywek politycznych - powiedziała podczas sesji Rady Warszawy prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zaznaczyła, że miasto nie jest stroną w tej sprawie, a o pomniku ofiar katastrofy smoleńskiej powinni zadecydować warszawiacy. Zaznaczyła również, że ostatni pomnik na Krakowskim Przedmieściu został wzniesiony w latach 80. XX w. - Były nawet pomysły, aby na Krakowskim Przedmieściu był pomnik Jana Pawła II, ale na terenie przykościelnym w okolicy kościoła św. Anny znajduje się jedynie tablica - przypomniała.

Gronkiewicz-Waltz: Krzyż tam? Pomnika Papieża też nie ma
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

26.08.2010 | aktual.: 26.08.2010 16:33

Prezydent dodała, że w rejonie Krakowskiego Przedmieścia nie ma miejsca na obelisk czy pomnik, ponieważ jest to teren zabytkowy. Dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor poinformowała, że wydatki miasta związane z działaniem służb w rejonie Krakowskiego Przedmieścia przekroczyły już 3 mln zł.

- W mojej ocenie niegodne jest granie krzyżem; krzyż nie powinien być instrumentem rozgrywek politycznych - mówiła prezydent miasta, odnosząc się do sprawy krzyża ustawionego przed Pałacem Prezydenckim.

Gronkiewicz-Waltz zaznaczyła, że miasto nie jest ani stroną w porozumieniu zawartym pomiędzy Kancelarią Prezydenta, harcerzami i Kościołem w sprawie przeniesienia go do kościoła św. Anny, ani też właścicielem terenu, na którym stoi krzyż, więc żadnych działań podejmować nie będzie.

- Sam fakt, że coś się dzieje w Warszawie, np. wylatują samoloty z lotniska, nie oznacza, że ja rządzę na Okęciu - powiedziała prezydent.

Przypomniała również sprawę postawienia krzyża na pamiątkę wizyty w Warszawie papieża Jana Pawła II. - Procedura budowy krzyża była po 22 miesiącach, to informacja dla tych, którzy uważają, że potupią nogami i osiągną cel - powiedziała.

"Ja nie zwykłam nie szanować opinii ekspertów"

Odnosząc się do apeli o ustawienie w miejscu krzyża pod Pałacem Prezydenckim pomnika, odwołała się do oceny stołecznego konserwatora zabytków, który stwierdził, że umiejscowienie w otoczeniu Pałacu Prezydenckiego nowego elementu - pomnika - "zaburzyłoby uporządkowany ład i wpłynęłoby negatywnie na jego zabytkowy charakter".

- Ja nie zwykłam nie szanować opinii ekspertów, nie nawykłam też ekspertów naginać i łamać dla celów politycznych - dodała.

Zaznaczyła również, że ostatni pomnik na Krakowskim Przedmieściu został wzniesiony w latach 80. XX w. - Były nawet pomysły, aby na Krakowskim Przedmieściu był pomnik Jana Pawła II, ale na terenie przykościelnym w okolicy kościoła św. Anny znajduje się jedynie tablica - przypomniała.

Dodała, że na pytanie, czy powinny powstawać kolejne pomniki, powinni odpowiedzieć sami warszawiacy. - Nie może być tak, że jedna osoba z południa Polski będzie decydowała. Jeśli zostanę po raz kolejny wybrana prezydentem stolicy, obiecuję, że zwrócę się z pytaniem do warszawiaków o pomnik poświęcony ofiarom katastrofy, z tym, że z wyłączeniem Krakowskiego Przedmieścia - zaznaczyła.

Prezydent podkreśliła też, że w rejonie Krakowskiego Przedmieścia nie ma miejsca na obelisk czy pomnik, ponieważ jest to teren zabytkowy, znajdujący się w otulinie starówki, wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Jak wyjaśniała, pytanie o pomnik byłoby zadane mieszkańcom miasta w ramach cyklicznego badania opinii publicznej pt. Barometr warszawski.

Dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor powiedziała natomiast, że wydatki miasta związane z działaniem służb w rejonie pałacu i Krakowskiego Przedmieścia przekroczyły już 3 mln zł. - Od 3 sierpnia (kiedy planowane było przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny) wydatki policji, która oddelegowała do zabezpieczania terenu w sumie 4200 policjantów i 560 pojazdów, sięgnęły 860 tys. zł - dodała.

Powiedziała również, że rozwiązanie problemu przeniesienie krzyża nie należy do kompetencji miasta, a miasto podjęło się jedynie próby zagwarantowania bezpieczeństwa w tym miejscu.

Podczas debaty Sebastian Wierzbicki (radny Lewicy) oświadczył, że przeniesienie krzyża "zostało uniemożliwione przez grupę agresywnych fanatyków mieniących się obrońcami krzyża". - Trzeciego sierpnia polskie państwo skapitulowało przed terrorem mniejszości - dodał, apelując równocześnie do władz miasta, by naciskały na Kancelarię Prezydenta o zaprowadzenia porządku w tym miejscu.

Z kolei Marek Makuch (PiS) zaznaczał, że ofiary katastrofy smoleńskiej zasługują na upamiętnienie. - Tam zginęli honorowi obywatele miasta (płk Czesław Cywiński, Ryszard Kaczorowski, pośmiertnie Lech Kaczyński), osoby pełniące najwyższe urzędy państwowe - zaznaczył. Ocenił, że harcerze podpisali porozumienie o przeniesieniu krzyża "w nadziei, że takie upamiętnienie powstanie przed pałacem".

Debacie przysłuchiwały się trzy osoby - przeciwnicy przeniesienia krzyża sprzed Pałacu. Byli zapisani do głosu w punkcie "wolne wnioski", czyli na końcu porządku obrad.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (99)