Gronkiewicz-Waltz i Marcinkiewicz mówią o rządzeniu stolicą
Zarówno kandydatka PO na prezydenta
Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, jak i kandydat PiS na to
stanowisko Kazimierz Marcinkiewicz chcą zdecentralizować władzę w
stolicy. Zamierzają także usprawnić komunikację w mieście. Oboje
zapewniają, że będą sprawnie rządzić Warszawą; Marcinkiewicz
opowiada się za utworzeniem w Radzie Warszawy większościowej
koalicji PO-PiS.
Kandydaci PiS i PO, którzy za tydzień zmierzą się w II turze wyborów prezydenta Warszawy, wzięli w niedzielę wieczorem udział w debacie prezydenckiej w TVP2.
Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że samorząd to nie to samo, co zarządzanie centralne. Prerogatywy prezydenta stolicy są tak duże, że nie musi mieć typowej koalicji - przekonywała. Zastrzegła, że nie znaczy to jednak, że będzie zamknięta na przedstawicieli innych klubów.
Jestem otwarta zarówno na radnych centrolewicy, jak i PiS-u. Uważam, że wiele rzeczy trzeba zrobić wspólnie dla dobra warszawiaków - powiedziała kandydatka PO. Jej partia wprowadziła do Rady Warszawy 27 radnych, PiS - 22, lewica i demokraci - 11.
Kandydat PiS, choć pełen optymizmu w sprawie swojej współpracy z warszawskimi radnymi, opowiada się za utworzeniem większościowej koalicji w radzie. Zawsze na całym świecie jest tak, że dobra większość w radzie miasta powoduje, że mamy do czynienia z bardzo szybkimi decyzjami - przekonywał.
Jeśli jest duża większość, to od razu mamy możliwość uchwalenia statutu, budżetu, środków na wszystkie te rzeczy, które są w Warszawie potrzebne - argumentował Marcinkiewicz. Stąd jego propozycja, o której mówił dwa lata temu, rok temu, miesiąc temu i dziś - stworzenie większościowej koalicji z PO. Koalicja ta - podkreślił - dysponowałaby 49 mandatami.
Wśród priorytetów swojej ewentualnej prezydentury Gronkiewicz- Waltz wymieniła transport i komunikację, w tym m.in. przyspieszenie procedur przetargowych oraz decentralizację, dzięki przekazaniu władzy radom dzielnic. Zapowiedziała też efektywne wykorzystanie środków budżetowych i unijnych przeznaczonych dla Warszawy - m.in. przy wykorzystaniu partnerstwa publiczno- prywatnego.
Marcinkiewicz z kolei chce postawić na inwestycje, bezpieczeństwo w szkołach i na decentralizację. Podkreślił, że Warszawa w 2007 roku będzie dysponowała rekordową sumą - bo aż 3 miliardami złotych - na inwestycje i nie może zmarnować tej szansy. Zapowiedział, że jeszcze w grudniu przedstawi do uchwalenia statut miasta stołecznego Warszawy, który przekaże część uprawnień miasta dzielnicom.
Kandydat PiS zaapelował do wszystkich warszawiaków o udział w wyborach, jak powiedział, głosowanie to święto demokracji i wolności. Wybieramy już nie partyjnie i politycznie, wybieramy gospodarza Warszawy, tego kto przez najbliższe cztery lata będzie mógł skutecznie realizować swój program - przekonywał.
Jak podkreślił, ma taki program, ma taką wizję, jest skuteczny, w związku z tym "prosi o głos".
Z kolei Gronkiewicz-Waltz oceniła, że obecny styl zarządzania Warszawą jest chory. W jej ocenie 4 lata rządów PiS w stolicy doprowadziły do kompletnego paraliżu decyzyjnego, zaniechania i bezwładu.
Kandydatka PO podkreślała, że oferuje Warszawie "przemyślany program"; w tym programy dla każdej z 18 dzielnic. Jak dodała, przygotowała już statut miasta, który oddaje władzę dzielnicom oraz kodeks etyczny pracownika samorządowego. Podobnie jak Marcinkiewicz, zaapelowała do warszawiaków o udział w wyborach. Wyborcom centrolewicy obiecała współpracę programową.
Proszę wszystkich wyborców o kredyt zaufania. Nie zawiodę Was - przekonywała kandydatka PO.