Grodzki podał liczby. "55 - 57 mandatów"
- Zakładam 55 - 57 mandatów - powiedział marszałek Senatu Tomasz Grodzki. W rozmowie z TVN24 przyznał, że "zgłosił chęć" pozostania na stanowisku.
- Jesteśmy dobrej myśli. Wygląda na to, że w 41 okręgach bój jest rozstrzygnięty. Ile finalnie "pakt senacki" zdobędzie (mandatów - red.)? Poczekajmy na wyniki. Ja zakładam, że będzie to 55 - 57 mandatów - powiedział Tomasz Grodzki.
Marszałek Senatu zapytany został czy ponownie będzie ubiegał się o stanowisko marszałka. - Zgłosiłem taką chęć. Dla mnie to największy honor i duma służyć na tym stanowisku. Ale wiemy, że to kwestia różnych układanek politycznych - przyznał.
Grodzki odniósł się też do kwestii utworzenia przyszłego rządu. Jego zdaniem prezydent nie "wzniesie się ponad doraźne działania dyktowane zwyczajem". - Jeżeli prezydent szedłby utartą ścieżką, to nowy rząd może powstać nawet tak późno jak 22 grudnia - ocenił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I podkreślił, że "czasy są niespokojne, za granicą jest jedna wojna, a w Izraelu trwa ciężki konflikt". - Byłoby dobrze, gdyby Polska pozostawała bez rządu jak najkrócej. Więc gdyby prezydent pomyślał dwa ruchy naprzód, to byłoby dobrze, gdyby powierzył misję utworzenia rządu premierowi i demokratycznej większości, która zdominuje Sejm - stwierdził.
Marszałek Senatu przyznał, że nie obawia się, że PiS znajdzie koalicjanta wśród którejś z partii opozycyjnych, żeby utworzyć rząd.
- To są pobożne życzenia. Posłużę się przykładem Senatu. Mieliśmy pięć komponentów koalicji i senatorów niezależnych. Różne próby przeciągnięcia senatorów na stronę PiS się odbywały, ale żadna nie zakończyła się powodzeniem. Ludzie i politycy demokratycznej strony mają tak dość PiS, że nie pójdą na ten lep - podsumował.
Czytaj też: