Grek pracujący w ogrodzie, Włoch w kuchni. Poseł PiS przedstawił wizję naprawdę zamożnej Polski
I jeszcze jakby wraz z Portugalczykiem popracowali u Polaka parę lat, to "dopiero wtedy sprawiedliwości dziejowej stanie się zadość". Za co ta sprawiedliwość? Za lata wyzysku na Zachodzie, gdzie Polacy dorabiali do mizernych pensji budując zamożność innych krajów.
10.05.2018 | aktual.: 10.05.2018 22:41
Taka wizja bogatej Polski zamarzyła się posłowi PiS i przedsiębiorcy Adamowi Abramowiczowi. Skomentował on na Facebooku optymistyczną analizę dziennika "Rzeczpospolita" na temat rosnącego bogactwa Polski. Według publikacji już w przyszłym roku Polska stanie się bogatszym krajem od Portugalii. Już od dwóch lat jesteśmy bogatsi od Grecji. W 2027 roku przegonimy w bogactwie Włochy.
- Chętnie przyjmę Greka do prac w ogrodzie, a Portugalkę do opieki nad seniorem - skomentował analizę poseł Abramowicz. - Jeżeli znajdzie się Włoch do prowadzenia domu, sprawiedliwości dziejowej stanie się zadość. Będą mogli odrobić to, co ja sam w latach 90 dołożyłem do dobrobytu Zachodu. Na razie jednak chętni są tylko z Ukrainy i Białorusi - dodał przekornie.
W rozmowie z WP poseł wyjaśnia, że jego ironia wzięła się stąd, że bogactwo na razie liczone jest w statystykach i wskaźnikach. - Pozwoliłem sobie na żart, bo emigrujący kiedyś i dziś Polacy budują zamożność innych krajów. Sam byłem jednym z nich. W latach 90. wyjechałem do Szwecji do pracy w gospodarstwie ogrodniczym, pracowałem na budowie w Belgii jako tani spawacz. Dzisiaj nasz dochód budują Ukraińcy i Białorusini, wykonując prace, do których nie garną się już Polacy. Może w bliskiej przyszłości będą to mieszkańcy krajów zachodnich - mówi Adam Abramowicz.
Miód na serce, 29 tys. dolarów w portfelu
Analiza Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczy tzw. dochodu na mieszkańca przy uwzględnieniu realnej mocy nabywczej walut narodowych. W 1989 roku poziom życia w Polsce wynosił ledwie 29 proc. tego w Portugalii. W ubiegłym roku poziom dochodów w naszym kraju (29,2 tys. dol. na mieszkańca) wynosił 96,7 proc. tego w Portugalii. Dystans wynosi 1000 dolarów.
- Sformułowanie bogatszy kraj niż Portugalia ma wiele niuansów. Chciałbym, aby tak postrzegano Polskę. Wprawdzie dane nie kłamią, ale niekoniecznie odpowiadają poczuciu zawartości portfela Kowalskiego - dodaje.
Analiza to jakby nagroda pocieszenia dla zakompleksionych Polaków. Jeśli spojrzeć na proste porównanie płac trudno mówić o doganianiu Europy. Z najnowszych danych, jakie opublikował w 2018 roku Eurostat, wynika, że zarobki w Polsce są daleko poniżej europejskiej średniej. 6,3 euro wynosi w Polsce średnia stawka za godzinę pracy. Tymczasem średnie wynagrodzenie w UE to ponad 23 euro. Gorzej od nas zarabiają Bułgarzy i Rumunii.
Dlatego do wkrótce bogatszej Polski (przypomnijmy zastrzeżenie: po uwzględnieniu siły nabywczej lokalnej waluty) nie przyjeżdżają tysiące Greków, Portugalczyków albo Włochów. Wyjątkiem są Portugalczycy, którzy dotarli nad Wisłę, po to by robić majątek dzięki polskim klientom. To choćby miliarder Luis Amaral, założyciel hurtowni spożywczej Eurocash, rodzina Soares dos Santos i jej menedżerowie sklepów Biedronka, czy prezes banku Millenium. To samo jest z "bliskimi do przeskoczenia" Włochami. Czy znacie jakąkolwiek polską firmę znaną przeciętnemu Włochowi równie dobrze, jak Polakom Ferrari, czy dom mody Prada?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl