Greenpeace: resort Jana Szyszko przygotował pakiet ustaw, które grożą katastrofą. Resort: to nie jest prawda
W resorcie środowiska powstał pakiet ustaw zabójczych dla polskiej przyrody. Jego przyjęcie grozi środowisku naturalnemu katastrofą i utratą miliardów euro z funduszy europejskich - alarmuje na swojej stronie internetowej Greenpeace Polska. Resort środowiska zaprzecza, by prowadził prace nad projektami, o których informują ekolodzy.
Organizacje pozarządowe, w tym Greenpeace Polska i Fundacja Greenmind, dotarły do projektów nowelizacji kilku kluczowych dla ochrony środowiska ustaw, przygotowywanych w resorcie środowiska. Projekty, z którymi można zapoznać się na stronie Greenpeace Polska, zakładają między innymi: likwidację Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wraz z Regionalnymi Dyrekcjami i zastąpienie ich nową instytucją o ograniczonych kompetencjach; ograniczenie udziału organizacji pozarządowych i mieszkańców w działaniach na rzecz ochrony środowiska oraz zniesienie kontroli nad działaniami Lasów Państwowych. Co więcej, z prezentowanych zapisów wynika, że tym, którzy będą protestować przeciwko budowie drogi albo spalarni śmieci, mogą grozić nawet 3 lata więzienia.
- Resort nie pracuje nad takimi rozwiązaniami prawnymi - zapewnił Wirtualną Polskę rzecznik ministerstwa środowiska Paweł Mucha. W wydanym później oświadczeniu ministerstwo potwierdza, że nie toczą się prace legislacyjne dotyczące ustaw prawo ochrony środowiska oraz udostępnianie informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. "Informujemy, że projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody oraz niektórych innych ustaw znajduje się na stronie Rządowego Centrum Legislacji od ponad 5 miesięcy" - dodaje resort. Nie jest to jednak ten sam projekt, który można znaleźć na stronie Greenpeace.
Skąd więc umieszczone na stronie Greenpeace projekty ustaw?
- Nie chcę zdradzać, w jaki sposób dotarliśmy do tych dokumentów. Ale zapewniam, nie znaleźliśmy ich na wycieraczce - zapewnia Wirtualną Polskę Paweł Szypulski z Greenpeace Polska. Na uwagę, że nie widnieje na nich żaden podpis, żaden numer druku, który zazwyczaj nadaje się urzędowym dokumentom odparł, że to są "na razie projekty, jeszcze nie są ogłoszone". - Pochodzą z bardzo zaufanego źródła, nie możemy jednak go zdradzić - zapewnił.
Tu możesz zapoznać się z projektami, do których dotarł Greenpeace
Szypulski przekonuje, że jak pokazuje praktyka ostatnich miesięcy, rząd ma zwyczaj udostępniać projekty ustaw do konsultacji "w ostatniej chwili", albo unika tego w ogóle. - Rządowe projekty są zgłaszane jako poselskie, a tych nie trzeba konsultować - tłumaczy Szypulski. - Słyszałem już, jak na komisji sejmowej przedstawiciel resortu zgłaszał autopoprawkę, a przewodniczący komisji przypominał mu, że nie może tego zrobić, bo to projekt poselski - opowiada WP.
- Wiem, że resort twierdzi, iż nie ma takich zmian w planach, że nic o nich nie wie. To jednak dziwne, bo wiceminister środowiska mówił o nich w Sejmie - przypomniał Szypulski.
Rzeczywiście, 1 grudnia wiceminister środowiska Mariusz Gajda, podczas pytań bieżących przyznał, że "w tej chwili zastanawiamy się, w jaki sposób wzmocnić nadzór nad wydawaniem decyzji środowiskowych, bo z jednej strony one są często wydawane w sposób szkodzący środowisku, a z drugiej strony inwestycje, które są konieczne, są blokowane - czyli z dwóch stron trzeba te działania podjąć".
Zamieszczone na stronach Greenpeace projekty w dużej części dotyczą właśnie "decyzji środowiskowych", czyli zgody na jakąś inwestycję po uwzględnieniu jej oddziaływania na środowisko.
Przedstawiciel Greenpeace pytany o to, co w prezentowanym pakiecie nowelizacji ustaw jest najgroźniejsze odparł, że jest to "kompleksowe rozmontowanie systemu ochrony przyrody w Polsce".
- Resort chce zlikwidować Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska, zniknie też Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Pracują w nich eksperci, którzy przez lata udowodnili, że potrafią skutecznie dokonywać ocen oddziaływania różnych inwestycji na środowisko. To oni także kontrolowali, jak przepisy ustawy o ochronie przyrody, przestrzegają nadleśnictwa. Zgonie z przepisami zawartymi w projektach teraz to leśnicy mają sami patrzeć sobie na ręce - tłumaczy Szypulski.
To jednak nie wszystko. Gdyby resort wprowadził w życie przepisy z opublikowanych przez Greenpeace projektów zniknąłby praktycznie społeczny nadzór nad inwestycjami, które mogą mieć negatywny wpływ na środowisko. - Wymagania, jakie stawia się organizacjom pozarządowym, które chciałyby brać udział w postępowaniu, są absurdalne. Wprost wykluczają możliwość udziału praktycznie wszystkich fundacji i stowarzyszeń - mówi WP Szypulski. - Jeśli mieszkańcom osiedla nie będzie podobał się projekt budowy drogi czy spalarni śmieci pod oknami ich domów nie będą mieli szans, by przeciwko takiej inwestycji zaprotestować - stwierdził Szypulski.
Wejście w życie tych przepisów, jak przekonuje Greenpeace, to również możliwość utraty wielomiliardowych dotacji z Unii Europejskiej. - Gdy powstaje jakaś inwestycja, która ma być dofinansowana ze środków Unii Europejskiej, potrzebna jest rzetelna, merytoryczna ocena jej wpływu na środowisko. Takie ekspertyzy sporządzali eksperci GDOŚ i RDOŚ. Jeśli ich opracowywanie trafi w ręce nieprzygotowanych do tego urzędników, łatwo wyobrazić sobie, jakie mogą być tego skutki - tłumaczy WP Szypulski.
Resort środowiska twierdzi, że takich projektów nie ma. Greenpeace przekonuje, że są i zapewnia, iż pochodzą z wiarygodnego źródła. Słowo kontra słowo. Co się stanie, jeśli za kilka tygodni podobnie brzmiące projekty nowelizacji ustaw trafią do Sejmu, jako projekty poselskie?
- Niestety, możliwe, że tak właśnie się stanie - mówi WP Paweł Szypulski. I zapowiada, że Greenpeace i inne organizacje, którym bliskie są sprawy ochrony środowiska, nie poddadzą się. - Będziemy walczyć - zapewnia.