PolskaGrajewski chciałby stanąć przed komisją weryfikacyjną WSI

Grajewski chciałby stanąć przed komisją weryfikacyjną WSI

Były szef kolegium IPN, dr Andrzej Grajewski chciałby, by komisja weryfikacyjna WSI, którą kieruje obecnie Jan Olszewski, przesłuchała go i ostatecznie potwierdziła, że współpracując ze specsłużbami nie robił niczego nagannego i kierował się pobudkami patriotycznymi.

04.02.2008 | aktual.: 04.02.2008 21:14

Grajewski mówi, że gotów jest stawić się na każde wezwanie.

B. szef kolegium IPN jest zadowolony ze słów, jakie na temat jego współpracy z WSI wypowiedział ostatnio Jarosław Kaczyński. Prezes PiS ocenił, że współpraca z WSI nie przynosi Grajewskiemu wstydu. Grajewski został umieszczony w przygotowanym przez Antoniego Macierewicza raporcie o WSI.

Satysfakcja niewątpliwie jest, bo zdanie pana premiera jest dla mnie niezwykle ważne. Jednocześnie muszę powiedzieć, że wcześniej także z jego strony nie spotkałem się z jakimkolwiek zarzutem - powiedział Grajewski.

Stempel agenta, którym nie byłem, przylepiony mi przez raport na czole, ciągnął się za mną. Sądzę, że w ludziach złej woli to oświadczenie pana premiera Kaczyńskiego też niewiele zmieni. Oni są przekonani, że minister Macierewicz ma rację i tyle - zaznaczył.

Grajewski mówi, że po tym, jak pojawiły się zarzuty pod jego adresem stanął przed komisją weryfikacyjną, ale nie doszło do konfrontacji pomiędzy nim a żadnym z oficerów WSI, z którymi miał kontakt. Gdyby obecny likwidator WSI, pan premier Olszewski, podjął takie działania, to byłbym ogromnie wdzięczny - oświadczył.

Andrzej Grajewski był członkiem kolegium IPN, a w latach 1999-2000 przewodniczącym kolegium Instytutu, jest ekspertem Ośrodka Studiów Wschodnich. Był też zastępcą redaktora naczelnego "Gościa Niedzielnego". Obecnie pracuje w dziale zagranicznym tego katolickiego tygodnika.

W 1992 r. na prośbę ówczesnego wiceministra obrony narodowej Bronisława Komorowskiego podjął się opracowywania na rzecz WSI analiz na temat zewnętrznych zagrożeń państwa. Jak wynika z dokumentów, oficerowie WSI zamierzali wykorzystać go także do typowania do werbunku dziennikarzy, ale jak sam mówi - choć wówczas było to legalne - nigdy takich działań nie podejmował.

Grajewski uważa, że jego kontakt z WSI to "czysty przypadek", bo równie dobrze mógł to być wywiad UOP. Wiadomo było, że WSI nie przeszły weryfikacji, z drugiej strony intencją demokratycznych władz było to, żeby tam przyszli nowi ludzie - wyjaśnia. Dziś przekonuje, że nie miał wówczas pojęcia jak głęboko ta służba tkwiła w różnego rodzaju patologicznych układach i działaniach.

WSI były złą służbą, prowadziły działania nieprofesjonalnie - już nie mówię o tych nielegalnych - i zasługiwały na likwidację. Należało ją rozwiązać i problem polega na tym, że decydowano się na to tak późno - uważa Grajewski.

Podkreśla, że kiedy jego nazwisko pojawiło się w raporcie Macierewicza, towarzyszyło mu poczucie głębokiej niesprawiedliwości i krzywdy, bo od początku wiedział jaka jest prawda. Zrezygnował z wstąpienia na drogę prawną, kiedy dowiedział się, że po drugiej stronie nie stanąłby Macierewicz, ale szef MON.

Z perspektywy historii - uważa Grajewski - najistotniejsze będzie to, że WSI zostały ostatecznie zlikwidowane, mniej ważne będą koszty i dramaty poszczególnych osób, które zostały przy tych działaniach pokrzywdzone. Najważniejsze, że nie ma WSI. To, że przy okazji kilku ludziom złamano życie, to koszta historii. Tak na to patrzę z perspektywy historyka - dodał.

W jego opinii, cała sprawa powinna skłaniać całą klasę polityczną do refleksji, jak w Polsce, od kilkunastu lat demokratycznej i suwerennej, traktuje się służby specjalne. Wytworzono wokół nich niedobrą atmosferę, tymczasem są one ważnym elementem bezpieczeństwa państwa i współpraca z nimi powinna być traktowana jako element obywatelskich postaw. W innych krajach taka współpraca jest wyrazem prestiżu i podejmują się jej najlepsi - podkreślił Grajewski.

Przyznał on, że przed laty przestrzegano go przed podjęciem współpracy ze specsłużbami. Dziś mówi, że podejmował decyzje na własny rachunek i nie żałuje, bo próbował zrobić coś dobrego.

Grajewski uważa, że jego historia powinna być też przestrogą dla innych dziennikarzy. Po pierwsze, każdy z nich może w takiej sytuacji stanąć wobec konfliktu interesów. Po drugie, osoby współpracujące ze służbami specjalnymi nie są suwerenne; on sam nie wiedział, jakie WSI miały wobec niego plany. Słuszny jest zakaz werbunku dziennikarzy, choć inne służby na świecie ich wykorzystują - ocenia dziś Grajewski.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)