Grająca kolekcja
Po skończeniu szkoły muzycznej Janusz Szupszyński sprzedał skrzypce. Kilka dni później kupił gitarę basową i zaczął grać w klubie młodzieżowym. Nawet nie przypuszczał, że kiedyś wróci do nich i zgromadzi jedną z ciekawszych prywatnych kolekcji tych instrumentów na Dolnym Śląsku.
Mniej więcej trzydzieści lat temu u jednego z przyjaciół, podczas imienin, odkryłem na szafie stare i zniszczone skrzypce - wspomina Janusz Szupszyński. - Kiedy wziąłem je do ręki, wróciły wspomnienia ojca grającego na gitarze i mnie, akompaniującego na skrzypcach. Było to tak silne przeżycie, że odkupiłem od przyjaciela ten sfatygowany instrument, zabrałem go do domu, wyremontowałem i przywróciłem do dawnej świetności. Okazało się, że to nie byle jaki instrument. Wykonał je w pierwszej połowie dwudziestego wieku jeden z lepszych niemieckich lutników. Kilka tygodni później od pewnego Cygana za niewielkie pieniądze Szupszyński odkupił drugie skrzypce, trzecie wymienił za serię znaczków ze zwierzętami i tak się zaczęło.
Ośmiostrunowe, zwane herdengami
Dziś pan Szupszyński ma w kolekcji czterdzieści pięć skrzypiec, w tym kilka pamiętających początki dziewiętnastego wieku. Wszystkie zrekonstruowane, sprawne, choć gdyby nie złote ręce pana Janusza, wiele skończyłoby żywot na śmietniku. Do perełek kolekcjoner zalicza ośmiostrunowe skrzypce zwane herdengami. Kilkanaście lat temu wykonał je wspaniały lutnik amator Jakub Gryglicki z Jeleniej Góry. Podobne robią tylko norwescy lutnicy mieszkający w okolicach jeziora Wang. Na tym nietypowym instrumencie gra się tak, jak na mandolinie lub sitarze - wykorzystując wibrację struny, która znajduje się pod struną główną. Skrzypce te doskonale nadają się do wykonywania muzyki celtyckiej. W zbiorze jest też kolekcja fletów europejskich, afrykańskich, amerykańskich oraz wiele instrumentów narodowych; w tym pakistańska sirinda, kazachstańska domra, a także kolekcjonerski rarytas - afrykańska ampuchwa. Jest to niezmiernie rzadko spotykane urządzenie do grania, zbudowane z tykwy i ozdobione świętymi symbolami Dogonów, czyli
Syriuszem i jego księżycami. Pan Janusz potrafi zagrać na wszystkich zgromadzonych przez siebie instrumentach, a fascynacja nimi sprawiła, że w Lwówku Śląskim założył dwa zespoły: jeden muzyki dawnej, drugi - muzyki celtyckiej.
Znaleziona na strychu
W tej ciekawej kolekcji jest też wiedeńska lutnia barytonowa wykonana na konkurs lutniczy, który odbył się w roku 1912. Zajęła ona pierwsze miejsce, co zostało zapisane wewnątrz pudła rezonansowego. Niezwykła jest również gitara basowa z dwoma gryfami. Jeden sześcio-, drugi dziewięciostrunowy. Wykonano ją w roku 1902 w wytwórni bardzo znanego niemieckiego lutnika Wilhelma Herwiga. Pan Szupszyński zdobył ją tylko dzięki refleksowi. Pewien młodzieniec znalazł ten niezwykły instrument na strychu u swojej babci, mieszkającej w Szklarskiej Porębie. Gitara bardzo mu się spodobała, ale dwa gryfy uniemożliwiały włożenie jej do futerału. Postanowił ten z dziewięcioma strunami odciąć. Na szczęście o barbarzyńskim planie dowiedział się pan Szupszyński. Czym prędzej pobiegł do sklepu muzycznego, kupił jedną z najładniejszych gitar i w ostatniej już chwili wymienił ją na tę dwugryfową. Z tej transakcji obie strony były niezmiernie zadowolone. Największym marzeniem Janusza Szupszyńskiego jest zdobycie liry korbowej typu
francuskiego oraz dud irlandzkich lub szkockich. Chociaż - jak twierdzi - wielkopolskimi też by nie pogardził.
Kustosz i kolekcjoner Janusz Szupszyński ma 58 lat i jest kustoszem w Muzeum Historycznym w Lwówku Śląskim. Oprócz instrumentów zbiera minerały, których ma już pokaźną kolekcję. Lubi też długie wędrówki, podczas których najchętniej poszukuje ciekawych kamieni.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Wojciech Chądzyński