ŚwiatGrają w totka, żeby nie pracować przez resztę życia

Grają w totka, żeby nie pracować przez resztę życia

Włoski totolotek to marzenie każdego Włocha o wygranej i rzuceniu pracy. W sumie nie ma się co dziwić. Tylko jak na złość już od dłuższego nikt nie zdołał zrealizować swoich marzeń, a w grę wchodzi szansa zdobycia aż 153.700.000 euro. Jest to jedna z najwyższych, jak do tej pory, światowych kumulacji totolotka, znanego we Włoszech pod nazwą Enalotto.

Grają w totka, żeby nie pracować przez resztę życia
Źródło zdjęć: © AFP | Andreas Solaro

Polscy grają, ale tylko czasem

Polacy mieszkający we Włoszech również ulegają chwili i grają w totka na równi z Włochami. Z reguły masowe szaleństwo przy włoskich kumulacjach udziela się wszystkim, w tym i polskim emigrantom. Każdy śni o wygranej, chociaż jeszcze żadnemu Polakowi we Włoszech nie udało się otrzeć o włoską fortunę Enalotto.

Najwięcej polskich graczy jest w wieku średnim, ponieważ młodych Polaków i nastolatków, w przeciwieństwie do włoskich, raczej specjalnie nie wzrusza masowe delirium przy kolejnych kumulacjach włoskiego totolotka. Pracujący we Włoszech Polacy, od czasu do czasu decydują się na pofolgowanie swojej wyobraźni i wydanie kilku euro na totolotka. Jednak tylko jeden z polskich rozmówców przyznał mi się, że gra w totolotka systematycznie i ma swoja sekretną taktykę wybierania numerów, opartą na kalkulacji matematycznej. Jak dotychczas udało mu się trafić 3 numerki, w sam raz by zagrać ponownie.

Niemal wszyscy Włosi grają w totka

Za to Włosi szaleją za Enalotto. Grają wszyscy, i młodzi i starzy. Już nikogo nie dziwi, że włoski emeryt zadłuża się, by zagrać w totolotka, bo przecież jest duża kumulacja i całe Włochy grają. W kolejce do terminalu po szczęśliwy los stoją i robotnicy, pracownicy biurowi, adwokaci, a nawet i włoska młodzież. Zdarza się, że w barach, czy też w biurach, grupy znajomych składają się razem na szczęśliwy los w Enalotto.

Próba wygrania w totolotka, szczególnie w tak dużych kulminacjach jak ostatnie, staje się niemalże włoskim sportem narodowym i codziennym tematem rozmów ze znajomymi i z rodziną, na temat tego jak grać, co obstawiać i co by było gdyby...

Szczęśliwe numery przychodzą we śnie

Technika wyboru szczęśliwych numerów jest kwestią indywidualną, chociaż tu na Półwyspie Apenińskim traktowana jest bardzo poważnie i wcale nie przypadkowo. Najsłynniejsze techniki typowania numerów wywodzą się z okolic Neapolu, gdzie dany numer odpowiada motywowi ze snu. Potem trzeba już tylko udać się do najbliższego punktu Enalotto i zagrać o fortunę.

Inni mają techniki matematyczne, czy też szczęśliwe numery. Z kolei większość Włoszek wybiera numery, sugerując się datami urodzin bliskich, rocznicami, itp

Niektórzy gracze wierzą w przypadkowe numery wyrecytowane przez ukochanego dziadka, czy też, w obserwowane numerów ulic i domów, mijanych w drodze do najbliższego punktu totolotka. Bywa też, że ci najbardziej zdesperowani, zatracają się w grze i proszą o pomoc specjalnych magów i wróżki, które dzięki swoim darom widzenia, mają podobno recytować szczęśliwe numery.

Włoskie marzenia o fortunie

Wygranie 153 milionów euro, może spędzić sen z powiek wielu graczom, a do tego wprowadzić nie lada zamieszanie w życie potencjalnego zwycięscy. Moi włoscy rozmówcy na pytanie co by zrobili, gdyby wygrali 153 miliony euro, jednogłośnie odpowiadają: "Pewnie bym przestał pracować". I w sumie nie ma się co dziwić, w końcu Włosi słyną z tego, iż są ekspertami od nic nie robienia i cieszenia się z życia! Na włoskiej liście marzeń do zrealizowania padają też życzenia typu: inwestycje na przyszłość, zakup nieruchomości dla całej rodziny, który słusznie zapewniłby dobrobyt najbliższym i pomoc krewnym. Jak wiadomo nie ma to jak włoska zjednoczona rodzina, w końcu na Półwyspie Apenińskim to podstawa!

Dociekając jeszcze bardziej, listy zachcianek zaczynają się nieco różnić. I tak, panowie marzą o super samochodach, jachtach, inwestycjach i ostatecznie o zmianie pracy na bardziej prestiżową, najlepiej zbliżoną do hobby i zamiłowań rozmówcy.

Z kolei panie marzą o pięknych willach, biżuterii i podróżach. Po czym ku mojemu zdziwieniu, przyznają że w przypadku tak dużej jak na chwilę obecną wygranej, prawdopodobnie nie wiedziałyby co z tak dużą sumą pieniędzy zrobić. A tak w ogóle to by się bały, że na ich wygraną miałaby chrapkę mafia i włoski świat przestępczy.

Bywają i zapaleni gracze, czy też desperaci, którzy grają, by rzucić wszystko i uciec na tzw. bezludną wyspę, by zacząć opływać w dostatki, albo by w końcu wymazać z pamięci koszmar braku pracy, czy innych codziennych trosk i znów zacząć godnie żyć, ciesząc się nic nie robieniem i życiem w Bella Italia.

A o czym marzą Polacy we Włoszech?

Większość Polaków na początku swojej listy marzeń wymienia inwestycje w nieruchomości. Chęć kupna mieszkań, niekoniecznie w Polsce czy też we Włoszech, ale i po drugiej stronie oceanu. Polskim emigrantom marzą się i podróże dookoła świata. Polak wspomina również o zmianie pracy i rozpoczęciu własnej działalności. Ci, których los we Włoszech nie rozpieszcza, wspominają o wyjeździe do innego kraju i rozpoczęciu wszystkiego od nowa, w nowym miejscu i w nowym środowisku. Głównym ich pragnieniem jest stabilizacja finansowa, która zapewniłaby im godne życie na odpowiednim poziomie w gronie najbliższych.

Jeśli chodzi o spełnianie marzeń, to Polacy wymieniają swoje hobby, które przekształciliby w nową pracę dla przyjemności, wierząc że z czasem może przyniosłaby im zyski. Z kolei, Polki idąc za włoską większością, pokupowałyby całej rodzinie domy, zabezpieczając w ten sposób swoich najbliższych na przyszłość.

Ani Włoch, ani Polak nie narzeka na brak fantazji, jak wydać 153 miliony euro. Różnią się tylko ich marzenia. Włosi marzą o życiu bez pracy. Polacy są bardziej realistyczni i mówią o bezpiecznych inwestycjach i zabezpieczeniu wygranej fortuny.

Włosi śnią na jawie, zaciekle grając we włoskie Enalotto i wierząc, że są o krok od fortuny, tak Polacy podchodzą nawet do włoskich mega-kumulacji dość sceptycznie i nie trwonią specjalnie pieniędzy na szczęśliwe numery. Faktycznie większość moich polskich rozmówców przyznawało, że ulegają gorączce grania w totolotka, dopiero w momentach dużych kumulacji, kiedy to cała włoska prasa o tym trąbi. Polacy, w przeciwieństwie do Włochów tez nie bardzo chcieliby się chwalić wygraną. O szczęściu dowiedzieliby się tylko najbliżsi. Natomiast Włosi obdzieliliby pół dalekiej i bliskiej rodziny wygraną.

Według włoskiego urzędu statystycznego ISTAT, tylko w 2009 roku przeciętny Włoch wydał na gry liczbowe około 906 euro, czyli 6% swoich rocznych ogólnych wydatków. I mimo, że kryzys zmusił Włochów do zaciskania pasa, to nie zniechęcił ich do próbowania szczęścia w takie gry liczbowe jak totolotek. Jak pokazują statystyki, to właśnie kryzys rozbuchał się włoską rządzę wygranej i sen o milionach. Przyczyniając się tym samym do zwiększenia liczby grających w różne gry liczbowe, typu Enalotto, czy też Win for life.

Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Monika Zakrzewska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)