Gra na zwłokę w procesie FOZZ
Minister sprawiedliwości i Naczelna Rada
Adwokacka (NRA) zostali zaangażowani w wyjaśnianie
kwestii nieobecności na kolejnych rozprawach w procesie Funduszu
Obsługi Zadłużenia Zagranicznego obrońców oskarżonej Janiny Chim.
W piątek mija 12 lat od przekazania sądowi przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie aktu oskarżenie w sprawie FOZZ. Według prawników, niektóre zarzuty mogą się przedawnić już latem tego roku. Ta sprawa to największa nierozliczona afera gospodarcza III RP, na której Skarb Państwa miał w latach 1989-1990 stracić 354 mln zł. Proces toczy się, z przerwą, od 1993 r. Nie wiadomo, kiedy się zakończy, w ostatnich dniach prokuratura nie mogła dokończyć swej mowy końcowej, bo na przeszkodzie stają sprawy formalne, jednak na tyle istotne, że merytorycznego procesu nie można kontynuować.
Zamierzone działania
Sąd prowadzący proces w sprawie FOZZ postanowił zawiadomić ministra sprawiedliwości o postępowaniu mec. Jacka Brydaka i Marcina Ziębińskiego. Byli oni obrońcami Chim z wyboru, ale oskarżona wypowiedziała im pełnomocnictwo. Sąd doszedł jednak do wniosku, że konflikt między nimi a oskarżoną jest jedynie pozorowany i stanowi dalszą część ich wspólnego działania. Dlatego wyznaczył obu adwokatów jako obrońców z urzędu dla oskarżonej i wezwał ich na rozprawę przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mecenasi nie stawili się w sądzie, nie przesłali też sądowi żadnego swego stanowiska.
W sprawie postępowania obrońców Chim w czwartek wieczorem zabrała głos Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie, wcześniej zawiadomiona przez sąd o tej sytuacji. Powołując się na orzeczenia Sądu Najwyższego z lat 60. rada uznała, że adwokaci Chim nie mogą jej dalej bronić, jak chce tego sąd, bo nie pozwala na to prawo - gdyby podjęli obronę z urzędu mając konflikt interesów z oskarżoną, naraziliby się na odpowiedzialność dyscyplinarną za naruszenie zasad etyki adwokackiej.
Lekceważenie wymiaru sprawiedliwości
Tymczasem w piątek sąd dał ministrowi pod rozwagę wystąpienie do korporacji adwokackiej o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Brydaka i Ziębińskiego, ale za to, że mimo wezwania nie stawili się w sądzie. Sędzia Andrzej Kryże podtrzymał, że ci adwokaci unikając kontaktu, celowo utrudniali zawiadomienie ich o tym, że zostali ustanowieni obrońcami z urzędu oskarżonej Chim i że jest to "nie tylko uchylenie się od obowiązku adwokata, ale i obywatela, a ponadto demonstracja lekceważenia wymiaru sprawiedliwości Państwa Polskiego".
Pismo z sądu jeszcze nie dotarło, ale sprawdzimy, czy są przesłanki, by występować o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Na pierwszy rzut oka są, ale zbadamy protokoły rozpraw i jeśli będzie to nosiło cechy naruszenia zasad etyki adwokackiej oraz Kodeksu postępowania karnego, wystąpię z takim wnioskiem - powiedział minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas.
Minister sprawiedliwości po południu na konferencji prasowej w Kancelarii Premiera powiedział, że polecił przygotowanie ekspertyz w tej sprawie. W poniedziałek przed południem będzie prawodpodobnie wiadomo, czy zostaną stwierdzone przesłanki uzasadniające uznanie sposobów zachowania się adwokatów jako wypełniające znamiona czynu podlegającego ściganiu czy dochodzeniu w drodze postępowania dyscyplinarnego, czy też tych znamion nie wypełniają. Jeżeli okaże się, że są to działania, które noszą takie właśnie cechy, niezwłocznie wystąpię do Okręgowej Rady Adwokackiej o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w stosunku do tych adwokatów - powiedział.
Sąd zaapelował też do ministra i do Naczelnej Rady Adwokackiej o spowodowanie, by adwokaci Brydak i Ziębiński podjęli jednak obronę z urzędu - wówczas mec. Jaworski (trzeci obrońca z urzędu wyznaczony przez sąd, broniący w tym procesie innego oskarżonego) będzie mógł zostać zwolniony z tej obrony.
Brak instrumentów
Minister sprawiedliwości nie ma takich instrumentów, by przymusić adwokata do stawiennictwa na rozprawie, ale osobiście uważam, że adwokat wezwany do sądu ma obowiązek się stawić i wtedy dopiero tłumaczyć, czemu uważa, że nie może pełnić obrony z urzędu. Nieusprawiedliwiona nieobecność jest naruszeniem prawa - powiedział Kalwas.
Prezes NRA mec. Stanisław Rymar powiedział jeszcze w czwartek, że nie można mówić o tym, by to adwokaci odpowiadali za możliwość przedawnienia sprawy FOZZ i przeciąganie procesu. Jeżeli jednak organa dyscyplinarne adwokatury po wysłuchaniu obu stron dojdą do przekonania, że tak się dzieje, adwokaci poniosą kary adekwatne do przewinień - zaznaczył.
Niezależnie od tego, sąd nadal szuka wyjścia z tej patowej sytuacji, która wytworzyła się po tym, jak Janina Chim została aresztowana, gdy samowolnie wyszła z sali rozpraw. Podsądny pozbawiony wolności musi mieć obrońcę - tego wymaga procedura karna. W związku z tym sąd wyznaczył Chim trzeciego obrońcę z urzędu - mec. Czesława Jaworskiego, który w procesie FOZZ broni innego oskarżonego - Dariusza Przywieczerskiego. Mec. Jaworski jeszcze w śledztwie był obrońcą Chim, reprezentował ją też - co przypomniał sąd - w procesach cywilnych.
W tym momencie mec. Jaworskiego nie było na sali sądu - wyszedł w przerwie i nie wrócił na rozprawę, ponieważ miał inny proces, w którym także występuje. Do chwili nadania tej depeszy PAP nie udało się skontaktować z adwokatem - jego telefon komórkowy był wyłączony. Nieoficjalnie dziennikarz dowiedział się, że Jaworski twierdzi, iż także on może nie podjąć się obrony z urzędu Chim, bo oskarżona już raz go z tej obrony zwolniła.
Następna rozprawa - 23 lutego. Do tego dnia sąd oczekuje odpowiedzi z NRA i od ministra sprawiedliwości.