"GPC": podręcznik dla dziesięciolatków pełen przemocy. MEN: rodzice to wampiry
10-letnie dzieci uczą się angielskiego z podręcznika promującego nieodpowiednie zachowanie,
przemoc, a nawet okrucieństwo. Bohaterami czytanek są wampiry i monstra. Książkę zatwierdziło Ministerstwo Edukacji Narodowej - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
29.11.2013 | aktual.: 29.11.2013 07:40
Podręcznik do nauki języka angielskiego pt. „Look” wydany przez oficynę Pearson jest pełen ilustracji obrazujących patologiczne zachowania w rodzinie, szkole i społeczeństwie. Ta forma nauczania dzieci budzi niepokój rodziców i wywołuje lęki u dzieci.
– Na początku roku przyszła do mnie z płaczem córeczka. Powiedziała, że nie chce uczyć się z tej książki. Dopiero wówczas dobrze się jej przyjrzałam. To, co zobaczyłam, zaszokowało mnie – relacjonuje Teresa Birut, mama uczennicy klasy IV szkoły podstawowej.
Oto przykład: w jednym z rozdziałów 10-latki mają poznawać części ciała w pracowni szalonego naukowca, który ma twarz monstrum podobnego do Frankensteina. Na ilustracji widać korpus przypięty do stołu chirurgicznego. Obok leżą rzędem budzące grozę skalpele, noże i dłuta. Na półkach znajdują się sztuczne głowy, szczęki, z pojemnika wystają kończyny.
Zawartość książki budzi zdziwienie nie tylko rodziców. – Nie rozumiem, czemu ma służyć pokazywanie zdjęć ludzi w kajdankach lub ludzi wyglądających jak przestępcy. W mojej klasie jest dziecko, którego jeden z rodziców jest w więzieniu. W innej mam ucznia, który przyszedł do domu i znalazł w nim zwłoki matki. Jak mogą czuć się te dzieci, gdy zobaczą na zdjęciach bandytów? – pyta Jolanta Kamińska, nauczycielka i autorka podręczników do nauki języka niemieckiego.
Podkreśla, że treści prezentowane w podręczniku muszą być przez autorów i wydawców dobrze przemyślane. Powinny pomagać nauczycielowi i uczniom w budowaniu prawdziwego i pozytywnego obrazu świata i siebie.
Czyżby nie wiedzieli o tym recenzenci oraz urzędnicy Ministerstwa Edukacji Narodowej, zatwierdzający książkę „Look” do nauki języka angielskiego w IV klasie szkoły podstawowej?
„Codzienna” poprosiła MEN o wyjaśnienia w tej sprawie. Niestety odpowiedzi nie otrzymała. Biuro prasowe poinformowało jedynie, że zwróciło się w tej sprawie do rzeczoznawców, na podstawie opinii których podręcznik został dopuszczony do użytku szkolnego. Zapewniło, że po otrzymaniu stanowiska rzeczoznawców MEN odniesie się do sprawy.
Prof. Aleksander Nalaskowski, b. dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu sprawę tę skomentuję w trzech punktach. - Do komentowania rzeczy kretyńskich nie są konieczni profesorowie - ocenia.
Dziekan przypomina, że: nauczanie z określonego podręcznika nie jest obowiązkowe. - Istnieje możliwość wyboru między wielu książkami. Trzeba mieć nadzieję, że nauczyciele mają trochę rozsądku i mając możliwość wyboru między debilnym podręcznikiem a normalnym, zdecydują się na normalny - stwierdza.
- O ile można pobłażliwie patrzeć na eksperymentalne i wulgarne zapędy autorów podręczników, o tyle nie można z taką samą pobłażliwością oceniać recenzentów i urzędników MEN-u, którzy dopuścili taki podręcznik - uważa prof. Aleksander Nalaskowski.
Polecamy w "Gazecie Polskiej Codziennie": MEN: rodzice to wampiry