"GPC": dowód na manipulacje czarnymi skrzynkami Tu‑154M
Kopia nagrań z rosyjskich czarnych skrzynek rządowego tupolewa, którą z Moskwy przywiózł Jerzy Miller w 2010 r., jest o 76 sekund dłuższa niż kopia będąca w kwietniu 2010 r. w dyspozycji rosyjskiej prokuratury – wynika z analizy biegłych Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Co więcej, w poufnej opinii dla rosyjskiego Komitetu Śledczego FR biegli FSB nie wykluczyli, że doszło do ingerencji w nagranie - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
31.05.2013 | aktual.: 31.05.2013 18:41
Czarne skrzynki były analizowane w Instytucie Kryminalistyki Centrum Techniki Specjalnej FSB. Ekspertyza nosi datę 15 czerwca 2010 r. Jej treść różni się od tej podawanej przez polskich ekspertów.
Dziennik, powołując się na biegłych FSB, pisze, że nagranie miało długość 36 min 58,6 sek. Oznacza to, że jest ono krótsze o ok. 78 sek. od długości podanej przez MAK (38 min 16,8 sek.). Z kolei komisja Millera obliczyła długość nagrania na 38 min 14,5 sek. Także krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. J. Sehna, który badał zapisy kopii z 2011 r. na zlecenie polskiej prokuratury, wyliczył inny od pozostałych czas nagrania - 38 min 13,6 sek.
"GPC" podaje, że ostatnia, niespełna dwuminutowa część nagrania (od początku słów "8 na kursie ścieżce…" do końca zapisu), którą otrzymali od prokuratury rosyjskiej do ekspertyzy, ma ponad 1 min 55,6 s długości. Dziennik podkreśla, że to kluczowe dla lotu końcowe fragmenty, były dłuższe o ok. 20 sek. od dotychczas znanych wersji.
Biegli FSB nie wykluczają, że nagrania były przemontowywane. "Na zapisach, rozmieszczonych w danych plikach, nie udało się wykryć wiarygodnych oznak ciągłości procesu ich zapisu na odcinkach rozgraniczonych przez ujawnione odcinki z oznakami zmian. Ponieważ oryginały fonogramów lub inne kopie oryginalnych zapisów nie zostały przedstawione, to ustalenie, czy zapisy w przedstawionych plikach zostały wykonane nieprzerwanie, okazało się niemożliwe" - brzmi fragment ekspertyzy FSB. I dalej czytamy: " Nie można wykluczyć wprowadzenia zmian do zapisu, wykonanych w sposób cyfrowy".
Polscy eksperci pracowali wyłącznie na kopiach nagrań dostarczonych przez Rosjan - przypomina Antoni Macierewicz. Zapowiedział przy tym, że wystąpi do prokuratury o zbadanie tej sprawy.
Z kolei rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa potwierdził, że polscy biegli mieli dostęp do oryginałów z czarnych skrzynek, ale dopiero 14 miesięcy po katastrofie. - Biegli z IES w Krakowie w sposób niebudzący wątpliwości stwierdzili, że dowodowe nagranie, którego zapis znajduje się na zbadanej przez nich taśmie, jest oryginalne, tzn. nie nosi znamion (śladów) jakichkolwiek ingerencji, pochodzi z oryginalnego nośnika – taśmy magnetycznej oraz zostało zapisane przez głowice rejestratora MARS–BM samolotu Tu-154M nr 101, odnalezionego na miejscu katastrofy - powiedział płk. Rzepa.