"GP": To jednak był trotyl - analiza próbek z wraku Tu-154M. Prokuratura dementuje doniesienia
Pierwsze próbki z wraku Tu-154M, na których polscy biegli wykryli w Smoleńsku ślady trotylu (TNT), zostały już przebadane laboratoryjnie. Analizy wykazały obecność TNT - informację z "Gazety Polskiej", która ukaże się jutro, publikuje portal niezalezna.pl. Naczelna Prokuratura Wojskowa w Warszawie dementuje doniesienia, jakoby analizy badań laboratoryjnych biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji "wykazały obecność TNT".
"Biegli prowadzący badania laboratoryjne próbek zabezpieczonych w Smoleńsku na przełomie września i października 2012 r., na obecnym etapie nie stwierdzili śladów materiałów wybuchowych" - oświadczyła prokuratura.
GP: podtrzymujemy nasze informacje
"Stanowczo podtrzymujemy nasze informacje opublikowane w najnowszym numerze 'Gazety Polskiej'" - tygodnik wydał oświadczenie w sprawie komunikatu prokuratury wojskowej.
"GP" nie wycofuje się i powołując się na "wiarygodne źródła związane ze śledztwem" pisze: "pierwsze próbki z wraku Tu-154, na których polscy biegli wykryli w Smoleńsku ślady trotylu (TNT), zostały już przebadane laboratoryjnie. Analizy wykazały obecność TNT".
Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "GP" twierdzi w oświadczeniu, że choć prokuratura miała szansę wypowiedzieć się w tej sprawie przed publikacją materiału, to nie odniosła się do meritum sprawy. "Zachowanie prokuratorów przypomina to sprzed kilku miesięcy, kiedy zaprzeczali, iż specjalistyczne urządzenia do badań materiałów wybuchowych stosowane przez polskich specjalistów w Smoleńsku wykryły TNT. Po początkowych zaprzeczeniach jednoznacznie potwierdzili fakt wykrycia trotylu" - pisze Sakiewicz. I dodaje: "prokuratura w tej sprawie już bardzo mocno nadszarpnęła swoją wiarygodność, a mimo to dalej ogranicza się do słownych gier i krętactwa. Jest to niezgodne z obowiązującym w Polsce prawem, która nakłada na urzędy państwowe obowiązek rzetelnego informowania opinii publicznej".
Trotyl na wraku Tu-154M
Osoby wypowiadające się w "GP" o doniesieniach, że trotyl został wykryty w próbkach ze Smoleńska, twierdzą, że "to kolejne potwierdzenie, że na wraku tupolewa były materiały wybuchowe".
W Smoleńsku pobrano próbki zarówno dla Rosji jak i dla Polski. Zabezpieczono je w specjalnych słoikach, które umieszczono w zalakowanych kopertach. "Tak zabezpieczone próbki powinny zostać otwarte w Polsce komisyjnie" - zwraca uwagę gazeta.
Laboratoryjnie została przebadana jedynie część próbek. Według informacji "GP" badania mają zostać ukończone w kwietniu.
Macierewicz
Antoni Macierewicz w rozmowie z portalem stefczyk.info, komentując doniesienia "GP" o trotylu na wraku tupolewa, mówi, że są istotne, ale z ich ostateczną oceną trzeba poczekać. - Publikację "Gazety Polskiej", która ma ogromną wartość, trzeba będzie zestawić z oficjalnym stanowiskiem prokuratury. Ostateczna ocena wagi doniesień gazety będzie związana również z reakcją prokuratury - wyjaśnia.
Tłumaczy także zachowanie prokuratury na fakty ws. katastrofy smoleńskiej, która "równocześnie raz im zaprzeczała, innym razem przyznawała rację, kwestionując jednak od razu wagę tych badań i ich interpretacje".
- To jest główny problem opinii publicznej oraz tych, którzy badają, co się stało w Smoleńsku. Prokuratura zachowuje się, jak złodziej, który złapany za rękę krzyczy: to nie moja ręka. Z takim spektaklem mamy do czynienia od początku działań prokuratury. To się mocno nasiliło po ujawnieniu materiału wybuchowego na szczątkach wraku - mówi Macierewicz.