Gosiewski: Rokita niszczony, bo jest przeszkodą dla sojuszu PO‑LiD
Według wicepremiera Przemysława Gosiewskiego (PiS), piątkowa decyzja Jana Rokity o rezygnacji z udziału w życiu publicznym jest efektem marginalizacji tego polityka w PO. Rokita "jest niszczony", bo jest "przeszkodą dla sojuszu PO z LiD" - uważa Gosiewski.
14.09.2007 21:50
Rokita ogłosił w piątek w TVN24, że rezygnuje z działalności publicznej w najbliższym czasie i nie zamierza ubiegać się o mandat parlamentarny w najbliższych wyborach. Jak mówił, decyzja ta ma związek z mianowaniem tego dnia jego żony Nelly doradcą prezydenta ds. kobiet. Rokita powiedział, że zostaje w PO i w wyborach zagłosuje na to ugrupowanie.
Żałuję, że Jan Rokita został zmuszony do takich działań brutalnością Donalda Tuska - powiedział Gosiewski. Ten człowiek jest dziś niszczony, bo jest przeszkodą dla sojuszu Platformy Obywatelskiej z Lewicą i Demokratami - uważa wicepremier.
W jego ocenie, "likwidacja Jana Rokity na listach ma służyć temu, by Donald Tusk mógł zawrzeć koalicję z LiD, a Rokita by się na to nie zgodził". Według Gosiewskiego, sytuacja w Platformie oznacza rezygnację PO ze skrzydła konserwatywnego. Donald Tusk chce mieć możliwość zawarcia Sojuszu z LiD - podkreślił wicepremier.
Sprawa jest głębsza - powiedział Gosiewski, pytany o wypowiedź Rokity, że to objęcie przez jego żonę funkcji doradcy prezydenta ds. kobiet było głównym powodem jego rezygnacji z kandydowania. Według wicepremiera, było to "kropką nad i".
Rokita i jego ludzie byli marginalizowani na listach - uważa Gosiewski. Rokicie nie podobał się kształt krakowskiej listy wyborczej; polityk mówił nawet, że wystartuje nie do Sejmu, a do Senatu i to jako kandydat niezależny.
Zarząd Platformy, który w piątek zajmował się listami nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie list. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że zarząd częściowo poszedł na rękę Rokicie: na liście do Senatu pojawił się Jarosław Gowin, listę do Sejmu otwierał Rokita, po nim na liście znaleźli się Jerzy Fedorowicz i Liliana Sonik.
Sam Rokita mówił w piątek wieczorem w TVN24, że listy nie były "zasadniczym" powodem jego decyzji.